NewsroomWywiady

Ada Kućmierz w rozmowie z WLKM.PL: “”Stanę się ziemią” nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa”!

Fot. Materiały Prasowe

Ada Kućmierz to wszechstronnie utalentowana artystka, do tej pory znana szerszej publiczności jako aktorka. Tym razem postanowiła spróbować swoich sił w muzyce i w ten sposób powstała jej debiutancka płyta “Stanę się ziemią”. Ten album to 14 niezwykle klimatycznych utworów wprost idealnych na jesienne wieczory. A jak wyglądała cała droga do stworzenia tej wyjątkowej płyty? Właśnie między innymi tego dowiecie się z naszej rozmowy!

Ada, niedawno wydałaś swoją debiutancką płytę ,,Stanę się ziemią”.  Chciałam Ci bardzo pogratulować! Zdradź nam jak się czujesz po premierze?

Ada: Dziękuję! Czuję się wspaniale, bo cały proces trwał dwa lata i byłam już mocno tym obciążona. Nareszcie się udało! Przyznam, że bardzo obawiałam się takiego momentu, że następnego dnia po premierze obudzę się bez nowych celów i marzeń, że będzie to takie uczucie pustki, jak wtedy, kiedy dostałam się do Szkoły Teatralnej i przez kilka miesięcy nie umiałam się odnaleźć w rzeczywistości, kiedy marzenie życia zostało spełnione. Tym razem jest inaczej, bo moim celem nie było samo wydanie płyty, tylko granie koncertów, promowanie swojej muzyki, dalsze tworzenie i poszerzanie działalności muzycznej. Jestem więc pełna satysfakcji i jednocześnie ekscytacji tym, co nadchodzi! 

No właśnie, płyta w końcu ujrzała światło dzienne, ale tak jak wspomniałaś długo musiałaś czekać na ten moment. Prace nad materiałem rozpoczęłaś już w 2020 roku. Z czego wynikła tak długa przerwa?

Tak… 2020 rok to był bardzo ciężki czas dla wszystkich okres, mnie też nie było lekko. Przerwa wynikła z tego, że wszystkie źródła zarobkowe zostały zablokowane, więc prowadziłam bardzo dużo lekcji, a to z kolei generowało wyczerpanie fizyczne i psychiczne, nie miałam przestrzeni na ochocze podejście do własnego projektu ze świeżą energią. Czekałam też, aż zakończy się zrzutka, gdzie udało się finalnie uzbierać ponad 20 tys zł! Po drodze było wiele zmian koncepcji wydawniczej, trzeba się było zmierzyć z rzeczywistością, bo ceny papieru bardzo wzrosły, łańcuchy dostaw zostały zaburzone, a samo wydanie fizycznie obejmuje tyle różnych obiektów, że koordynacja ich była nie lada wyzwaniem! 

Dobrze, że wspominasz o zrzutce, którą założyłaś, aby wydać płytę, bo to bardzo niecodzienny krok. Czym się kierowałaś decydując się na to? Chciałaś, żeby wszystko od podstaw było ,,po Twojemu”?

Tak, jestem osobą, która lubi do wszystkiego się przyłożyć, zostawić swój ślad w każdym działaniu i każdym aspekcie tego, nad czym pracuję. Od początku wiedziałam, że chcę wydać płytę samodzielnie, dlatego zdecydowałam się na założenie zrzutki. Okazało się to świetnym krokiem, bo słuchacze szybko mi zaufali i chętnie inwestowali w tzw. przedsprzedaż, żebym już mogła pracować nad materiałem, opłacić muzyków, grafikę i miks, a w zamian zrzutkowicze otrzymali swoje egzemplarze płyty lub merchu (m.in.workoplecaki, hamaki, winyle). Zależało mi też na tym, żeby działać w zgodzie ze sobą, ekologicznie i wydajnie, szanując i opłacając pracę polskich firm. Obawiałam się, że często wytwórnie mają określony budżet i mogą nie zgodzić się na moją wizję, a pierwsza płyta i tak długo hodowane marzenie zasługują na odpowiednią oprawę!

