Mery Spolsky w rozmowie z WLKM.pl: „W tym całym poszukiwaniu i eksperymentowaniu seksualnym chodzi też o miłość i akceptację”.

Fot. Materiały prasowe
Mery Spolsky w wielkim stylu wkroczyła w swoją “Erotik Erę”! Trzecia w dorobku artystki płyta wyzwoliła w niej erotyzm, pozwoliła poczuć się pewną siebie i sprawiła, że chce jej się wszystkiego. Tym właśnie wokalistka chce się podzielić ze światem. A co jeszcze ma nam do przekazania? Przeczytajcie naszą rozmowę!
Oliwia Nowak: Zacznę od tego, że po przesłuchaniu Twojej nowej płyty „Erotik Era” doszłam do wniosku, że Ty chyba nie chcesz być dla każdego. Czy właśnie taki był Twój zamiar, żeby trafić do pewnej specyficznej grupy odbiorców?
Mery Spolsky: Może nie zamiar, ale świadomość, że jeśli się pisze o seksualności, erotyzmie, cielesności to nie jest to temat dla każdego. Przekonałam się o już po wydaniu książki „Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj”, że tematy związane z pokazywaniem swojego ciała, mówieniem o swoich kompleksach cielesnych czy fantazjach seksualnych to są w dalszym ciągu tematy tabu i chyba drzemało we mnie taki poczucie, że trzeba to tabu trochę przełamywać nawet kosztem tej kontrowersji.
I chyba Ci się udało, bo jesteś jedną z niewielu osób, która nie boi się poruszać takich tematów wprost. Nie da się też ukryć, że „Erotik Era” to pewna spójna koncepcja podobnie jak każda Twoja poprzednia płyta. Od początku miałaś taki zamysł, żeby każdy kolejny krążek był na nowo wykreowanym koncepcyjnie światem?
Jak byłam młodsza i inspirowałam się innymi artystami to aspektem, który bardzo mi imponował było to, że każdy album to nowa historia i nowy koncept, nowy styl ubioru czy nowy wizerunek. Prekursorką takich działań w moim dzieciństwie była Beyoncé, która przy każdym nowym projekcie prezentowała inną historię. Bardzo imponowało mi, że oprócz wydawania piosenek można także stworzyć świat. Zamarzyło mi się żeby próbować ten świat tworzyć przy każdej płycie i dlatego poza całą kreacją zaczęłam wplatać też takie małe symbole. W „Erotik Erze” jest to symbol ust, które jak się obróci to zamieniają się w cipkę, jest motyw mojego pierścionka z czaszką, motyw hasła „Chce mi się wszystkiego” I to są właśnie te moje marzenia, żeby zbudować dzięki tym symbolom świat wokół tej płyty. Czuję, że mi się to udaje, bo widzę jak ludzie przychodzą na koncerty w strojach inspirowanych tym krążkiem i to jest supermiłe.
No właśnie na Twoich koncertach bardzo rzuca się w oczy to, że Twoi fani są mocno zaangażowani w kreowanie razem z Tobą tego świata i to przy każdej płycie.
To prawda, to jest taka obopólna przyjemność. Ja uwielbiam chodzić na imprezy tematyczne i przebierać się, wiec kiedy idę na koncert to lubię się ubrać w stylu dopasowanym do danego artysty, bo czuję, że wtedy jestem w tym na 100%. Dlatego jeśli ludzie na moje występy przychodzą z jakimiś tematycznymi gadżetami to wtedy wiem, wszyscy w tym jesteśmy razem i to jest o wiele przyjemniejsze niż odegranie 10 piosenek i pójście do domu. Takie stroje sprawiają też, że ludzie starają się przebić siebie nawzajem i pokazać z jak najbardziej szalonej strony. I to właśnie dzięki temu fani na moich koncertach nawiązują między sobą znajomości, bo ten ubiór jest takim pretekstem, żeby zagadać i się poznać. Bardzo skraca to dystans.
„Erotik Erze” towarzyszy bardzo odważny koncept . Czy to trzydziestka tak Cię wyzwoliła czy już wcześniej drzemał w Tobie ten erotyzm i chęć pokazania go na scenie?
Trzydziestka była w mojej głowie takim momentem, w którym będę już bardziej otwarta. Wiedziałam, że to taki wiek, w którym chcę przełamać swoje lęki, mieć odwagę i pewność siebie. Był to dla mnie taki limit do, którego muszę osiągnąć luz. I nawet jeśli czasem miewam jeszcze kompleksy to cieszę się, że ustanowiłam sobie taki cel, bo odkąd jest ta płyta i odkąd mam 30 lat to łatwiej mi jest eksperymentować i szaleć, czuć się bardziej wyzwoloną. Moja mama zawsze mi powtarzała, że im jest się starszym tym więcej rzeczy ma się w dupie, wiec to jest taki moment by w końcu przestać się wstydzić.
