
Fot. Materiały Prasowe
Od niespełna miesiąca w każdy weekend warszawskie Food Town świętowało swoje pierwsze urodziny. W tym czasie odbyło się kilka wspaniałych wydarzeń, z których relacje możecie przeczytać na naszej stronie. Ostatni z koncertów odbył się 21 października na scenie Gimlet. W strefie Food Town wystąpiła Brodka, a ja pojawiłam się tam na specjalne zaproszenie Food Townu, aby teraz zrelacjonować Wam całe wydarzenie.
Koncert otworzył nowy, mroczny singiel wokalistki pt. ,,Sadza”. Utwór ten rozpoczyna się powolną, tajemniczą melorecytacją przechodzącą później w ciekawą szamańsko-sensualną melodię. Następnie przyszedł czas na kolejną premierową piosenkę Brodki, czyli ,,Monika”, którą fani zgromadzeni pod sceną przyjęli w dużym entuzjazmem głośno wyśpiewując refren z tytułowym słowem. Po nowych singlach wokalistka zrobiła ukłon w stronę swojej ostatniej płyty „Brut” proponując nam utwory „In My Eyes” oraz „Game Change”. Podczas drugiego z tych kawałków Brodka zaprezentowała nam charakterystyczną dla tej piosenki choreografię wymachując czarnym, frędzelkowym pejczem. Podczas utworu „Kropki kreski” trochę zwolniliśmy, ale zdecydowanie nie było nudy! Monika zaskoczyła nas w tej piosence swoją grą na perkusji, co trzeba przyznać wyszło jej rewelacyjnie. Jeden z najbardziej oryginalnych kawałków wokalistki czyli „W pięciu smakach” wszystkich zgromadzonych pod sceną porwał do tańca.

Następnie przyszedł czas na jeden z moich ulubionych utworów artystki. Muszę przyznać, że nie miałam wcześniej okazji być na koncercie Brodki dlatego bardzo czekałam właśnie na „Hey Man” i to wykonanie było dokładnie tym czego oczekiwałam! Kolejną piosenkę czyli „Varsovie” Monika zadedykowała oczywiście Warszawie, a że właśnie w tym mieście odbywał się koncert to utwór zyskał jeszcze mocniejszy wydźwięk. „Granda” to jeden z najbardziej znanych kawałków artystki. Przecież kto z nas nie zna chwytliwego tekstu „Nie polubię Cię. Jak powiedzieć prościej? Zbliżysz się o krok, porachuję kości”? I to właśnie potwierdziło się pod sceną, bo publiczność wyśpiewała z wokalistką każde słowo. Koncert zamknął energetyczny utwór „Dancing Shoes”, ale oczywiście nie obyło się bez bisu podczas którego wybrzmiał ponownie singiel „Monika”.

Urodzinowe koncerty w Fabryce Norblina były świetnymi wydarzeniami, a koncert Brodki był idealnym zwieńczeniem wszystkich imprez. Charyzma wokalistki, energetyczne piosenki i genialne oświetlenie dopasowane do muzyki i klimatu miejsca sprawiły, że ja bawiłam się świetnie. Oprócz tych aspektów warto też zwrócić uwagę na nagłośnienie. Mogłoby się wydawać, że hala z restauracjami i barami nie jest najlepszym miejscem na organizację koncertów, a okazuje się, że jest wręcz przeciwnie! Nagłośnienie było naprawdę na wysokim poziomie i nie odstawało od takiego na profesjonalnych salach koncertowych. Pierwsze urodziny Fabryki Norblina przechodzą do historii, wiec nie pozostało mi nic innego jak życzyć wszystkiego najlepszego! Mam nadzieję, że spotkamy się również za rok by świętować kolejne urodziny.