A skąd pomysł na tak oryginalny sposób wydania płyty? Drewniane pudełko i pendrive, nasionka roślin. Takiej formy i dodatków do krążka nie spotyka się często.

Cieszę się za każdym razem, jak ktoś z zaciekawieniem o to dopytuje! Właśnie w tym celu dokonałam takiego wyboru, żeby budzić świadomość ekologiczną i wrażliwość na naturę. Zależało mi na tym, aby dostarczyć dopracowany, wysokiej jakości produkt, który pokaże, że nie wszystko jest produkowane masowo, jak najtaniej, często ze szkodą dla środowiska. Chciałam także, aby wydanie fizyczne było spójne z tematem płyty, z przekazem utworów i atmosferą, jaką kreuję muzyką i tekstami. Drewniane opakowania na CD wymarzyły mi się dawno i gdyby tylko były tańsze, cały nakład taki by był. Specjalnie na moje zamówienie firma Laseromat zaprojektowała schludne, estetyczne CD-packi bez plastikowej tacki z grawerem laserowym. Zielona wersja jest też wyjątkowa, bo z kartonu barwionego w masie, który nie jest zgrzewany z folią. Uwielbiam dotyk tego papieru i to, jak jest nasycony kolorem! Pendrive’y są odpowiedzią na zapotrzebowanie słuchaczy, którzy nie posiadają odtwarzaczy CD. Chciałam, żeby mogli moją muzykę zabrać do samochodu lub odtworzyć na komputerze, kiedy spędzają weekend za miastem. To jest taka chwila na bycie offline. Dotyk drewna, z jakiego powstał pendrive i pudełko na niego też dostarcza przyjemnych wrażeń, nie tylko dla zmysłu słuchu. A banderole z ziarnami kwiatów to była miłość od pierwszego wejrzenia! Najpierw znalazłam papier czerpany z płatkami kwiatów, a potem pomyślałam, że wersja z ziarnami jest idealna dla tej płyty: ziarna mogą wyrosnąć i naprawdę stać się ziemią! 

Nie da się ukryć, że Twoją największa inspiracją jest przyroda, natura to aż bije z Twojej płyty. Opowiesz nam skąd wzięła się u Ciebie ta fascynacja?

Jestem szczerze zakochana w naturze, to zdecydowanie jest mój żywioł. Myślę, że po części to taki charakter i wrodzona wrażliwość na piękno przyrody, a trochę też możliwość spędzania czasu na łonie natury, którą miałam w dzieciństwie. Może dzięki temu, że pochodzę z Krakowa, od najmłodszych lat jeździłam z rodzicami w Tatry i tam czułam, że naprawdę żyję. Często spacerowaliśmy, chodziliśmy po lesie, łąkach i parkach. Jeden z pierwszych utworów, jakie skomponowałam na fortepian, był zainspirowany dźwiękiem, jaki wydaje brzoza szumiąca na wietrze. Zostałam też wychowana w duchu less waste, zawsze w domu szanowało się zasoby, ale też każde stworzenie. Czuję głębokie połączenie ze światem – wszyscy jesteśmy jego częścią, jak jeden wielki organizm. Krzywdząc świat wokół nas, krzywdzimy siebie. Dbając o niego, zapewniamy też sobie życie i dajemy szansę, aby kolejne pokolenia miały przestrzeń do godnego i szczęśliwego istnienia. 

Porozmawiajmy teraz o muzyce. Cała płyta jest bardzo spójna, wszystkie piosenki utrzymane są w bardzo podobnym folkowym klimacie. Muszę przyznać, że słuchając płyty czułam się niezwykle spokojna i zrelaksowana, folkowy klimat bardzo temu sprzyja. Od początku wiedziałaś, że chcesz pójść w taką stronę? Czy to właśnie w tym gatunku czujesz się najlepiej?

