Muzyczne Podsumowanie 2024 roku
fot. Materiały Prasowe
Kolejny rok za nami, a wraz z nim długo wyczekiwane muzyczne podsumowanie przygotowane przez naszą redakcję. Jak co roku, zebraliśmy niemal cały zespół, by wspólnie przeanalizować sytuację na rynku muzycznym, dodając do tego odrobinę naszego subiektywnego spojrzenia. Efektem jest podsumowanie, które z radością oddajemy w Wasze ręce.
To właśnie im – artystom i muzykom – dziękujemy za ten rok. Dziękujemy Wam za emocje, inspiracje i niezapomniane chwile. Dzięki Wam muzyka wciąż nas zachwyca i łączy.
DEBIUT ROKU
Jan Wieteska
Martyna Adamowska: Jan Wieteska „kupił dom” i tym samym wkupił się w rynek muzyczny. Do tej pory był kojarzony ze świetnie zagranym rolami aktorskimi np. w filmie „Kolory zła: Czerwień”, a teraz stawia pierwsze kroki w muzyce. „Kupiłem dom” to niezwykle refleksyjna i chwytająca za serce piosenka, która potrafi zachwycić od pierwszego odsłuchania. W minionym roku była tylko jedna okazja, by usłyszeć na żywo premierowy utwór – podczas Great September. I tak się złożyło, że miałam okazję się tam pojawić. Był to kameralny i niezwykle urokliwy występ. Choć to dopiero początek muzycznej drogi Janka, zapowiada się bardzo obiecująco. Czekam na kolejne premierowe single!
Wiktor Waligóra
Karolina Szumlak: Na Wiktora Waligórę pierwszy raz natknęłam się kilka lat temu na YouTubie, gdy wyświetlił mi się cover piosenki Dawida Podsiadło w jego wykonaniu. Od razu zwrócił moją uwagę. Jego sposób śpiewania był pełen emocji i naturalnej charyzmy. Potem, w 2023 roku, miałam okazję usłyszeć go na żywo podczas koncertu na Great September. To był niesamowity występ, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Po tym koncercie zaczęłam wyczekiwać jego debiutanckiej płyty, bo śpiewane utwory wciąż chodziły mi po głowie, a nie mogłam do nich wracać, bo nie były jeszcze wydane. No i w końcu nadszedł ten moment! Wiktor zadebiutował pełnoprawnie w tym roku, wydając swój pierwszy album: „Czekam na świt”. To naprawdę świetna płyta, której słucham z przyjemnością. W końcu mogę wracać do utworów, które zaczarowały mnie podczas koncertu. Dodatkowo Wiktor ogłosił już swoją pierwszą trasę koncertową, która odbędzie się wiosną 2025 roku. Czekam na te występy z niecierpliwością, bo przyznam, że niektóre piosenki wspominam jeszcze lepiej w wersji live!
DIMoN
Michał Dąbrowski: Michał „DIMoN” Jastrzębski, to współzałożyciel i perkusista Lao Che, który po rozpadzie zespołu postawił na karierę solową. W roku 2024 ukazał się debiutancki album artysty zatytułowany “Doskonale”. Płytę zapowiadały utwory „Chodziliśmy Nocami”, „Latte” oraz „Zieleń”. Cały album to taneczna zabawa alternatywa w punkowym stylu. Takiej płyty brakowało w Polsce – prawdziwe historie opowiedziane wprost, odważne teksty oraz mocne przesłania sprawiają, że trudno od tej płyty się oderwać. Artysta materiał z albumu wykonał premierowo na Next Fest w Poznaniu. Na płycie pojawili się wyjątkowi goście, m.in. Artur Rojek, Kasia Nosowska, Adam Nowak, Michał „Fox” Król czy Michał Oleszczyk.
Sara James
Sara Migaj: Sara James zadebiutowała w wielkim stylu – jej pierwsza płyta, zatytułowana Playhouse, to dowód na to, że młoda artystka potrafi zachwycić zarówno muzyką, jak i pomysłem na siebie. Album, który łączy wysokiej jakości brzmienia z doskonałą rozrywką, jest przykładem starannie przemyślanego konceptu, stworzonego z myślą o słuchaczach szukających nie tylko muzyki, ale także autentycznej przyjemności z odsłuchu.
