Fot. Materiały Prasowe
Britney Spears po szeregu traum, które przeżyła i przede wszystkim finalnie po zakończeniu kurateli, w której tkwiła przez 13. lat, postanowiła opowiedzieć swoją historię za pomocą autobiografii. Zazwyczaj tego typu wydania skupiają się w środowisku muzycznym na zabraniu czytelnika za kulisy powstawania największych hitów, czy też przeprowadzenie ścieżki od wydania album A do wydania albumu Z. W przypadku Britney kariera muzyczna jest mocnym tłem do tego co działo się w jej życiu prywatnym i jakie piekło odbywało się tuż za zamkniętymi drzwiami. Cały świat czujnie ją obserwował przez tak wiele lat, ale dość późno zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak.
Swoją opowieść Britney rozpoczyna krótkim odzwierciedleniem tego, jak wyglądało jej dzieciństwo. Ojciec, który nie stronił od alkoholu i absolutnie nie przejmował się opieką swoich dzieci oraz matka, którą artystka obdarzyła sporym zaufaniem. Britney wychowała się w ogromnej biedzie, ale pomimo ciężkiej sytuacji zawsze znajdowała ukojenie w muzyce poprzez śpiew i taniec. Jej kariera nabrała rozpędu dzięki udziałowi w programie emitowanym przez Disney, gdzie poznała także Christinę Aguilerą oraz przyszłego chłopaka Justina Timberlaka. Oddając się swojej pasji w bardzo młodym wieku, pewnego dnia trafiła na człowieka z wytwórni, dzięki któremu stała się… produktem na cały świat i w pełni oddała się muzyce.
To, co było dla mnie niebywale istotne, to informacja jak wiele Britney jest w jej muzyce oraz jaka część została wymuszona i niekoniecznie spełniała jej wizję artystyczną. W ten sposób dowiedziałam się, że jej pierwsze trzy albumy: …Baby One More Time, Oops! I Did It Again oraz Britney były jej wizją absolutną. Nikt oprócz jej samej oraz producentów, z którymi współpracowała w studio, nie miał nad tym dodatkowej kontroli. Tak więc brzmiała artystka, kiedy nie zaczęło się istne piekło.
Na to dlaczego Britney totalnie się zmieniła i kontrola nad własnym życiem wyrwała jej się z rąk, miało wpływ całkiem sporo czynników. Łącząc je wszystkie w jedno – cieszę się, że po prostu Britney wciąż jest z nami.
Zacznijmy od relacji z Justinem Timberlakiem, która pomimo ich obojga bardzo młodego wieku trwała aż 3 lata, co na realia showbiznesu jest naprawdę zdumiewającym wynikiem. Jak się domyślacie, Britney była szalenie zakochana, mieli nawet wspólny dom, który był ich oazą spokoju, ale bazując na wspomnieniach artystki, ten związek był mocno jednostronny.
Justin szybko znudził się Britney i znalazł pocieszenia w ramionach wielu (podobno naprawdę wielu) różnych kobiet, w tym także znanych artystek (których nazwisk nie podano), co oczywiście ukrywał. Na dodatek w trakcie trwania związku doszło do nieplanowanej ciąży, którą Justin kazał przerwać pomimo wierzeń religijnych artystki i chęci do zostania matką. W jego prośbie padły także słowa, by dokonała ona aborcji na własną rękę i absolutnie nie kontaktowała się z lekarzami, bo wszystkiego się dowiedzą media. Po tej absurdalnej sytuacji Justin postanowił zerwać z Britney przez sms.
W trakcie związku Britney miewała także zachowania obsesyjne, co spotęgował udział w filmie “Dogonić Marzenia”, gdzie wcieliła się w role uroczej, lecz zbuntowanej Lucy. Artystka w swojej biografii ujawniła, że popadła w syndrom, który sprawia, że aktor nie odróżnia rzeczywistego życia od roli filmowej. Tym sposobem była ona Lucy zarówno w pracy, jak i poza nią, co mocno niepokoiło Justina.
Jeśli myślicie, że to wszystko, to trzymajcie się mocno. Britney zapewne z uwagi na jej dzieciństwo i przemocowego ojca alkoholika nadużywała także psychotropów, a następnie zaczęła także używać adderall, czyli lek na ADHD. W żadnym fragmencie książki Britney nie napisała, że towarzyszy jej nadpobudliwość psychoruchowa oraz zaburzenia równowagi, a z tego co mówią źródła medyczne, jeśli leki na ADHD przyjmuje osoba zdrowa, to ma on zastosowanie odwrotne i w nadmiarze mogą doprowadzić nawet do myśli samobójczych.
