Fot. Materiały Prasowe / Rude Records
Czytając moje teksty, niejednokrotnie mogliście zauważyć, że podchodzę bardzo nostalgicznie do lat 00’ i świetności takich artystów, jak np.: Simple Plan, Avril Lavigne, czy The Veronicas. Bardzo mnie więc cieszy, gdy artyści postanawiają powrócić do korzeni – tak jak jest to w przypadku Avril i jej nadchodzącego albumu “Love Sux”, który został zapowiedziany już dwoma pop-punkowymi utworami: “Bite Me” oraz “I Love It When You Hate Me”. Jednak równie mocno raduję się, gdy młodzi artyści postanawiają wejść do branży i tworzyć muzykę właśnie w tym gatunku. Widząc coraz więcej muzyków niebojących się gitar w swojej twórczości, śmiem twierdzić, że małymi i troszkę nieśmiałymi krokami pop-punk wraca do łask.
“We Might Be Alright”, czyli jak oddać się dźwiękom gitar
EP-ka zespołu Waxflower składa się z 5-ciu utworów, które zabierają nas w pięknie układająca się historię, owianą mocą ostrych gitar. Jak to w przypadku romansu z pop-punkiem, w każdym z utworów możemy usłyszeć specyficzne akcentowanie, nadające dodatkowego klimatu danej pozycji.
I’ll retire my human form
And seep into the soil for the roots to gorge
Food For Your Garden
Oczywiście, jeśli oczekujecie emocji, które trafiają prosto w serce, to zdecydowanie na tym wydawnictwie je znajdziecie. Oprócz głębokich tekstów warto zwrócić także uwagę na wokal lidera zespołu, czy charakterystyczne screamo, które w delikatny sposób przeplata się w utworach.
Waxflower w rozmowie z WLKM.pl: “Nigdy nie poświęciłbym tej niezależności, którą posiadamy”
W wywiadzie z naszym portalem zespół zdradził, że wydawnictwo powstało na podstawie przebytych doświadczeń w walce z niepokojem, z którym nieustannie zmagał się Tristan, czyli wokalista grupy. Słuchając wspomnianych utworów, odnoszę wrażenie, że są one idealnym miejscem na ucieczkę w gorsze dni, i że każdy z nich wyciąga do słuchacza niewidzialną, pomocą dłoń.
“We Might Be Alright” to trampolina, która pozwala wybić się z gorszego dnia
Młodzi ludzie – i nie tylko – zdecydowanie potrzebują idoli, którzy otwarcie pokazują, że nie zawsze jest łatwo i że inni, nawet Ci popularni i na pozór szczęśliwi, zmagają się na co dzień z wieloma problemami. Między innymi przez tę autentyczność zwróciłam uwagę na zespół Waxflower.
Odpalając “We Might Be Alright” szykujcie się na podróż ku odnalezieniu siebie i ocaleniu. Muzyka potrafi leczyć, jestem tego pewna. Jeśli zastanawiacie się, który utwór jest moim ulubionym, to nie odpowiem na to pytanie. Te pięć kompozycji doskonale łączy się w piękną całość. Dajcie szansę każdej z nich.