Trudno uwierzyć, że Sara ma zaledwie 16 lat – jej talent i dojrzałość wokalna już teraz plasują ją w czołówce polskich artystek. To był zdecydowanie jej rok. Czekam z niecierpliwością na więcej: koncerty, nowe single, niespodzianki… i z całą pewnością można stwierdzić, że Playhouse to dopiero początek jej muzycznej drogi. Więcej o tym albumie przeczytacie tutaj.
Gracie Abrams
Sara Migaj: Taylor Swift od lat nie ma sobie równych, ale czy na horyzoncie pojawiła się godna rywalka? Gracie Abrams, dzięki swojej niezwykłej wrażliwości i pasji do pisania tekstów, które trafiają prosto w serce, zaczyna być postrzegana jako potencjalna następczyni królowej popu. Jej debiutancki album, The Secret of Us, to dzieło, które zachwyca od pierwszego dźwięku. Co ciekawe, jedyny duet na płycie powstał właśnie z Taylor Swift, co dodatkowo podkreśla niezwykłość tej produkcji.
Album porwał mnie absolutnie, a jedynym moim rozczarowaniem jest fakt, że nie udało mi się zdobyć biletu na europejską trasę koncertową Gracie. Jej nazwisko już teraz wpisałam na listę artystów, których koncertów będę wypatrywać – czy to podczas festiwali, czy na solowych występach. Abrams to bez wątpienia artystka, której warto się przyglądać.
POWRÓT ROKU
Marcelina
Martyna: Zdecydowanie najbardziej wyczekiwanym muzycznym powrotem minionego roku była dla mnie Marcelina. Nieco przekorny tytuł albumu brzmi: „Spróbuję, potańczę, nie wiem”… a ja wiem, że to świetny album i wiele osób przy nim potańczy. Brzmienie ma wciąż ten charakterystyczny luz Marceliny. Mam nadzieję, że zgodnie z fragmentem jednego z utworów Marcelina teraz „zostanie dłuższy czas” na rynku muzycznym i będzie więcej okazji, by wpaść na koncert!
Cool Kids of Death
Michał: Na tę chwilę wielu czekało! Choć album zawiera tylko siedem piosenek i wydawca określa ją mianem minialbumu, powrót CKOD stał się faktem. Po powrocie zespołu na scenę w 2022 roku, liczyliśmy na nowe, premierowe nagrania.
Rok później, w 2023 roku zespół wydał EP-kę, na której pojawiły się dwa kawałki. Chodziło o nowy “Żart” oraz reinterpretację “Butelek z benzyną i kamieni”, w której zaśpiewał WaluśKraksaKryzys. Wreszcie w 2024 roku otrzymaliśmy EP-kę Origami, krążek zawiera 6 premierowych utworów oraz cover zespołu Electric Rudeboyz „Nie ma lekko”, w wersji live. Ma być to przygotowanie to pełnowymiarowej CD, która ukaże się w 2025 roku. W nagraniach wzięli udział goście: WaluśKraksaKryzys, Belmondawg oraz Marcin Zabrocki. Zespół jest w bardzo dobrej formie, płyty słucha się bardzo przyjemnie.
Linkin Park
Julia Staręga: Po śmierci Chestera Benningtona w 2017 roku powrót Linkin Park wydawał się wręcz niemożliwy. Do czasu. Po siedmiu latach od wydania płyty „One More Light” zespół powrócił z nowym materiałem i nową wokalistką prowadzącą – Emily Armstrong, gitarzystką i współzałożycielką zespołu Dead Sara. 5 września Linkin Park zagrali pierwszy koncert tylko dla członków fanclubu, a następnie 11 września w Kia Forum w Los Angeles, na którym zaprezentowali materiał z najnowszej płyty „From Zero”. Linkin Park w 2025 ruszą w światową trasę, wystąpią także w Polsce na Open’er Festival. Ta wiadomość z pewnością ucieszy szereg fanów.