No właśnie a propos tego wyzwolenia. Nie ukrywam, że moim ulubionym utworem z płyty jest tytułowa „Erotik Era”. Można powiedzieć, ze najbardziej wyzwolona piosenka z tego krążka. Czuję w niej nawiązania do „Salvadora Spolsky”, który od zawsze jest moją topką jeśli chodzi o twoje utwory. Opowiesz coś więcej o tytułowej piosence?
To bardzo ciekawe, bo nie pomyślałam, że „Erotik Era” ma w sobie coś z „Salvadora”, a faktycznie ma, bo jest tam taka pseudo arabska harmonia. To jest też ciekawe, że Salvador jest jedną z nielicznych piosenek z pierwszej płyty, o która ludzie do tej pory proszą, żebyśmy ją grali na koncertach. Dlatego cieszę się, że w twoim odczuciu „Erotik Era” do niego nawiązuje, bo może chociaż trochę rekompensuje jego brak na koncertach. Tytułowa piosenka postawała jako jeden z ostatnich numerów na płytę. Bardzo chcieliśmy, żeby to był taki wyuzdany kawałek z trochę trapowym bitem nawiązujący do tych zachodnich wokalistek, które śpiewają sprośne rzeczy jak Cardi B czy Nicki Minaj. One się nie wstydzą mówić o tym, że lubią seks. Chcieliśmy, żeby ten utwór był właśnie taki, ale też miał trzon mówiący o miłości. „Włóż mi proszę”, ale „Serce w moją klatkę”. To jest właśnie wydźwięk tej piosenki, że w tym całym poszukiwaniu i eksperymentowaniu seksualnym chodzi też o miłość i akceptację. Na końcu tego utworu wymieniam wszystkie typy kobiet, którymi mogłabym być: kujonka, wariatka, suka, dewiantka itd. I pod tym względem też jest to dla mnie bardzo ważny numer, bo czuję że każdy może sobie wybrać kim jest na danym moment z tych wymienionych typów dziewczyn.
Na płycie wprost i czasem też nie wprost nawiązujesz do innych artystek: Lady Gagi, Marii Peszek, Rosali czy Madonny. Album sam w sobie jest też swoistym kobiecym manifestem. Czy kobiety są ważne w Twoim życiu? Kim są dla Ciebie dziewczyny które Cię inspirują?
Kobiety były dla mnie ważne od zawsze. Czułam, że jak oglądam np. MTV to najbardziej kręci mnie Gwen Stefani, Britney Spears czy później Lady Gaga, które eksperymentowały z modą i były bardzo wyzwolone. Bardzo ważna była też dla mnie zawsze moja mama. Miałam też koleżanki, z którymi spotykałyśmy się, przebierałyśmy i śpiewałyśmy do dezodorantu, więc taka energia girlpower była i jest obecna w moim życiu. Lubię słuchać piosnek pisanych przez dziewczyny albo słuchać jak kobiety grają na instrumentach i się tym inspirować, bo wydaje mi się to supersexy. Dlatego Maria Peszek, dlatego Lady Gaga, Rosalia czy Madonna, bo przecież koncept „Erotik Era” jest inspirowany „Erotica”, która jest dla mnie czymś rewolucyjnym. Czasem może nam się wydawać, że jest więcej mężczyzn np. w rapie czy rocku, ale jest też bardzo wiele wspaniałych kobiecych projektów, które należy doceniać.
Oczywiście! To bardzo ważne, żeby kobiety stawały się bardziej widoczne w każdej dziedzinie życia! W piosence „Smutasy i Kutasy śpiewasz za to „Jestem wściekła jakbym właśnie wyszła z piekła”. Dlatego chciałam zapytać co tak naprawdę Cię wkurza?
Ten wers zrodził mi się w głowie jak byłam na strajkach kobiet i pamiętam, że wszystkie moje koleżanki i koledzy krzyczeli różne slogany typu „wypierdalać”. Byli po prostu żli i te słowa miały wtedy podwójną moc. Czułam, że ta wściekłość jest potrzebna, żeby coś zmienić. Jestem w tej piosence wściekła zarówno na sytuację polityczną w kraju jak i na codzienne niezgodności, które zdarzają się w relacjach damsko-męskich. Pisząc ten numer miałam też na myśli wielu chłopaków, którzy potrafili powiedzieć coś niestosowanego albo skomentować mój wygląd w jakiś przykry dla mnie sposób. Ten numer jest więc zarówno o społeczeństwie jak i o prywatnych rzeczach. Czasem przecież każdy z nas ma ochotę wydrzeć się na kogoś kto zrobił nam przykrość, że jest zwyczajnym smutasem i kutasem.
