NewsroomRecenzje

Recenzja: “Degrengolada” Katarzyna Nosowska

Od czasu, gdy Katarzyna Nosowska powiedziała “Basta” i zrobiła ogromne zatrzęsienie na polskiej scenie muzycznej, minęło już pięć lat! Nowa płyta nosi bardzo ciekawą nazwę i zdecydowanie nie jest popularnym słowem. Czym jest “Degrengolada”? Słownik podaje, że jest to rozkład wartości moralnych lub estetycznych w danym środowisku. O tym też jest płyta, o przejęciu kontroli nad swoim życiem, o zakończeniu etapu, który nam nie służy. Po każdym końcu czeka nas nowy początek, a według Nosowskiej będzie to zdecydowanie lepszy, głębszy i prawdziwszy czas. 

 „Degrengolada” w założeniu mogłaby stanowić inspirację do podjęcia (niemałego, lecz wybitnie korzystnego) indywidualnego wysiłku, by zejść do fundamentu istnienia i metodycznie sprawdzić każdą z wielu warstw, które ponoć składają się na nasz obraz. Po to, by zostawić jedynie prawdę oraz esencję, które (wiem to na pewno) dowodzą naszej niezwykłości. Właściwie to, co chciałabym przekazać słuchaczowi zawiera się w jednym zdaniu: Jesteś gigantem, nie pochylaj głowy, nie dawaj się prowadzić, czuj, żyj i obudź się do prawdy. Już czas. 

Katarzyna Nosowska

“Co ja mam w sobie, że znowu przyszliście?”, gdy po raz pierwszy usłyszałam ten fragment piosenki “Predatoprzywry” na koncercie, pomyślałam, że będzie to utwór o odbiorcach, może o niedowierzaniu w skalę sukcesu. Moja błędna interpretacja nie trwała jednak długo, bo kolejne wersy i mroczna otoczka muzyczna skutecznie wyprowadzają z takiego myślenia. Zapewne nie jest to opowieść o wiernych, wspierających fanach. Może ten numer wcale nie nawiązuje do sławy, tylko do ciemnych zakątków naszego umysłu, który nie pozwala nam żyć, tak jak chcemy?

“Runo” wzrusza od samego początku. Jest to piękna metafora nas wszystkich i tego, jak bardzo trzeba dbać, by nie zgubić naszej najgłębszej warstwy. Często o tym zapominamy i próbujemy odnaleźć szczęście, rozpraszając swoje obawy lub kojąc je innymi ludźmi. Utwór jest spokojny, nieco ponury, jednak refren jest wyzwalającym i żywszym fragmentem.

“Przytomna” to utwór z najmocniejszym bitem na całej płycie, jest w nim też najwięcej energii wołającej do działania. Chrypka pojawiająca się w głosie artystki, zwłaszcza w refrenie, przypomina mi jeszcze utwory zespołu Hey. Dla mnie jest to utwór o tym, że w obecnym świecie, gdzie ciągle trwają “wojny” słowne o mniej lub bardziej istotne sprawy, łatwo jest się pogubić w swoich własnych myślach. Codziennie czytamy tak wiele informacji, opinii innych, że coraz ciężej jest oddzielić własne zdanie od poglądów innych.

Najbardziej przeszywającym utworem jest dla mnie “Zimny”. Tekst, muzyka, ale też połączenie trzech głosów stworzyło coś niesamowicie angażującego i przejmującego. Śpiew Katarzyny Nosowskiej, rapujący Miki Krajewski w połączeniu z nieziemskimi, wysokimi dźwiękami Jakuba Orlińskiego, dosłownie zabierają na moment do innego świata.

Refren w piosence “Larum” jest idealnym kontrastem współgrającym z całym utworem. Pomimo bardzo przykrego tekstu, ma się ochotę do niego lekko dreptać z nogi na nogę. I o to też chodzi w całym utworze, o pozory dobrego, miłego życia, których czasami nie widzimy, a czasem nie chcemy dostrzegać.

“Ledwie wczoraj” opowiada o tym, jak niszczący wpływ ma na nas czas, a właściwie wydarzenia, które dzieją się przez lata naszego życia. Jest on opowiedziany na kilku bardzo obrazowych przykładach, które możemy sobie łatwo wyobrazić i pewnie odnaleźć wśród naszych bliższych lub dalszych znajomych. Ciężkie wydarzenia w życiu, sprawiają, że zamykamy się w sobie, a jeszcze gorzej, gdy przysłaniamy dobro, które jest w nas i “dzielimy się” z innymi naszą frustracją. Utwór od pierwszej sekundy ukazuje swoją moc i dynamizm, który jest jednak opleciony nutką nostalgii i tęsknoty.

“Piękna degrengolada” mimo swojego łagodnego brzmienia, mówi o końcu. Ale czy o całkowitym? Myślę, że o takim, po którym będzie tylko lepiej!

Mimo wielu smutnych emocji na płycie Katarzyna Nosowska pozostawia słuchacza z nową i to pozytywną energią! W wielu wywiadach artystka mówi, że teraz dojrzała do takiego momentu, że czuje, że nic nie musi i na tej płycie to widać. W większości nie są to piosenki, które poleciałby w radiostacji, ale przekazują coś ważnego i są niezwykle inspirujące.