NewsroomRelacje

Zalia wystąpiła w Poznaniu z trasą “Kocham i tęsknię”

Fot. Materiały Redakcyjnie

Fot. Materiały Redakcyjne

Zalia to artystka, która doskonale wpisuje się w aktualne trendy. Jej postać pojawiła się na rynku całkiem niedawno i szturmem przekonała do siebie publiczność. Rzadko się zdarza, by polski artysta chwilę po debiucie spakował się w busa i wyruszył w trasę klubową. W przypadku Zalii koncerty biletowane były niemal gwarantowanym sukcesem, a dowodem na to jest, chociażby nominacja do Fryderyków, z których artystka pędziła prosto do poznańskiej publiczności.

Zalii zdecydowanie nie brakuje pewności siebie, a to, w jaki sposób artystka ją pokazuje, przejawia się na wiele sposobów. Przede wszystkim, wejście na deski poznańskiej Próżności odbyło się z przytupem i bez cienia zawahania. Zalia uwielbia kontakt z publicznością i oczywiście jak to w przypadku tego typu relacji bywa – z absolutną wzajemnością. Artystka, dając koncert, zaprasza tak naprawdę na przyjemną potańcówkę z samą sobą. W łatwy sposób udało jej się porwać całą publikę, ale dobrym tego sposobem było bliskie podchodzenie do zgromadzonych osób, utrzymywanie kontaktu wzrokowego oraz przede wszystkim – reagowanie na fanów, którzy dawali z siebie 100%. Przez czas trwania tego show miałam w głowie myśl: wow, dobrze mieć za idola kogoś takiego jak Zalia – ona nie stawia granic, więc każdy ze zgromadzonych jest w tym muzycznym eksperymencie na całego.

Zalia to debiutantka, która stanie się wkrótce jedną z czołowych artystek

Cieszę się, że należę do grona osób, które są świadome tego, że aktualnie jesteśmy jednymi z pierwszych, którzy widzą potencjał w Zalii. Jako redaktora, siłą rzeczy, uczestniczę w wielu koncertach i mam styczność z wieloma artystami – z ręką na sercu mogę dać słowo, że mało jest tak charyzmatycznych i ciekawych osobowości jak Zalia. Starałam się uświadomić jej to, że podczas naszej rozmowy, którą przeczytacie tutaj, bo szczerze wierzę w to, że to ostatnie miesiące przed tym, aż cała Polska oszaleje na jej punkcie – moją teorię udowodnili fani artystki, tak samo mocno oczarowani nią jak ja. Niektóre koncerty są po prostu dobrze zagrane, zaśpiewane i wystane. Tutaj było ponadprzeciętnie.

Poznańskie show – oprócz utworów z debiutanckiej płyty – miało zaplanowanych kilka tzw. “wisienek na torcie” i dla mnie były nimi dwa covery, w tym jeden fenomenalny zespołu The Neighbourhood i ich kultowe “Sweather Weather”. Co ciekawe, Zalia, jak na artystkę z krwi i kości przystało, postanowiła zrobić zupełnie nową aranżację tego utworu, co było mini-zajawką tego, w jakim kierunku zmierza ze swoim nowym, drugim wydawnictwem. Brzmi to naprawdę ciekawie, progresywnie i nietuzinkowo. Byłabym również bardzo ciekawa twórczości Zalii w anglojęzycznej wersji. Trzecią wisienką na torcie i sporym zaskoczeniem było dla publiczności usłyszenie utworu “Plany” z gościnnym udziałem Lacklustera, z którym Zalia stworzyła oryginalnie ten utworu. Cudownie było doświadczyć tego wykonu na żywo właśnie w takiej postaci. Żeby niespodzianek nie było mało – artystka zjawiła coś jeszcze, a mianowicie, zdradziła swoje “plany.2”, czyli kontynuację tego utworu, nad którym powoli pracuje ponownie w kolaboracji z Lacklusterem.

Zalię poznałam na Edison Festival nie do końca wtedy świadoma z kim mam przyjemność i właśnie wtedy podjęłam decyzję, że biorę ją na tapet i czujnie przyglądam się rozwojowi kariery. Na ten moment oceniam na 5+ wszystkie jej poczynania zaczynając od wydania znakomitej debiutanckiej płyty, a kończąc na biletowanej trasie koncertowej i nominacji do Fryderków – wow!

To niesamowita przyjemność obserwować i doświadczać takich talentów – marzy mi się, by więcej artystów potrafiło w ten sposób muzykować i nie zawodzić. Zalia mimo wszystko ma przed sobą spory orzech do zgryzienia, a jest nim… drugi album. Czy uda jej się utrzymać poziom? Intuicja mi podpowiada, że będzie jeszcze lepiej!

TagiZalia