Chciałam zapytać też o angielskie wstawki w piosence „Disko in my pussy” i Your orgasm is my religiom”. Do tej pory zawsze mówiłaś, że jesteś Mery Spolsky, więc piszesz po polsku. Skąd, więc ta decyzja żeby wpleść kilka angielskich zwrotów w utwór?
Na pewno nie będę śpiewać po angielsku, bo w dalszym ciągu kocham język polski, ale chciałam tymi angielskimi wstawkami zaznaczyć, że inspiracją do tej płyty jest to co obserwuję na zachodzie. To jak zagraniczne artystki są wyzwolone. Już od wielu lat występują na scenie w roznegliżowanych stylizacjach, mówią wprost co myślą, nie wstydzą się, przeklinają, są rewolucyjnie bezkompromisowe i tego mi brakuje w naszym kraju. Chciałam się tym językiem angielskim jakoś zainspirować i powiedzieć, ze Mery Spolsky też chce czasem być jak te dziewczyny zza granicy, które już się niczego nie boją. Bo właśnie taki mam obraz tych popowych mainstreamowych wokalistek. Dua Lipa i jej piosenka” Good in Bed” jest na płycie, na której są hity grane w największych stacjach radiowych. Lizzo, która śpiewa o tym, że jest bad bitch. Jest tego mnóstwo i jest to już wręcz normalne, więc dlatego „Disko in my pussy”, dlatego „Your orgasm is my religion”, żeby się trochę zbratać z tymi moimi ikonami.
A nie uważasz, że właśnie łatwiej jest o tym mówić po angielsku niż używać polskich słów?
Słowo pussy jest wdzięczniejsze niż słowo cipka czy wagina. Słowo bitch jest bardziej przyjmowane nawet w stacjach radiowych niż słowo suka, ale też dlatego zdecydowałam się nazwać jeden z moich singli „Suka”, a nie „Bitch”, bo chciałam pokazać, że jak słyszycie „I’m a bitch I’m a boss” to was to tak nie razi, a jak usłyszycie „Jestem suką” to może to porazić, wiec to był mój taki eksperyment językowy, żeby właśnie sprawdzić ten odbiór.
No właśnie „Suka” nawet stała się jednym z singli i to pierwszym.
Tak, trochę zaryzykowaliśmy, ale celowo. Taki był nasz plan, żeby wypuścić numer, który powie „Ej słuchajcie ta płyta będzie pewnym eksperymentem, manifestem. Może ją polubicie, a może nie, więc uważajcie”.
W Twojej twórczości przy każdej z płyt pojawiają się chwytliwe powiedzenia i hasła. Było już „Dzień dobry very much”, „Au”!, „Nie i chuj” czy „Amenramen”. Przy „Erotik Erze” jest to „Chcę mi się wszystkiego” czy „Disko in my wszystko”. Czy te zwroty są zamierzone i od początku wiesz, że zostaną wyłapane przez fanów czy raczej dzieje się to naturalnie i zupełnie przez przypadek?
Przy pierwszej płycie i powiedzeniu „Dzień dobry very much” czy „ Au”! zupełnie się nad tym nie zastanawiałam. Były to po prostu zwroty, które często pojawiały się w moich wywiadach. Bardzo mnie to cieszyło jak zaczęłam zauważać, że te słowa mają moc i też jakoś mnie identyfikują. Dużo osób witało się ze mną mówiąc „Dzień dobry very much” albo widząc mnie krzyczało „Au”!. To było śmieszne, może czasem infantylne, ale mi się to bardzo podobało. Potem już celowo zaczęłam szukać takich zwrotów, które fajnie będą się przyklejać do płyty czy innych moich projektów. Teraz myślę o tym co ma potencjał na taki slogan, ale tak naprawdę to się okazuje dopiero po premierze płyty co ludzie wyłapią. Czasem moje pomysły w tym temacie są nie trafione. Akurat „Chcę mi się wszystkiego” i „Disko in my wszystko” wypaliło, ale zobaczymy jak z innymi powiedzonkami z tej płyty.