Och, to cudownie! To znaczy, że ta płyta jest dla Ciebie! Myślę, że zawsze folk mi grał w duchu, ale długo się do tego przekonywałam. Bo kto teraz chce słuchać folku, szant czy country? Jednak kiedy rozpoczęliśmy pracę nad płytą, już tacy artyści jak Kwiat Jabłoni, Julia Pietrucha czy Mikromusic byli popularni i z radością przekonałam się o tym, że moje piosenki najlepiej odnajdują się właśnie w takim gatunku. Jestem bardzo zadowolona z aranżacji i współpracy z Antkiem Sojką i moimi wspaniałymi muzykami. Od razu poczuli, co chciałam swoimi utworami przekazać i zlali się w jeden piękny, gładki nurt, zostawiając sobie jednak przestrzeń na wyjątkowość stylu. To trochę jak kwiaty na łące. Wszystkie rosną w tej samej ziemi, tworzą piękną kompozycję, ale każdy z nich jest inny i wyjątkowy. I każdy zachwyca!

I dokładnie to bardzo słychać na tej płycie! Może zdradzisz nam teraz który moment z całego procesu tworzenia albumu wspominasz najlepiej?

Finał! (śmiech) Najchętniej wracam myślami do prób, które odbyły się w maju, na początku pandemii: zdecydowałam się na to spontanicznie, w dosłownie kilka dni, zaprosiłam chłopaków do współpracy, wynajęłam od znajomej przepiękny Dom Pracy Twórczej w Zakopanem (a ściślej mówiąc w Kościelisku) i w zachwycających okolicznościach przyrody szukaliśmy razem brzmienia. Uwielbiam proces tworzenia i nadawania kształtu temu, co pierwotnie było tylko myślą! 

A która z piosenek z płyty jest Twoją ulubioną?

Bardzo lubię wszystkie, ale “Oddychaj” i “Zbudziłeś” to chyba moje ukochane pozycje. Kiedy natomiast ktoś prosi o zagranie “czegoś żywego”, to gram “Anatomię” lub “Nieperfekcyjną” – zależy jaki instrument mam akurat w zasięgu ręki (śmiech).

Ja przyznam szczerze, że jestem wielką fanką tytułowego utworu “Stanę się ziemią”. A czy Ty sama kolekcjonujesz płyty innych artystów? Może polecisz nam te, które są Ci szczególnie bliskie?

Tak! Z okazji ostatniej przeprowadzki, dostałam od Taty wieżę z odtwarzaczem CD, a teraz korzystam z adaptera na winyle mojego chłopaka, więc mogę poszerzać kolekcję. Lubię oglądać cudze wydania, bo ciekawi mnie jak ktoś widzi świat i jaką wizję chciał zaprezentować słuchaczom, do jakiej swojej baśni nas zaprasza. Mam piękne CD Hani Rani “Home”, ulubioną płytę Skubasa “Duch”, samodzielnie wydany krążek Ani Samej “Śnienie” i ostatnie zdobycze winylowe kupione wspólnie z chłopakiem: Krzysiu Zalewski, Jose González i Xavier Rudd. Och! Ależ to jest dobre na winylu! 

To już tak na sam koniec zdradzisz nam na koniec swoje dalsze plany? W jakim kierunku chcesz teraz pójść?

Już rozpoczęłam współpracę z producentem, który głównie tworzy muzykę filmową i mamy świetną zabawę łącząc nasze style! Marzy mi się teraz płyta lub EPka po angielsku, w łagodnym, minimalistycznym stylu songwriterskim, który był moją pierwszą muzyczną miłością z czasów liceum – Damien Rice, Glen Hansard, ostatnio też inspirują mnie utwory Iry Wolf i Kate Nash. W takim kierunku na pewno przez chwilę będę podążać. Ale tymczasem chcę się napawać tym, co stworzyłam wspólnie z moją płytową ekipą, grać dużo koncertów, sprzedać cały nakład, nakręcić jeszcze kilka teledysków. “Stanę się ziemią” nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa i mam nadzieję, że będzie ze mną długo!