Fot. Materiały Prasowe
Na swoją pierwszą solową płytę Tola kazała nam czekać ponad dekadę. Zapowiedzi na temat tego, długogrającego materiału, było naprawdę wiele ze strony artystki. Doskonale pamiętam moment, w którym Tola zaczęła stawiać swoje pierwsze kroki w pojedynkę i pokazywać indywidualną wizję artystyczną, co miało miejsce w 2011 roku. To był jeden ze znaków z jej strony, że absolutnie nie zamierza dać o sobie zapomnieć. Jednak tak, jak to bywa w branży muzycznej, wypuszczane single pozostawiały duży niedosyt i każdy ze słuchaczy czekał na pełnogrający album.
Byłam pewna, że krążek Toli ukaże się w 2011/2012 roku, następnie liczyłam na to, że to będzie w 2017/2018 roku, bo to właśnie wtedy artystka stała się bardzo aktywna, i nawet osobiście w tym okresie miałam przyjemność usłyszeć ją na żywo podczas poznańskiego festiwalu Spring Break, który swoją drogą zwalił mnie z nóg. Kolejną zapowiedzią jej nadchodzącego materiału był singiel “Atmosphere” i wtedy także każdy spodziewał się ujawnienia daty premiery płyty, ale to ponownie nie nastało. Debiutancki solowy krążek Toli ukazał się w tym roku 26 lutego i jest wszystkim tym, czego mogliśmy się spodziewać.
Najczęściej przywołując sobie w pamięci Blog 27, w którym Tola Szlagowska pełniła ważną funkcję artystyczną, mamy przed oczami niezwykle odważną dziewczynę, tzw. przysłowiowy “wulkan energii”, który nigdy nie ma dosyć, a jej skóra wydaje się dobrym pancerzem przed światem zewnętrznym. Tymczasem wydawnictwo “Subtitles” jest przeciwieństwem bycia odpornej na otoczenie kobiety. Mowa o kobiecie, bo przecież Tola nie jest już szaloną nastolatką noszącą neonowe ubrania, a dojrzałą osobą, która postanowiła publicznie przedstawić kawałek swojej duszy.
WLKM.PL W ROZMOWIE Z TOLĄ: “NIE POTRAFIĘ SIĘ PODPORZĄDKOWAĆ I NIENAWIDZĘ KOMPROMISÓW”
Jeśli czujnie śledzicie karierę Toli, to zauważycie, że na albumie znajdują się dwa znajome utwory: “Atmosphere” z 2018 roku oraz “Muse” z 2011 roku. Natomiast cała reszta to nowość, z którą zdecydowanie musicie się zapoznać, jeśli chcecie wejść jeszcze bardziej w ten muzyczny świat Toli.
“Recycled/Fragile” to utwór o genialnym przekazie i mój zdecydowany faworyt. Tola pokazuje w nim, że jest artystką świadomą i zdecydowanie nieobojętną na to, co dzieje się na świecie. Cały ten album jest zrobiony zgodnie z ideą “eko” – mowa tutaj o jego postaci fizycznej i użytych przy produkcji materiałach – ale oprócz tego, nawet we wspomnianym utworze, czy też klipie do niego, Tola przekazuje wartości, które są dla niej ważne. I chodzi tutaj nie tylko o kwestię ekologii, ale także o przedmiotowe podchodzenie do drugiego człowieka.
“I can’t be recycled, I can’t be reused
I’m a one time only deal and I guess that’s new for you”
Tola – “Recycled/Fragile”
Jeżeli odpalając ten album, liczycie na rozrywkową muzykę, to zdecydowanie musicie zmienić swoje podejście. Zauważcie, że napisałam “zmienić”, a nie “zrezygnować” z odsłuchu. Dlaczego powinniście zapoznać się z tym materiałem? Bo jest to album piękny pod względem lirycznym, jak i muzycznym. Każdy utwór odsłania niebywale wrażliwą stronę Toli, w tej najspokojniejszej wersji, jednak za każdym wyśpiewanym słowem kryje się historia – osobista, szczera, często bolesna.
“Which Way” doskonale obrazuje gonitwę myśli i chęć cieszenia się chwilą, a jednocześnie z tyłu głowy wciąż pojawiają się pytania, które nie pozwalają złapać głębszego oddechu, nawet w tym błogim momencie.
“Why it’s always gotta be black or white
Society accepts all the lies”
Tola – “Which Way”
Media za wszelką cenę chciały dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest Tola i dlaczego zniknęła na tak wiele lat. Ten album przynosi wiele odpowiedzi, bo tak jak sama artystka podkreśla, to wydawnictwo jest niczym napisy do jej wnętrza. Muzyka to idealny środek komunikacji i właśnie taki wybrała Tola, by odpowiedzieć na wiele pytań.
“Subtitles” to wydawnictwo, które powstawało przez znaczną część życia Toli. To historia, z którą powinien się zapoznać każdy, kto kiedykolwiek czuł się blisko z Blog 27, a także każdy inny, kto jeszcze nie miał styczności z ich muzyką. Ta płyta trafi do tych, którzy podczas odpalenia jej, będą słuchać, a nie tylko przesłuchiwać. Nie lubię się bawić w jakieś skale i ocenianie, ale gdybym miała zrobić wyjątek, to dałabym temu krążkowi 10/10, bo uważam, że jest to prawdziwą sztuką, by w tak piękny, subtelny sposób, opowiadać o swoich emocjach, które tkwiły gdzieś głęboko i aż do momentu premiery płyty nie zostały ujawnione szerszemu gronu.
Wesprzyj Tolę i kup jej debiutancki solowy album “Subtitles”