The Veronicas
Sara: Po latach zmagań z dużymi wytwórniami australijskie bliźniaczki Origliasso, znane jako The Veronicas, postanowiły przejąć kontrolę nad swoją twórczością. We współpracy z niezależnym wydawnictwem wydały album Gothic Summer, który jest prawdziwym ukłonem w stronę fanów tęskniących za korzeniami zespołu. Pop-rockowe brzmienie, które zdefiniowało ich wczesną twórczość, powraca w pełnej krasie, przywołując klimat ich najlepszych lat.
Wyróżniającym się punktem albumu jest taneczny singiel Here To Dance, który jako odskocznia od gitarowych melodii nawiązuje do elektronicznego stylu, nad którym Lisa i Jess pracowały w ostatnich latach. Krążek otworzył drzwi do trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych, a także jedynego europejskiego występu podczas festiwalu Mighty Hoopla w Wielkiej Brytanii.
Bliźniaczki przygotowują się teraz do świętowania 20-lecia zespołu, które przypada właśnie w tym roku. Dla fanów The Veronicas to idealny moment, by wrócić do ich muzyki i wspólnie celebrować tę wyjątkową rocznicę.
ALBUM ROKU
Kaśka Sochacka – „Ta druga”
Martyna: „Ta druga” płyta jest absolutnie pierwszą w moim zestawieniu. Kaśka Sochacka, w charakterystyczny dla siebie sposób, pięknie uchwyciła emocje zawarte w muzyce. Pod kątem muzycznym płyta jest bardzo zbliżona do poprzedniej – minimalistyczna, lecz nieprawdopodobnie chwytająca za serce. I wydaje mi się, że na tym polega przepis Kaśki na sukces (bo moim zdaniem zdecydowanie należy to nazwać sukcesem!) – na prostocie, emocjach i szczerości. Album opowiada konkretne historie w dość obrazowy sposób, aczkolwiek są one uniwersalne, dzięki czemu wiele osób może odszukać w nich swoje osobiste rozterki. Świetny album, który niewątpliwie warto będzie posłuchać na żywo podczas wiosennej trasy koncertowej!
Patrick the Pan – “To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi“
Karolina: „To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi” Patricka the Pana to płyta, która naprawdę chwyta za serce. Słuchając jej, czuję, że to coś więcej niż tylko piękna muzyka. Jest to album, który może stać się towarzyszem w życiu, zarówno w dobrych, jak i gorszych chwilach. Właśnie za to cenię go najbardziej, jest pełen autentyczności i emocji, które nie są udawane. Patrick śpiewa o swoich przeżyciach, lękach, tęsknotach – o rzeczach, które mogą wydawać się bardzo osobiste, ale w rzeczywistości są bliskie każdemu z nas. Mamy swoje rozkminy, problemy, ale to, co na tej płycie szczególnie uderza, to poczucie, że nie jesteśmy w tych emocjach sami. Brzmienie płyty jest bardzo różnorodne, od subtelnych, delikatnych momentów po bardziej eksperymentalne utwory, które wciągają od pierwszego odsłuchu. To płyta, która nie nudzi się po kilku odtworzeniach, bo za każdym razem odkrywa się w niej coś nowego, czy to w muzyce, czy w tekstach. Jest to album, który po prostu wciąga i sprawdza się idealnie na długie jesienne i zimowe wieczory.
Nosowska/Król „Kasia i Błażej”
JuliaStaręga: Kasia Nosowska, jedna z najbardziej charyzmatycznych tekściarek i wokalistek na polskiej scenie muzycznej, połączyła siły wraz z wokalistą i kompozytorem Błażejem Królem. Efekt współpracy: album „Kasia i Błażej”. Duet, o który nikt nie prosił, a każdy go potrzebował. Na płytę składa się jedenaście utworów przerywanych krótkimi interludiami. W każdym z nich artyści stawiają na empatyczny, pełen zrozumienia dialog. Zgłębiają prawa rządzące relacjami z innymi ludźmi, przyglądają się emocjom i stanom, które umykają w codziennej gonitwie. Oszczędne, subtelne gitarowe aranże uwypuklają przesłanie każdego z tekstów. Z pewnością to album, którego nie należy słuchać w pośpiechu, gdy lista rzeczy do zrobienia „na już” o sobie przypomina. Polecam płytę szczególnie tym, którzy są głodni muzyki poruszającej do żywego.
