NewsroomRelacje

Poetycki wieczór w Warszawie – Relacja z koncertu zespołu Świetliki

Fot. Materiały Własne

14 stycznia od rana nie rozpieszczał pogodą i nie zachęcał do wyjścia z domu. Jednak właśnie tego dnia, co akurat idealnie skomponowało się z atmosferą jaka nastała w Klubie Stodoła, Świetliki znów pojawiły się na warszawskiej scenie. Piszę znów, ponieważ co roku mamy okazję posłuchać niebanalnej poezji śpiewanej w wykonaniu Marcina Świetlickiego, która w otoczeniu śniegu i mrozu stworzyła liryczną ucztę na deskach Open Stage.

Klub Stodoła został wypełniony ludźmi w przeróżnym wieku – od nastoletnich fanów do tych troszkę starszych, pamiętających początki tego wspaniałego zespołu. Muzycy nie kazali na siebie długo czekać, z minimalnym opóźnieniem, po krótkim słowie wstępu basisty Grzegorza Dyducha, rozpoczęli występ. Od samego początku zapanował nostalgiczny nastrój, który trwał blisko dwie godziny. Ludzie zamykali oczy, wsłuchiwali się w słowa i poruszali się w rytm muzyki.

Zespół zaprosił publiczność do odsłuchania swoich sztandarowych hitów (Takich jak “Filandia”) oraz dwóch kawałków z najnowszej płyty “Wake Me Up Before You F*ck Me” – (“Jimi Czeczen” oraz “Śmiertelne piosenki”). Przez cały koncert właściwie niczego mi nie brakowało, wszystkie elementy, które są stałym punktem każdego z występów zespołu, zostały ujęte. Pojawiły się okulary Marcina Świetlickiego, żartobliwe komentarze w przerwach między piosenkami czy parafrazowanie tekstów wierszy, aby w niekonwencjonalny sposób odnieść się do polityki czy świata sportu.

Fot. Materiały Własne

Zdecydowana większość zaprezentowanych piosenek pochodziła z albumu “Ogród koncentracyjny”, widać też było po reakcjach publiczności, że ten repertuar wciąż doskonale się odnajduje na żywo. Takie utwory jak “Listopad” czy “Parasolki” wciąż brzmią doskonale. Duże wrażenie zrobiły na mnie również dokonania z innych krążków Świetlików. Tutaj najbardziej zapadły mi w pamięci utwory “Przedtem” oraz “Łabądzie”. Nie zabrakło również utworów miłosnych, przekazane tak szczerze, że mogły doprowadzać do wzruszenia-takie myśli przeszły podczas słuchania utworu “O.” czy “79”.

Zespół Świetliki ma już 32 lata, lecz wciąż jest w pełni siły, w świetnej formie. Marek Piotrowicz, perkusista, który wraz z gitarzystą Tomaszem Radziszewskim występują w zespole od początku doskonale się bawili. Podobnie jak młodsi członkowie zespołu, Zuzanna Iwańska czy Michał Wandzilak. Ten wieczór z doskonałą muzyką zakończył się po blisko dwóch godzinach, zwieńczył go utwór “Nieprzysiadalność”.