Fot. Materiały redakcyjne
Gdym miała jednym słowem określić to, co czułam na koncercie Igora Herbuta, zdecydowanie byłaby to “wdzięczność”. Przede wszystkim wdzięczność za emocje płynące z muzyki, a także za chwilę refleksji i dużo pozytywnej energii. Igor sprawia wrażenie niezwykle refleksyjnej osoby. I taki jest też “Chrust”. Czułam to już od czasu pierwszego odsłuchania, ale koncert to inny wymiar odczuwania emocji.
Nie lubię jesieni. Zazwyczaj w tym październikowo-listopadowym czasie ogarnia mnie melancholia. Absolutnie nie jestem typem, tak modnej na Instagramie, #jesieniary, a ponure i deszczowe dni powodują u mnie jakiś dziwny nostalgiczny nastrój. Wtedy z pomocą przychodzi muzyka, najlepiej taka, jaką zaserwował nam Igor Herbut w miniony piątkowy wieczór. Chyba nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo potrzebowałam takiego klimatycznego i emocjonalnego koncertu. Na chwilę można było po prostu się wyłączyć i skupić na samych dźwiękach. Co więcej, te dźwięki są oprawione pięknym tekstem z wartościowym przekazem. Jeśli też ogarnęła Was jesienna melancholia to nie wahajcie się ani chwili dłużej, tylko wybierzcie się na koncert tej trasy – gwarantowana poprawa humoru!
“To wątpliwości niszczą więcej naszych marzeń
niż małe wielkie katastrofy.“
Na tak bardzo pozytywny odbiór wpłynęło w zasadzie wiele czynników. Obok tego, co najważniejsze – pięknej muzyki – przemyślano każdy szczegół. Mam tutaj na myśli m.in. scenografię, która dodawała uroku. Pośród muzyków znajdowały się lustra, które moim zdaniem miały odzwierciedlać domową aurę, ale także pokazać, że ta muzyka może być ich odbiciem lustrzanym. Pojawiły się też ozdoby, które można zobaczyć w teledysku do utworu pt. “Jasny”. Wszystko było oświetlone delikatnym, ciepłym światłem, co także sprawiało uczucie wyciszenia i pewnego rodzaju harmonii. Właściwie tę samą scenografię wykorzystano w live sesji, którą zarejestrowano w ramach niespodzianki dla posiadaczy winyla.
Każdy, wchodząc na koncert, otrzymał mały podarunek. A była to symboliczna gałązka, do której dołączono złotą myśl w postaci cytatów z poszczególnych piosenek. Trzeba przyznać, że było to bardzo miłe zaskoczenie, a zarazem ciekawe nawiązanie do tytułowego “Chrustu”.
Przeczytaj wywiad. WLKM.PL w rozmowie z Igorem Herbutem: „Potrzebujemy sztuki, muzyki i emocji”
“Chrust” jest dla mnie wyjątkowym albumem. W pewnym sensie też dlatego, że przy okazji jego premiery miałam okazję przeprowadzić pierwszy wywiad w życiu. Pamiętam, że właśnie wtedy Igor, zapytany o koncerty, powiedział: “potrzebujemy sztuki, muzyki i emocji”. I to prawda, z łatwością można było to zauważyć podczas piątkowego wieczoru. Sala była wypełniona niemal do ostatniego miejsca, a wszyscy byli bardzo zasłuchani i zapatrzeni w to, co działo się na scenie. Co więcej, w tak dużej przestrzeni, za pomocą gry świateł, dobrej akustyki i klimatycznej muzyki, wytworzyła się iście kameralna atmosfera.
Oprócz autorskich utworów usłyszeliśmy cover, czyli “Krakowski Spleen” z repertuaru Maanamu. Nie jest to zaskoczeniem, bo ta piosenka również znalazła się na płycie, ale wykorzystam tę okazję, by podkreślić, jak bardzo podoba mi się ta wersja. Ten utwór należy to grona tych, z którymi raczej trudno się zmierzyć, bo jest kultowym przebojem. Wykonanie Igora nie jest jednak próbą odwzorowania oryginału, czy dorównania Korze, lecz to po prostu pokazanie swojego, bardzo ciekawego, spojrzenia na tę kompozycję.
“Chrustem” zachwycam się od czasu samej premiery. Długo wyczekiwałam momentu, w którym będzie można wybrać się na koncert. Na szczęście udało się wpaść na występ rozpoczynający trasę koncertową, który odbywał się w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki, czyli jednym z moich ulubionych muzycznych miejsc w Toruniu. Trzeba przyznać, że ta piękna sala również dodawała uroku całemu przedsięwzięciu. Wam również polecam się wybrać na koncert tej trasy – zostało jeszcze sześć występów. Nie przegapcie!
P.S. Wyczekujcie kolejnej relacji, ponieważ nasza redakcja miała okazję wpaść również na koncert w Poznaniu.