Ariana Grande – “Eternal Sunshine”
Jakub Ziółek: W styczniu 2024 roku niespodziewanie ukazał się singiel Ariany Grande “yes, and?”, po czym w marcu artystka zaprezentowała swój siódmy studyjny album w karierze “eternal sunshine”.
Oprócz lead singla, krążek promowały dwa single: “we can’t be friends (wait for your love)” oraz “the boy is mine”.
Album jest bardzo dojrzałą i słodko-gorzką opowieścią o ostatnich kilku latach z życia artystki, odpowiedzią na zarzuty i spekulacje medialne, autorefleksją o samouzdrawianiu i miłością do samej siebie.
Warstwa tekstowa jest w mojej opinii najlepszą odsłoną liryki piosenkarki, która swoją uniwersalnością trafiła do słuchaczy, którzy znaleźli w niej wręcz uzdrowienie.
Od albumu “eternal sunshine” bije dojrzałość, pogodzenie się z otaczającą rzeczowością i samą sobą. Ariana daje się na nim poznać jako dorosła kobieta, wkraczająca w swoje lata trzydzieste, z dużym bagażem emocjonalnym, rozliczając się z bolesną przeszłością.
Płyta jest najbardziej przemyślanym projektem Ariany, która wydaje się, że wreszcie znalazła swój styl. Muzycznie, choć album nie jest specjalnie zaskakujący (nadal bardzo popowy), znajdziemy tam charakterystyczne dla artystki brzmienie, czerpiące z R&B, dance-popu, a nawet soulu. Na płycie znalazły się jedne z najlepszych kompozycji arystyki, do których należą “supernatural” czy “we can’t be friends…”.
Album doczekał się wersji slighty deluxe and also live, gdzie znalazły się remixy, do których Ariana zaprosiła między innymi Troya Sivana (“supernatural”) oraz Mariah Carey (“yes, and?”), a także wersje live kilku utwór.
Justyna Steczkowska – “WITCH TAROHORO”
Oliwia Nowak: Podobnie jak w przypadku tras koncertowych, ten rok obfitował również w świetne albumy. Moim zdaniem na uwagę najbardziej zasługują akustyczny, jesienny i przegenialny tekstowo album „Kasia i Błażej” od Nosowskiej i Króla oraz balladowa, melancholijna, ale bardzo intrygująca „Ta druga” Kaśki Sochackiej. Jednak moim top 1 w tym roku zupełnie niespodziewanie stała się płyta „WITCH TAROHORO” Justyny Steczkowskiej. Dlaczego niespodziewanie? Bo muszę przyznać, że przez lata nie do końca doceniałam twórczość Justyny. Charyzma, głos – jasne, tego nie można jej odmówić, jednak muzyka nigdy do mnie nie przemawiała. Do momentu, w którym światło dzienne ujrzał właśnie ostatni album. „WITCH TAROHORO” to słowiańskie dzieło sztuki. Od pierwszych dźwięków zanurzamy się w tajemniczy, czasem niepokojący i mistyczny słowiański świat, z którego nie chce się wracać. Najmocniejsze propozycje z tego albumu to oczywiście dobrze wszystkim znane tytułowe „WITCH Tarohoro”, które wywołało niemałą burzę przy preselekcjach do Eurowizji, i przebojowa „GAJA”, która według pewnych głosów z branży ma szansę w tym roku powalczyć o wyjazd na ten wzbudzający spore emocje konkurs. Moim zdaniem warto jednak zwrócić szczególną uwagę na utwór „Dom Naszego Ojca” – niesamowicie oszczędny w swojej formie, zarówno tekstowej, jak i muzycznej, a jednak tak bardzo piękny, poruszający i jednocześnie wzbudzający niepokój. Na tym albumie nie ma złej piosenki – każda ma w sobie coś niezwykłego i ciekawego. To płyta, która zupełnie odbiega od obecnych hitów, i chyba właśnie to jest w niej najpiękniejsze.