Cieszę, że album “Blackout” był pewnym oczyszczeniem dla Britney. Powstał on również bez żadnego przymusu, ale w bardzo ciężkim dla niej okresie. To właśnie w tamtym czasie ojciec zaczął kontrolować jej życie, a na domiar złego do wszystkiego dołączył się jej ówczesny mąż – Kevin Fedderline – który bazując na jej licznych załamaniach nerwowych oraz nadużywaniu leków postanowił odebrać jej prawa do dzieci. To był moment, w którym w głowie Britney pojawiła się wiele myśli: wieczna seksualizacja jej ciała, słuchy o tym, że ma nadwagę pomimo dwóch ciąż oraz… brak możliwości widzenia swoich własnych potomków. By dać upust emocjom, artystka wyszła na ulicę, poszła do salonu fryzjerskiego, zgoliła włosy i zaczęła nagrywać album “Blackout”.
Nawet w najgorszym momencie jej życie, gdy cały świat widział, że Britney Spears nie ma się dobrze, ojciec postanowił, że wystąpi ona na gali Icon na żywo i wykona najnowszy singiel – pomimo że czuła się fatalnie i nie chciała tego robić. Zaznaczę, że album, o którym teraz piszę, Britney określa jako ulubiony w swojej karierze, ale ten występ najchętniej wymazałaby z pamięci.
W tym całym zbiorze informacji powinniśmy także wspomnieć o siostrze – Jamie Lynn. Britney przez całą swoją książkę podkreśla, że dzięki jej karierze młodsza siostra miała bardzo ułatwiony start. Zacznijmy od tego, że Jamie Lynn nie doznała biedy, bo artystka zdążyła już kupić swoim rodzicom dom. Britney należała do osób, które łatwo wydawały pieniądze – kupowała rodzinie domy, auta i często ich prezentowała na różne sposoby.
W szybkim tempie Jamie także zyskała rozpoznawalność, w końcu udało jej się otrzymać główną rolę w serialu Zoey 101, ale nigdy nie była za nic wdzięczna siostrze. Uważała Britney za problem, a wszystkie kupowane rzeczy za coś zbędnego i niepotrzebnego. Gdy tylko nadarzyła się okazja, to wystąpiła w talk-show, gdzie mówiła o rzeczach prywatnych dla Britney, nie omieszkała także wydać książki, która skupia się na ich relacji, oczywiście nie informując o tym starszej siostry.
Ich stosunki pomimo więzi krwi zdecydowanie nie należą do “siostrzeńskich” i bazując na autobiografii, nic nie wskazuje na to, by miały się poprawić – wręcz przeciwnie.
Britney Spears wbrew własnej woli została zmuszona do rezydentury w Las Vegas. Nie miała wpływu na to, jak wygląda jej własne show – nie mogła także grać nowych utworów, tylko te znane i lubiane single. Stała się produktem, na skalę jakiej nie chciała. Pomimo wielu obietnic “to już ostatnia trasa, wkrótce wrócisz do dzieci” – zawsze to było kłamstwem i musiała wyruszać w kolejną. Jej kariera przez ostatnie 13 lat była istnym piekłem, na które patrzył cały świat. W tym momencie artystka nie wie, czy wróci do tworzenia muzyki, a tym bardziej do koncertowania, a sama sobie się dziwi, że dotrwała do dnia, w którym wydała tę książkę.
Britney nie omieszkała sentymentalnie wspomnieć także o momencie, w którym jej fani zapoczątkowali akcję #FreeBritney, o której dowiedziała się ,przebywając w kolejnym ośrodku zamkniętym. Informację przekazała jej pielęgniarka. To właśnie wtedy postanowiła rozpocząć walkę o swoją wolność.
Z nostalgią patrzę z kierunku Britney Spears i z ogromnym smutkiem, że została jej odebrana wizja artystyczna. Zastanawia mnie tylko jedno pytanie – czy Britney Spears jest niewinna? Czy strona, którą opisuje, jest w pełni autentyczna? Myślę, że poznaliśmy część odpowiedzi, ale reszty już nie poznamy – no, chyba że powstaną kolejne książki od podmiotów, które zostały wspomniane w tej biografii.