Awolnation z pewnością jest rozpoznawalny dla wielu osób na całym świecie. Wydaje mi się jednak, że całkiem spora część kojarzy głównie ich największy przebój, a nie koniecznie sam zespół. Myślę więc, że mimo wszystko, warto dowiedzieć się troszkę o samym składzie twórców hitu Sail, który na Youtube przekroczył już ponad 370 mln wyświetleń. Ten amerykański zespół powstał już w 2009 roku, a założył go Aaron Bruno, który jest w nim wokalistą. W jego skład wchodzą jeszcze: Drew Stewart (gitara), Kenny Carkeet (gitara, keyboard, wokal), David Amezcua (gitara basowa, wokal), Hayden Scott( perkusja). Grupa stworzyła wspólnie już kilka naprawdę ciekawych i po prostu dobrej jakości albumów. Teraz zrobili jednak coś jeszcze innego i 6 maja 2022 roku ukazał się ich nowy album Echo, My Shadow, My Covers & Me, który składa się z 11 coverów.
Pierwszym utworem na płycie jest Beds Are Burning, który w oryginale wykonuje Midnight Oil. Bardzo lubię ten utwór i mam z nim tylko dobre skojarzenia. Muszę przyznać, że Awolnation bardzo trafnie i umiejętnie wykonało ten hit. Utwór w ich wykonaniu zdaje się być jeszcze nieco bardziej mocny i rockowy niż wersja oryginalna. Po prostu można tutaj usłyszeć wkład, jaki wykonał zespół, by przenieść swój styl do tego utworu.
Eye In The Sky, który jest raczej bardziej spokojnym i dość melancholijnym utworem, pozostał w takim właśnie charakterze. Zespół bardzo dobrze oddał istotę piosenki grupy The Alan Parsons project.
Kolejny numer bardzo mnie zdziwił, bo nie spodziewałam się na tym albumie coveru kultowej ABBY. Grupa Awolnation stworzyła swoją interpretację hitu Take A Chance On Me. Muszę przyznać, że mimo bardzo dobrego coveru i utrzymania tanecznego klimatu, nie do końca umiem się do niego przekonać. Jestem chyba za bardzo przywiązana do oryginalnej wersji i prawdopodobnie żadne zmiany nie byłyby dla mnie porywające. Trzeba jednak przyznać, że utwór w wersji Awolnation brzmi bardzo interesująco w tak odświeżonej wersji i mimo wszystko warto go posłuchać.
Maniac wydaje mi się bardzo zbliżone do oryginału Michaela Sembello, który zresztą bardzo lubię. Generalnie można usłyszeć jakieś mniejsze zmiany wprowadzone przez zespół, które zmieniają nieco brzmienie utworu, ale zdecydowanie nie jest on też przekombinowany.
W utworze Just A Friend na bardzo dużą zmianę ma wpływ już sam wokal. Biz Markie– autor tej piosenki, ma zupełnie inną barwę głosu od wokalisty Awolnation. Dlatego brzmienie jest zupełnie inne, mimo że mogłoby się wydawać, że nie wprowadzono tutaj większych modyfikacji. Material Girl to kolejny ciekawy i bardzo przyjemny moment podczas słuchania albumu My Echo, My Shadow, My Covers & Me. Mam wrażenie jakby głos wokalisty, był stworzony do tego przeboju. Nadaje on mu trochę innego nastroju, ale nadal bardzo spójnego z hitem Madonny.
Wind Of Change jest tak legendarnym utworem, że całkowicie nie spodziewałam się go na tej płycie. Często wykonywanie coverów tak znanych kompozycji kończy się niepowodzeniem i krytyką ze strony odbiorców. Ze zdziwieniem jednak muszę przyznać, że ten cover ma w sobie coś nowego i zarazem magicznego. Mimo że oryginał jest tutaj dla mnie zdecydowanie lepszy, to wersji grupy Awolnation słucha się również bardzo dobrze. Poza tym samo przesłanie tego utworu jest tak chwytające za serce, że sam tekst nadaje temu utworowi niezwykłej aury.
Warty posłuchania jest też zdecydowanie utwór zamykający płytę, czyli Alone Again. Ta smutna i refleksyjna piosenka bardzo płynnie oddaje klimat pierwotnej wersji.
Ciekawe jest to, że grupa zdecydowała się na taki album już po kilku swoich autorskich płytach. Jest to odważne i muzycy na pewno musieli się przygotować na bycie porównywanym do oryginalnych i często naprawdę bardzo legendarnych przebojów muzycznych. Myślę jednak, że bardzo dobrze, że powstał taki album, bo przyjemnie jest posłuchać lubianych przez siebie utworów w nieco innych wersjach. Dodatkowo Awolnation w żadnym stopniu nie przekombinował żadnego z coverów, dlatego naprawdę miło jest posłuchać sobie tak dobrych kompozycji na jednym krążku.