Fontaines D.C. – “Romance“
Michał: Dlaczego nie jest to zwykły album, tylko płyta roku 2024? Czwarte dzieło Fontaines D.C. zatytułowane „Romance” zaskakuje przede wszystkim jakością zawartego w nim materiału. Zespół stworzył fantastyczne brzmienie i nadał utworom harmonię, nie pozbawiając jednocześnie intrygującego charakteru. Klimat wytworzony przez Griana Chattena, Toma Colla, Carlosa O’Connella, Conora Curleya i Conora Deegana unosi się nad każdą z jedenastu kompozycji. Zespół zaprasza słuchaczy w rejony rocka, hip-hopu i shoegaze’u, słyszane już na Skinty Fia z 2022 roku. Kiedy album zaczyna się od wersu „Into the darkness again”, a kończy się piosenką o kimś, kto jest po prostu twoim „ulubionym”, trudno nie postrzegać tego albumu jako podróży z ciemności do światła. I to jest opowieść, od której nie można się oderwać. Zaczynając od bardziej gotyckich, chrupiących dźwięków w „Romance” czy „Starburster”. “Bug” przypomina “Roman Holiday” z poprzedniego krążka, dla fanów gitar, powstał kawałek “Death Kink”. Atmosferę trochę uspokajają Motorcycle Boy, Sundowner–oraz Horseness Is The Whatness. Fontaines D.C. to obecnie jeden z najbardziej ekscytujących zespołów, a ich ewolucja muzyczna na „Romance” jedynie utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Charli XCX – “BRAT”
SaraMigaj: Żadne podsumowanie lata nie byłoby kompletne bez królowej sezonu – Charli XCX. To właśnie ona uczyniła lato 2024 prawdziwym BRAT SUMMER, dostarczając energii i hitów, które wyznaczyły nowe trendy w muzyce pop. Niesamowite jest obserwowanie, jak artystka, tworząca od ponad dekady, nagle przejmuje mainstream, stając się jedną z kluczowych postaci współczesnej popkultury.
Czy neonowa zieleń kiedykolwiek przestanie kojarzyć się z ikonicznym albumem BRAT? Wątpliwe. Charli, niczym niekwestionowana królowa popu, zaprosiła do współpracy największe gwiazdy obecnego momentu – Troye’a Sivana, Billie Eilish, Lorde, Arianę Grandę i Keshę – tworząc z każdym z nich międzynarodowe hity. Mój Sylwester rozbrzmiewał jej muzyką, a intuicja podpowiada, że nadchodzące wakacje również będą należały do niej.
Charli nie zamierza zwalniać tempa – w planach ma podbój największych festiwali, w tym naszego polskiego Orange Music Festival. Lato z BRAT to dopiero początek – let’s go!
UTWÓR ROKU
Lady Gaga – “Disease”
Oliwia: Jak przy trasie koncertowej i albumie miałam dylemat, co w tym roku wybrać, tak jeśli chodzi o utwór roku, wybór był dla mnie oczywisty. „Disease” Lady Gagi to piosenka, która, jak tylko wyszła, to totalnie zawładnęła moją playlistą. Przez kilka tygodni nie słuchałam niczego innego. Ten utwór jest dla mnie wyznaczeniem nowego kierunku w nowoczesnym popie i pokazaniem, że, pomimo upływu lat, Gaga nadal potrafi rewolucjonizować muzyczny rynek, tworząc zupełnie nową jakość. Ta piosenka jest w pewnym sensie powrotem do przeszłości, słychać tu klimat „The Fame” czy „Born This Way”, czyli pierwszych albumów wokalistki. Jest to pewnego rodzaju puszczenie oczka do jej stałych fanów. Jednak mimo tych inspiracji sprzed lat, utwór wnosi świeżość, nowoczesność i zupełnie inne spojrzenie na pop niż to obecne do tej pory. I jeśli tak ma wyglądać nowa muzyka pop, to ja totalnie to kupuję! Jeśli tak dobra, jak ten utwór, będzie cała płyta, która swoją premierę ma mieć w 2025 roku, to ja już teraz wiem, że totalnie przepadnę i, co więcej, bardzo na to czekam!
