Moje Ulubione Płyty: Youth Novels
Fot. Kamil Koźlarek
Wągrowiecki duet od kilku miesięcy nie daje o sobie zapomnieć. Ania Anu Babrakowska i Emil Nowak postanowili dzielić się w tym roku ze słuchaczami muzycznymi nowościami znacznie częściej niż w latach poprzednich. Klika dni temu zespół opublikował rework swojego utworu “Skin”, który wykonał Sam Thompson – twórca z londyńskiego Air Studios, współpracujący w przeszłości m.in. z The xx czy Ellie Goulding. Międzynarodowe i upragnione współprace oraz regularne premiery to tylko niektóre z nowych założeń Youth Novels (posłuchajcie ich ostatnich, intymnych numerów “What if” oraz “Woman“). Dla naszego portalu muzycy wytypowali pięć swoich ulubionych płyt.
Jako Youth Novels wybraliśmy pięć najważniejszych dla nas albumów:
Daughter – If you leave
Jednym z nich jest If you leave od Daughter. Był to jeden z tych momentów, kiedy poczuliśmy muzykę na własnej skórze. Od razu uderzyła nas przestrzeń, wypełniająca każdy utwór. Stała się ona dla nas nowym elementem w produkcji muzycznej, do którego cały czas przywiązujemy duże znaczenie.
RY X – Dawn
Podobne odczucia towarzyszyły nam przy odsłuchu Dawn od RY X. Do dziś nie możemy wyjść z zachwytu wokalami, które dosłownie mamy wrażenie, że znajdują się bezpośrednio przez nami, tworząc niesamowicie intymną relację.
.
The xx – xx
Natomiast pewnego rodzaju minimalizmu nauczyło nas The xx i ich album xx. Zauważyliśmy, że jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. Nie potrzebujemy dużej ilości instrumentów, żeby zbudować ciekawe aranżacje.
.
Lykke Li – I Never Learn
Kolejnym albumem, który zawsze bardzo nas inspirował, jest I Never Learn – Lykke Li. Lykke jest królową łączenia smutku z dość energicznymi melodiami. Ten album ma wiele pięknych elementów, utwory takie jak „Heart of Steel” i „Just like a dream” dają nam kopa do działania i dużo nadziei.
Florence and the Machine – High as Hope
Ostatnim albumem będzie High as Hope od Florence and the Machine, jest on szczególnie ważny dla Ani – Miłość do tego zespołu trwa u mnie od początku 2012 roku i wciąż nie przemija. Ten album wniósł trochę lekkości do twórczości Florence, zawiera dużo organicznych brzmień, jest cichszy od pozostałych. Dodatkowo utwór „June” na koncertach sprawia, że nie mogę przestać płakać, przed pandemią w tym momencie widzowie (ponad 10 000 osób) chwytali się za ręce w geście zjednoczenia i wsparcia. Jest on swego rodzaju hymnem.