
fot. Materiały Prasowe
Zalia pisze listy miłosne w formie piosenek. Wyznaje w nich swoje uczucia i bardzo osobiste przemyślenia. Każda z piosenek opowiada o czymś innym, o innej historii miłosnej, z innymi emocjami w tle. Dzięki temu słuchacz, poprzez perspektywę Zalii, może zajrzeć w głąb swojego serca. Drugi album pt. “Serce” jest nowym etapem twórczości, który otwiera artystce drzwi do rozwoju kariery i list przebojów!
Kiedyś słyszałam, że w muzyce funkcjonują „zakazane słowa”, których lepiej unikać, by nie zbliżyć się do pewnej granicy kiczu lub oklepanych motywów. I w tej puli prawdopodobnie znajdują się tak popularne słowa jak „miłość” czy „serce”. Zalia właśnie takim słowem zatytułowała swój album. I wyszła z tego cało, a nawet powiedziałabym, że z ogromną dozą gracji. Piosenki opowiadają o miłości, ale w ciekawy sposób. Słychać, że nie boi się odkrywać nowych muzycznych brzmień, choć mimo to każdy z utworów ma charakterystyczny dla niej sznyt.
Nie bez powodu na początku wspomniałam o listach. Zalia i jej team mają nieszablonowe podejście do marketingu. Przygotowali kilka naprawdę ciekawych akcji promocyjnych. Jedną z nich była prośba do fanów, by wysłali listy ze swoimi historiami miłosnymi. Z kolei w ramach promocji piosenki pt. “my” zorganizowali konkurs, przeznaczony dla przyszłych nowożeńców. Nagrodą miał być występ Zalii na ślubie podczas pierwszego tańca!
“Diamenty” w twórczości Zalii
Album zapowiadały single: “my”, “diament”, “znowu sam”, “list do niej” “nie mam dal ciebie nic”. To dość spora lista singli i właściwie każdy z nich trafiał na moje playlisty, a jednym z ulubionych okazał się “diament”. Opowiada o przysłowiowej “miłości od pierwszego wejrzenia” – chwili, w której od razu wiadomo, że to ta wyjątkowa osoba. I wtedy nagle pojawiają się wątpliwości, które obrazuje fragment: “przez cały czas Ci szukam wad jak na diamencie rys i gdzie ten haczyk, co wytłumaczy cię jak każdego z nich“. To piosenka, która okazała się przepustką Zalii do stacji radiowych. I nic w tym dziwnego, ponieważ niezwykle wpada w ucho. Myślę, że to jest prawdziwy “diament” w jej dyskografii.
O jednej z piosenek już pisałam na łamach WLKM. Mam na myśli „Motyla”, który przyfrunął do mnie w samym dniu premiery i od tego momentu nadal gości w moich słuchawkach. Co więcej, właśnie tę piosenkę wskazałam jako najlepszy utwór w podsumowaniu minionego, 2024, roku. To wyjątkowa dla mnie piosenka, ponieważ z gościnnym udziałem jednego z moich absolutnie ulubionych artystów – Piotra Zioły. Głosy tego duetu pięknie się komponują. Wspólnie opowiedzieli uroczą historię o tęsknocie i przelotnych relacjach, które trwają tak krótko jak życie tytułowego “motyla”. Zdecydowanie to piosenka, która powinna pofrunąć prosto na listy przebojów!
Kilka chwil przed premierą ukazał się kolejny duet, tym razem z Piotrem Roguckim. To nieco bardziej rockowa propozycja, która stylistyką mocno przypomina mi Darię Zawiałow. Podobieństwo słyszę również w utworze “wydostań mnie” – prawdę mówiąc myślę, że barwę głosu dziewczyny mają zbliżoną i objawia się to w nieco bardziej rockowych utworach. To oczywiście nie jest żaden zarzut, lecz raczej komplement.
Uwagę zwraca również “falochron”, czyli melodyjna ballada opowiadająca o trudnej relacji, a raczej jej zakończeniu. Pada tam fragment: “teraz wiem, byłam Twoim falochronem. Nie ma mnie już, bo gdy się wznosisz to ja tonę“. A ja jestem pewna, że ta premiera sprawi, że Zalia wypłynie na głęboką wodę!
Zalia zagląda w głąb “serca”
Czy Zalia kradnie “serca” premierowym albumem? Moje skradła na pewno! Album “Serce“, moim zdaniem, jest najprawdziwszym diamentem pośród płyt wydanych w ostatnich miesiącach. Nawet myślę, że to mocny kandydat do albumu roku, chociaż mamy dopiero marzec.
Wszystko, co związane z tym wydawnictwem jest niezwykle spójne – od tekstów i muzyki, przez wizualność w teledyskach i na okładce, po wizerunek artystki. Warto śledzić dalsze muzyczne kroki Zalii! Jestem pewna, że zaskoczy wszystkich nie raz i jeszcze będzie o niej głośno!