The Cure – “Alone“
Michał: Songs of a Lost World to pierwsze studyjne wydawnictwo The Cure od ponad półtora dekady. Długo oczekiwany nowy singiel The Cure „Alone”, zapowiadający nową płytę to jedna z najbardziej druzgocących piosenek w całym dorobku zespołu, przywołująca bolesne poczucie straty. „Alone” technicznie rzecz biorąc nie jest zupełnie nową piosenką The Cure, można było ją usłyszeć na koncertach parę lat temu, na festiwalach i i trasach koncertowych w latach 2022-2023, podczas której premierę miały „Alone” i inne utwory z nadchodzącego albumu. Jednak w pełnej krasie, poznaliśmy ją w mijającym roku. Sam Robert Smith zdradził, że utwór został zainspirowany wierszem Ernesta Dowsona zatytułowanym „Dregs”. To niemal 7-minutowy utwór zachowany w charakterystycznym dla The Cure stylu z majestatyczną, gitarowo-perkusyjno-elektroniczną solówką.
Sharon Van Etten „Afterlife”
Julia: Najnowszy singiel Sharon Van Etten „Afterlife” to pozycja nie przebojowa, a czuła i kojąca, zachwycająca swoją filmowością i migotliwością. Jest jedną z tych, która nawet najbardziej pochmurny dzień rozświetli promieniami słońca. Utwór oparto na barkach kołyszących, syntezatorowych arpeggiów i ejtisowo brzmiącej perkusji, do których w refrenie dołącza basowe, indie-rockowe, subtelne przemykanie pomiędzy poszczególnymi dźwiękami. Lirycznie „Afterlife” to przejmujące, tęskne wyznanie, na które składają się repetytywne pytania: „Will you see me in the afterlife?”, „Will you tell me it’ll be alright?”. Singiel ten niesie ze sobą piękne przesłanie: „nie bójmy się tego, że nasza miłość się skończy, celebrujmy »tu i teraz«, bo nie wiemy, co czeka nas jutro”. Premiera najnowszego, siódmego studyjnego albumu Sharon Van Etten, zatytułowanego Sharon Van Etten & The Attachment Theory” zaplanowana jest na 7.02.2025.
Zalia & Piotr Zioła – „Motyl”
Martyna: “Motyl” latem wylądował w moich słuchawkach i bardzo długo nie mógł wylecieć mi z głowy (a właściwie nadal nie wyleciał!). Chociaż tekst piosenki podpowiada, że „motyl żyje tylko 3 tygodnie” to ja jestem pewna, że ten znacznie dłużej. To niezwykle urokliwy utwór, a zarazem zwiewny i barwny niczym najprawdziwszy motyl. Zalia i Piotr Zioła to w moim odczuciu duet wprost idealny. Cenię twórczość obojga od bardzo dawna, a razem stworzyli coś, co czerpie po części z charakterystycznej stylistyki każdego z nich. To zdecydowanie mój utwór roku, co potwierdziło również Spotify Wrapped. Warto również rzucić okiem na teledysk, bo jest uroczy i utrzymany w bardzo klimatycznej stylistyce.
Charli XCX feat. Billie Eilish – “Guess”
Sara: Najnowszy album Billie Eilish, w dużej mierze poświęcony odkrywaniu jej seksualności, wzbudził ogromne zainteresowanie i zdobył uznanie na całym świecie. A co zrobiła Charli XCX? Postanowiła zaprosić Billie do współpracy nad kontrowersyjnym utworem Guess.
Billie, dogrywając swoją zwrotkę, postawiła na pełną szczerość, rezygnując z jakichkolwiek filtrów, co idealnie wpisało się w klimat autentyczności, który obie artystki reprezentują. Efekt? Utwór, który błyskawicznie stał się jednym z największych hitów roku.
Zaledwie przed chwilą, przeglądając TikToka, natknęłam się na kolejny trend wykorzystujący Guess – dowód na to, jak wielki fenomen stworzyły te dwie ikoniczne postaci. To duet, którego potrzebowaliśmy, i utwór, który na długo pozostanie w naszej pamięci.
