NewsroomRecenzje

Recenzja: Troye Sivan – “Something to Give Each Other”

fot. Materiały Prasowe / Universal Music Polska

Fot. Materiały Prasowe / Universal Music Polska

Troye Sivan właśnie wydał trzeci krążek w swojej karierze. Ten młody muzyk absolutnie nie zwalnia tempa, a co więcej, z każdym kolejnym albumem pokazuje, że jest osobą, która zamierza i będzie konsekwentnie wyznaczać trendy. Swoją nową płytą Troye zabiera nas w swój własny muzyczny świat przepełniony elektronicznym brzmieniem i sporą dozą tańca. Przy tym wydawnictwie zadbano nie tylko o warstwę muzyczną, ale także o to, by wydawane teledyski były na jak najwyższym poziomie oraz, żeby łączyła je spójność, a wyznacznikiem tej spójności jest przede wszystkim oryginalny taniec artysty, od którego naprawdę ciężko oderwać wzrok.

Z nowych brzmieniem Troye starał się nas oswoić, prezentując znienacka singiel “Rush”, który tak naprawdę otworzył drzwi do nowej ery muzyka. To był ten moment, kiedy wielu z nas zrozumiało, że artysta szykuje w studio coś zupełnie świeżego co albo pokochamy, albo prędzej, czy później po prostu się do tego przyzwyczaimy. Zdecydowanie jestem w teamie absolutnego zauroczenia nową twórczością Troya Sivana i mam nadzieję, że ta płyta to zapowiedź wielu jego szalonym pomysłów, które chowa w zanadrzu. Jak to bywa z pierwszymi singlami promującymi dany krążek, obawiałam się, że “Rush” to dobra zapowiedź być może niezbyt dobrej płyty.

Na szczęście muzyk nie pozwolił nam długo czekać na “Got Me Started”, które przekonało mnie, że nadchodzi album tego roku. Sam fakt, że to właśnie Troye Sivan ma swoich rękach tak ogromną moc, że zdołał przekonać twórców “Shooting Stars” do wykorzystania po raz pierwszy w historii ikonicznego sampla z tego właśnie utworu, to nie lada wyczyn. Tym sposobem powstała czysta magia, a Troye osiągnął coś, czego nikt inny wcześniej nie dokonał.

Czy branża muzyczna należy aktualnie do Troya Sivana? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Tylko Troye Sivan może otwarcie śpiewać o romansie z heteronormatywnych mężczyzną, na dodatek w teledysku wystąpić w pełnym dragu, oczywiście jako kobieta i otrzymać za cały ten obrazek gorące brawa. Tak trzymać! Troye przekracza wszelkie granice: ten album to śmiała celebracja seksu, tańca oraz ekspresji społeczności LGBT+. Mieszanka, która może wydawać się wybuchową, została całkowicie zaakceptowana przez słuchaczy, co udowadnia, że do odważnych świat należy… a może warto po prostu w tym co się robi pozostać sobą?

Troye Sivan ma za sobą wiele sukcesów, ale to nie oznacza, że zamierza osiąść na laurach. W teledysku do “One Of Your Girls”, oprócz wystąpienia w pełnym dragu, muzyk zaprosił, by w opowiadanej historii towarzyszył mu znany i ceniony muzyk oraz aktor – Ross Lynch.

Na tym krążku nie ma absolutnie złego utworu. Jeśli Troye miałby na to ochotę to idąc śladami Beyoncé mógłby całą tracklistę uczynić jednym wielkim singlem i tym samym nagrać 10 klipów do 10. kawałków, a świat po prostu by oszalał z zachwytu.

Obecnie doczekaliśmy się trzech singli, które jakością absolutnie od siebie nie odbiegają, a zapewniam Wam, że takie utwory, jak “What’s The Time Where You Are?”, “Honey”, czy “How To Stay With You” to kolejni kandydaci na podbicie miliona serc słuchaczy na całym świecie.

Ten album ma potencjał na to, by zdominować sezon jesienno-zimowy, a następnie odrodzić się raz jeszcze wczesną wiosnę, by później towarzyszyć także podczas letnich uniesień.

Zastanawiam się, czy “Something To Give Each Other” to kropka nad “i”, czy może Troye szykuje dla nas jeszcze jedną muzyczną bombę? Pokłady jego kreatywności są zdumiewające. Z wypiekami na twarzy wypatruję tego, co jeszcze nas czeka i oczywiście życzę sobie i Wam tego, by muzyk odwiedził Polskę z tym właśnie krążkiem.