Muszę wspomnieć tez o fizycznym wydaniu albumu, które kryje w sobie pewną niespodziankę dla słuchaczy, bo fizyczny krążek rożny się jednak odrobinę od tego co znajduje się w streamingach.
Na fizycznym wydaniu płyty znalazły się wstawki, które ja nazywam „Skity Spolsky, bo jestem przyzwyczajona, że jak się słucha płyt rapowych to wstawki pomiędzy tamtymi utworami nazywają się skity, więc ja też to tak nazwałam. To są takie bardzo krótkie nagrania jak coś komentuję czy mówię. Są tylko na wersji fizycznej ze względu a to, że chciałam, żeby kupno tej wersji fizycznej miało jakąś wartość dodaną. Coraz mniej płyt kupujemy, a szkoda, bo album to jest taki namacalny efekt tego wszystkiego. A drugi powód , bardziej prozaiczny jest taki, że uznałam, że jak ludzie będą wchodzić na streamingi i zobaczą, że „Erotik Era” ma 20 utworów to mogą się rozczarować, że 10 z nich to mówione skity.
Chciałam też docenić samo wydanie, które jest przepiękne! W obecnych czasach mam wrażenie, że artyści nie inwestują aż tak w fizyczne wydania. Ty jednak zdecydowałaś się to zrobić. Dlaczego?
Wydawanie takich dopracowanych wizualnie płyt z różnymi bajerami w środku oczywiście jest droższe, a co za tym idzie cena tej płyty też jest odrobinę wyższa, ale bardzo się cieszę, że słuchacze są wyrozumiali w tym temacie i mimo wszystko kupują albumy. Dlatego ja też chciałam się w pewien sposób odwdzięczyć i dać im coś więcej niż plastikowe opakowanie. Sama bardzo lubię stawiać pięknie wydane płyty na półce, a „Erotik Era” tak ładnie się rozkłada i prezentuje postawiona. Tomek Kuczma jak zawsze zrobił coś szalonego i tym sposobem powstał projekt znajdującej się w środku wielowymiarowej cipki, która zaskakuje po otwarciu opakowania.
A czy Ty sama kupujesz fizyczne wydania płyt innych artystów? Nasz portal nazywa się Wspieramy Legalne Kupowanie Muzyki. Staramy się promować kupowanie płyt na fizyku. Dlatego zastanawiam się czy dla Ciebie fizyczne wydania wciąż są ważne czy celujesz jednak w streaming?
Kupuje fizyczne płyty moich idoli i idolek. Jak jestem na czyimś koncercie to zawsze zajrzę do sklepiku z merchem. Mam tez taką swoją miłość do kupowania oprócz płyty także jakiegoś t-shirtu czy innego małego gadżetu. Jak byłam na koncercie Rosalii mojej ukochanej artystki to też nie mogłam sobie odpuścić i stałam godzinę w kolejce do sklepiku. Kupiłam bluzę, t-shirt i płytę. Krążek zostanie na półce i będzie dla mnie pamiątką, a merch jest czymś co ze mną egzystuje, bo chodzę w nim na co dzień. Płyta też jest super pamiątką, na której możemy po koncercie dostać dedykację i podpis. Ja bardzo to lubię.
A jakie to jest uczucie dla artysty kiedy ktoś podchodzi i prosi o podpis właśnie na fizycznym wydaniu płyty?
To jest najlepsze uczucie ever jak widzę, że ludzie przyszli na koncert z płytą czy nawet książką. Zawsze ciężko mi uwierzyć, że komuś się chciało się dźwigać na koncert książkę. Ale to jest bardzo miłe, że ktoś chce taką pamiątkę, bo to oznacza, że kupił to fizyczne wydanie, zaangażował się w projekt, a nie tylko kliknął sobie w streamingu. Zdarza się też oczywiście bardzo często, że ludzie przychodzą bez tych nośników po samo zdjęcie czy po prostu porozmawiać i to tez jest bardzo miłe, ale kiedy ktoś ma właśnie tą płytę szczególnie w obecnych czasach to ja bardzo się wzruszam.
Wyruszyłaś też w kolejną trasę koncertową, która rozpoczęła się właśnie w dniu twoich 30 urodzin. Jak wyglądały przygotowania do trasy i czy jesteś zadowolona z jej finalnego kształtu i odbioru przez publiczność?