TRASA ROKU
Ralph Kaminski – To bal jest nad bale
Karolina: Moją ulubioną trasę koncertową tego roku wspominam z łzą wzruszenia, mimo że od jej zakończenia minęło już kilka miesięcy. Trasa Ralpha Kaminskiego – To bal jest nad bale – miała miejsce w lutym, a mimo że w tym roku było wiele cudownych koncertów, to właśnie do niej wracam z największym sentymentem. Kończyła ona promocję płyty Bal u Rafała i zamykała całą erę tego albumu. Ralph w 2024 roku zagrał tylko pięć koncertów i to właśnie one były ukoronowaniem tej historii. Choć byłam już na wielu koncertach z tej ery i wydawało się, że nic mnie nie zaskoczy, te występy były zupełnie wyjątkowe. Na każdym z nich działo się tyle, że za każdym razem mogłam odkryć coś nowego. Za to jednym z bardziej spektakularnych momentów było pojawienie się na scenie tancerzy z teledysku Bal u Rafała, którzy na żywo wykonywali całą choreografię wraz z wokalistą. Ralph przygotował również wyjątkowy bis, w którym zaśpiewał starsze piosenki, które nie pojawiały się na jego koncertach od dłuższego czasu. Był to piękny ukłon w stronę wszystkich fanów! Jednak moment, który wywołał u mnie chyba największe ciary ever, to wykonanie utworu „Niech żyje bal”. Za każdym razem, gdy rozbrzmiewał on na scenie, czułam, jakbym na chwilę zatrzymywała się w czasie, wstrzymując oddech z zachwytu. Szczególnie zapamiętam warszawski koncert, kiedy to na scenie pojawiła się sama Maryla Rodowicz, by wspólnie zaśpiewać z Ralphem. Była to bajkowa trasa, która rozświetliła mi cały luty!
Ewa Farna 15 lat na scenie
Oliwia: Długo myślałam nad tym, która trasa koncertowa była dla mnie najlepszą w tym roku, bo uważam, że obfitował on w naprawdę świetne koncerty. 2024 rozpoczął się dla mnie wspaniałą kontynuacją trasy „Aquaria Tour”, w którą wyruszyła Doda. Jednak to miano przyznałam tej trasie już rok temu, więc tym razem, pomimo tego, że to moja ukochana trasa, muszę wybrać inną. Na uwagę zasługują również genialne koncerty „The Best Of Bajm”, które składały się z samych hitów. To chyba właśnie na koncercie z tej trasy najbardziej w tym roku zdarłam gardło. „30 lat Gemini Pol’and’rock” Kasi Kowalskiej to trasa, na której w końcu spełniłam swoje muzyczne marzenie i po latach usłyszałam na żywo ukochany utwór, czyli tytułowe „Gemini”. „O.Sadza” Brodki to również seria wspaniałych koncertów z przepięknymi, wyjątkowymi wizualami, wręcz wizualnym spektaklem. Nie można zapomnieć także o „Trasie 92” Darii Zawiałow z plejadą fantastycznych gości i o jubileuszowej trasie 25-lecia Kayah i Bregovića. Jednak trasa koncertowa roku może być tylko jedna i dla mnie była to „15 lat na scenie” – jubileuszowa trasa Ewy Farnej, która przywróciła mi wszystkie wspomnienia właśnie sprzed 10 czy 15 lat. Ewa zaśpiewała wszystkie swoje największe hity, a z uwagi na to, że od pewnego czasu rzadko koncertuje w Polsce, publiczność była za nią bardzo stęskniona, co bardzo dało się wyczuć pod sceną. Na tej trasie zgadzało się wszystko: genialna setlista, bezbłędny wokal artystki, energia publiczności i ogromna charyzma Ewy. Był też świetny duet z KaeNem w piosence „Echo”, a także trójka tancerzy i genialni muzycy. Mam bardzo duży sentyment do Ewy i to też właśnie z tego powodu wybieram tę trasę, ale przecież kto z nas nie lubi zrobić sobie czasem sentymentalnej podróży do przeszłości?
