NewsroomRelacje

Krwawe show niczym OMEN – relacja z koncertu Kasi Lins w Klubie Stodoła

W tym grudniowym zimowym klimacie wracamy na chwilę do wspomnień o listopadowym koncercie Kasi Lins, który odbył się w Stodole. W ramach trasy promującej najnowszy album OMEN mogliśmy doświadczyć hipnotyzującego show o iście krwistym przebiegu. Jaki jest najnowszy album z Kasi na żywo?

Koncert rozpaczał się od niezwykle hipnotyzującego Nikogo Nie Chcę. Już od samego początku wszystko tu się zgadzało. Zespół, który był przyodziany w tematyczne, krwiste ubrania oraz sama Kasia, która na ręce miała opatrunek a na szyi wisiorek imitujący podcięte gardło. Nad sceną wisiał ogromny nóż a pod nim – fortepian, który był nieodłącznym elementem twórczości artystycznej. Artystka biegała od mikrofonu do klawiszy, aby przygrywać mocniejsze akcenty i momenty końcowe utworów. No, i nie zapominajmy oczywiście o skrzydłach ćmy – które przyodziała w krótkiej przerwie, by zaprezentować na gitarze utwór oczywiście Ćma. Coś pięknego!

Im bardziej melancholijne piosenki piszę tym ludzie są bardziej rozruszani, jak to jest?

– mówiła artystka w trakcie pierwszej części koncertu

W trakcie swoich najnowszych koncertów Kasia Lins jak zwykle zadbała o każdy najmniejszy szczegół. Cały set był naprawdę trzymający słuchacza w garści. Od klimatycznych początków Anioła, przez starsze kawałki takie jak Koniec Świata, Rób Tak Dalej przeszliśmy przez większość piosenek z albumu OMEN. Pojawił się również jeden z pierwszych utworów, który w pewnym sensie rozpoczął drogę, którą Kasia przeszła do dzisiaj. Wiersz Ostatni – bo o nim mowa – zagrany w odmienionej odświeżonej aranżacji – wybrzmiał bardzo mocno. Niezwykle mocno urzekł mnie utwór Nie lubię zimnej wody, wykonany głównie w aranżacji na pianinie. Miłym gestem było również swoiste zjednoczenie się z fanami, poprzez zejście w tłum i wyśpiewanie pośród nich jednego ze swoich utworów.

Pojawili się również goście – pierwszym z nich była przyrodnia siostra na utworze basowym Nie Syp Solą. Dziewczynka dopełniła utwór tańcząc w skrzydłach ćmy. Drugim gościem był WaluśKraksaKryzys i oczywiście ich wspólny utwór Do Śmierci Mamy Czas. Niezwykle elektryzujące wspólne wykonanie dopełnione również dopasowanym outfitem wokalisty. Szacun!

Najnowszy album Kasi to bardzo dobra pozycja tego roku. Faktycznie, jest mocno melancholijnie i spokojnie, ale całość zachowana jest w klimacie morderstw, krwi oraz utraconych miłości. Materiał jest hipnotyzujący i pochłaniający, chociaż dla niektórych momentami może wydać się nieco zbyt przytłaczający i monotonny. Jednak co trzeba przyznać całość bardzo mocno zyskuje na żywo, dodatkowo w aranżacji z sekcją saksofonu na żywo. Dlatego uważam, że absolutnie warto wybrać się na koncert Kasi Lins i doświadczyć tego czym jest OMEN.