Przyznam szczerze, że zastanawiałam się jak to będzie, bo płyta wyszła 4 dni przed pierwszym koncertem z trasy. Wiedziałam, że 3 single były już przez nas grane na letnich koncertach i o to się nie martwiłam, ale byłam ciekawa co się wydarzy na tych nowych numerach. Myślałam o tym czy ludzie będą stali zasłuchani, a może będą szli po piwo, a tu nagle mnie zaskoczyło, że na piosence „Lateks” przestał działać nam mikrofon, a publiczność zaśpiewała całą piosenkę i to było ekstra! Ludzie zdążyli posłuchać krążka i nawet nauczyć się tekstów! Koncerty to jest dla mnie najprzyjemniejsza rzez na świecie. Po to robię te wszystkie płyty, tworzę muzykę, żeby zagrać to później na koncertach, bo dopiero wtedy czuję moc i pełny odbiór tego przez słuchaczy. Wtedy tez doskonale odczuć można co te numery mówią. Miałam takie wrażenie, że jak śpiewaliśmy „Marię przed ołtarzem” to przekaz tej piosenki wybrzmiał na koncercie dwa razy mocniej. Poczułam też kiedy wyszłam przy piosence „Disko in my pussy” w stroju waginy, że to jest bardzo ważny moment mówienia o sprawach społecznych. Oczywiście też ten pierwszy Katowicki koncert był dla nas bardzo stresujący, bo jeszcze sami nie wiedzieliśmy jak to wszystko wyjdzie, ale gdy wyszliśmy na scenę i zobaczyliśmy akcję koncertową z karteczkami, którą publiczność dla nas przygotowała to cały stres z nas zszedł i to bardzo pomogło się nam rozluźnić.
A jak Ci się gra w poszerzonym składzie z nowym perkusistą Karolem Szczygłem?
Z Karolem związana jest piękna historia. Sześć lat temu kiedy w studio mixowałam płytę „Miło było Pana poznać” to realizator pokazał mi taki skład jak Meek Oh Way, w którym Karol grał na bębnach. Powiedział mi wtedy, że ten chłopak gra wyłącznie na elektronicznych bębnach SPD-SX i na blaszce, nie używa całego seta, a później pokazał mi jego wykon na żywo. Pomyślałam wtedy, że spróbuję się jakoś do niego dobić, ale dowiedziałam się, że zespół, w którym gra jest z innego miasta, więc odpuściłam jakiekolwiek rozmowy. Mimo to ten motyw bębniarza cały czas miałam z tyłu głowy. I nagle w pewnym momencie, ktoś znowu podsunął mi Karola, ja przypomniałam sobie o tej historii sprzed 6 lat i w ten sposób nasze drogi znowu się skrzyżowały, a Karol dołączył do naszego zespołu i stał się człowiekiem Spolsky. Bardzo się cieszę, że gra właśnie na takim nietypowym elektronicznym zestawie, bo u nas się to bardzo dobrze sprawdza.
No właśnie niedawno dołączył Karol, sporo wcześniej No Echoes, a Ty w trakcie swoich koncertów stopniowo zaczęłaś coraz bardziej ich angażować w występy. Dlatego zastanawiam się czy chłopaki nie protestują kiedy muszą tańczyć albo ubierać różne czasem mocno odjechane stroje?
Dla No Echoesa myślę, że jest to pewnego rodzaju forma zabawy, bo znamy się bardzo dobrze i wygłupiamy się, więc jak go wywołuje na scenie to spali buraka, ale też potem powie, że było śmiesznie. Karol jest bardzo otwartym muzykiem na malowanie czy przebieranie się i też taniec, więc czuję, że z każdym sezonem będę angażować ich coraz bardziej. Trzeba też pamiętać, że my nie chcemy robić jakiegoś profesjonalnego show tanecznego. To ma być zabawne i pokazywać ludziom, że oni też mogą tańczyć i czuć się swobodnie.
To tak na koniec. Czy jest jeszcze coś co chciałabyś przekazać naszym czytelnikom?
Chciałabym powiedzieć, że bardzo się cieszę, że powstała ta idea legalnego kupowania muzyki, bo trzeba o tym przypominać, mimo tego, że streamingi zwalczyły dużą część nielegalnych źródeł. Ale chciałabym tez powiedzieć, że „Erotik Era” jest takim zaproszeniem do tego, żeby się trochę wyluzować, nie koniecznie trzeba ubierać lateks czy koronki i obcasy. Ja to robię, bo to jest aktualnie moja modowa zajawka, ale „Erotki Era” zaprasza głównie do tego żeby się wyzwolić, potańczyć, nie wstydzić się, powygłupiać i to ma być taka era radości z życia. Więc tak na koniec wszyscy bądźmy w naszej samozwańczej „Erotik Erze”!
Podpisuję się pod tym w 100% i bardzo dziękuję Ci za wywiad!