Dawid Podsiadło – Trasa Stadionowa
Julia: Zdaje się, że Dawid Podsiadło już dawno przebił się przez muzyczny szklany sufit. Zaczynał od kameralnych koncertów, tuż po debiucie wystąpił na Tent Stage na Open’er Festival, na który wrócił w 2018 na główną scenę zapowiadając album „Małomiasteczkowy”. Na przestrzeni ostatnich sześciu lat zaskakiwał słuchaczy nowymi, koncertowymi projektami, wśród których należy wymienić trasy „Leśna Muzyka”, „Postprodukcja Tour” i „Przed i Po”. Dwukrotnie pobił rekord 80 tysięcy wyprzedanych biletów na koncerty na Stadionie Narodowym: najpierw w 2019, gdy zagrał wraz z Taco Hemingwayem, następnie w 2023, już solo. W minionym roku poszedł o krok dalej ogłaszając Trasę Stadionową, która obejmowała największe hale koncertowe w polskich miastach: Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu i Chorzowie. Wszystkie wyprzedane, wszystkie ze sceną 360 stopni. Nie obyło się bez niespodzianek – na pierwszym koncercie w Chorzowie Dawid połączył się zdalnie z Taco, który tego dnia występował na Stadionie Narodowym w Warszawie. Trasa ta udowadnia, że koncerty polskich artystów mogą być organizowane w sposób światowy.
Daria Zawiałow – trasa 92′
Jakub: W 2024 roku największe areny w Polsce wypełniła Daria Zawiałow. Choć pierwszą odsłonę Trasy 92′ mieliśmy okazję oglądać jeszcze pod koniec 2023, zimą i wiosną tego roku artystka zagrała największe koncerty w swojej karierze. Trasa promowała wydany w październiku zeszłego roku album “Dziewczyna Pop”, który podobnie jak koncerty, okazał się sukcesem sprzedażowym, pokrywając się podwójną platyną.
Będąca u szczytu swojej kariery, Zawiałow zagrała w sześciu polskich miastach: Poznaniu, Gdańsku, Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, oraz w Krakowie w Tauron Arenie dla 12-tysięcznej publiczności.
Choć trasa koncentrowała się wokół najnowszego krążka, koncerty miały charakter przekrojowy. Nie zabrakło utworów z poprzednich płyt wokalistyki. Zgodnie z koncepcją albumu, koncerty były podzielone na trzy rozdziały, do których muzycznie i tematycznie dopasowane były starsze kompozycje, tworząc zamkniętą historię i podróż przez wszystkie ery piosenkarki. Każdy z występów na trasie był zupełnie inny i obfitował w piosenki niespodzianki i wielu zaproszonych gości – największe nazwiska polskiej sceny muzycznej. Do Darii na scenie dołączyli między innymi: Mela Koteluk, Kaśka Sochacka, Dawid Podsiadło, Vito Bambino, Kacperczyk, Taco Hemingway, Artur Rojek czy Mrozu, którzy oprócz utworów Darii, wykonywali wspólnie z nią swoje własne piosenki.
Przemyślana i dopracowana scenografia Trasy 92′, wyjęta prosto z Los Angeles – palmy, piętrowa scena, plakaty zespołów muzycznych z lat 90., cadillac na scenie, a także specjalnie przygotowane wizualizacje przeniosły słuchaczy w świat jednego z rozdziałów albumu “Dziewczyna Pop”. Trasa 92’ była ugruntowaniem pozycji Darii na polskiej scenie i w mojej opinii jedną z najlepszych polskich tras koncertowych w historii.
92′ doczekała się kontynuacji na jesień. Trasa Pete Stop objęła inne miasta, również wypełniając jedne z największych hal widowiskowych i zakończyła się grudniowym koncertem w katowickim Spodku.
Taylor Swift – Eras Tour
Taylor Swift dokonała czegoś absolutnie niezwykłego. Jako pierwsza artystka w historii zapełniła stadiony na całym świecie w tak imponującej liczbie – i to często przez 2–3 wieczory w jednym mieście. Polscy fani również mieli okazję uczestniczyć w tym spektakularnym wydarzeniu, gdy Eras Tour zawitało na stadionie w Warszawie. To było prawdziwe muzyczne święto, które zabrało nas w sentymentalną podróż przez wszystkie ery tej ikony popu.
Taylor udowodniła, że nawet 3,5-godzinne koncerty mogą być czystą przyjemnością, gdy są przemyślane, pełne emocji i niespodzianek. Każdy detal show był dopracowany, co sprawiło, że był to nie tylko koncert, ale wręcz legendarne doświadczenie.
To zdecydowanie najlepszy występ, jaki miałam okazję zobaczyć, i jestem pewna, że każdy, kto był częścią tego wydarzenia, zgodzi się, że była to chwila, o której będzie się mówiło przez lata.