NewsroomRelacje

Low Island roztańczył publiczność w Hydrozagadce!

fot. Emily Lowe

Autorka tekstu: Agata Samsel
Fot. Emily Lowe

7 września brytyjski zespół odwiedził po raz pierwszy Polskę w ramach swojej europejskiej trasy koncertowej. Otwierający trasę koncert odbył się w klubie Hydrozagadka na warszawskiej Pradze.

Muszę przyznać, że jeszcze miesiąc temu nazwa Low Island nic mi nie mówiła. Zupełnie nie znałam tych artystów ani ich twórczości. Dziś mogę powiedzieć, że przesłuchałam wszystkie utwory, niektóre znacznie więcej niż raz, a na koncert czekałam z niecierpliwością aż będę mogła je usłyszeć na żywo. 

Zanim przejdę do samego koncertu, chciałabym poświęcić chwilę uwagi supportowi, którym była Asia Nawojska. Artystka raczej mało znana szerszej publiczności, gdyż dopiero od kilku lat działa na polskiej scenie muzycznej. W 2018 roku wydała swoją debiutancką EP-kę Kwiaty do domu. Ja sama poznałam ją zaledwie kilka dni przed koncertem, gdy pojawiła się informacja, że wystąpi przed brytyjskim kwartetem z Oxfordu. Swój krótki, solowy koncert otworzyła spokojnym, poruszającym utworem Czekam. W repertuarze pojawił się również powstały podczas pandemicznego lockdownu Ziemio, Daj oraz niewydany, energiczny O co chodzi z nią. Podczas występu nie zabrakło też poezji. Asia wykonała wiersz Wisławy Szymborskiej Chmury do skomponowanej przez siebie muzyki. Koncert zakończyła tegorocznym singlem Ja, rzeka, będący bardzo dynamicznym utworem. Artystka bardzo skromna, ale swoim talentem i uśmiechem zyskała sympatię zebranych w klubie słuchaczy.

Niedawno miałam okazję usłyszeć na żywo Eda Sheerana na Stadionie Narodowym w Warszawie. I muszę przyznać, że po takim koncercie na ponad 70 tysięcy ludzi jest to zupełnie inne doświadczenie, gdy obok mnie na supporcie stoi frontman zespołu, na koncert którego przyszłam. W takiej sytuacji można się poczuć jak na ekskluzywnym koncercie dla wybranych. Hydrozagadka jest niedużym klubem, a scena jest naprawdę niewielka. Nie ma tam barierek odgradzających od niej słuchaczy, stąd też muzycy są dosłownie na wyciągnięcie ręki. 

Brytyjczycy rozpoczęli mocnym uderzeniem wykonując Everything Before Us, singiel z początku tego roku. Już od pierwszych dźwięków ludzie pod sceną zaczęli podrygiwać w rytm muzyki, a z każdą kolejnym utworem coraz więcej osób do nich dołączało, w pewnym momencie już nie było nikogo, kto by nie tańczył czy nie skakał. Kolejną pozycją z setlisty był największy dotychczasowy hit zespołu Don’t Let The Light In. Jak dla mnie muzyka Low Island świetnie się wpisuje w takie klubowe otoczenie, jest bardzo rytmiczna, energiczna i tworzy klimat, który w połączeniu z półmrokiem klubu sprawia, że nogi same zaczynają przytupywać do rytmu.

Podczas występu można było usłyszeć wiele utworów z nadchodzącej, drugiej płyty zespołu. Oprócz wspomnianego Everything Before Us, pojawił się również wydany w lipcu Can’t Forget czy świeżo wydany w zeszłym tygodniu Kid Gloves. Mi osobiście bardzo przypadł do gustu drugi z nich, jest on pełen takiej pozytywnej energii, idealny do tańczenia. Nie zabrakło w setliście również bardziej spokojnych pozycji, takich jak Feel Young Again czy In Your Arms, pochodzących z pierwszego albumu. Mocnym momentem wieczoru był dla mnie What Do You Stand For, basy w tym utworze są niesamowite, a na żywo robią jeszcze większe wrażenie. In Person oraz Search Box, pochodzące z EP-ki Shut out the Sun, zakończyły koncert brytyjskiej grupy i powiem, że został pewien niedosyt. Wieczór w towarzystwie ich muzyki minął bardzo szybko. Niestety pomimo głośnych oklasków i oczekiwań publiczności muzycy nie wyszli jeszcze raz na scenę. 

Był to świetny koncert. Nie tylko pod względem muzycznym, ale również samej atmosfery oraz kontaktu zespołu ze słuchaczami. Wokalista, Carlos Posada, nie raz dziękował za przybycie i mówił, że to wielka przyjemność grać tutaj dla nas. Zeskakiwał również ze sceny i śpiewał tuż przed stojącymi pod sceną ludźmi, szukając z nimi kontaktu wzrokowego. Pozostali członkowie Low Island również sprawili na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Mam nadzieję, że wrócą jeszcze do nas i nie każą nam na siebie długo czekać.