NewsroomWywiady

“Nie mam zamiaru cenzurować się w muzie” – Zaleś w rozmowie z WLKM.pl

Zaleś to przezdolny songwriter i muzyk, który eksperymentując z poetyckim popem, wprowadza słuchaczy do świata pełnego tekstów kultury. Do swojej muzyki podchodzi bardzo konceptualnie. W jego popowej twórczości łamie formę rapowymi inspiracjami czy elementami klasycznych ballad. Niezwykle sympatyczny, zarażający śmiechem człowiek. Wkrótce wyda swój debiutancki album, który póki co promuje Instalacja Pierwsza a wraz z nią utwory m.in. Bajki, Dwa Tygodnie czy Szczęśliwa Wina. Z Zalesiem rozmawiałam o konceptach, inspiracjach, energii do tworzenia, o tematach podejmowanych w jego tekstach i jego wizji świata. To była szalenie dobra 40-minutowa rozmowa, która minęła mi jak… 10 minut. Jest długo, ale jest dobrze. Serdecznie zapraszam do zaparzenia kawki, herbatki i oddania się całości – naprawdę warto!


Zaleś w rozmowie dla WLKM.pl

Dominika Tarka: Jesteś osobą mocno artystyczną, Twoje piosenki są nabuzowane energią, przeplatającymi się efektami i dużo się tam dzieje. Skąd w Tobie tyle energii?

Zaleś: Trauma…. Żartuje! (śmiech) Tyle energii? Zewsząd i znikąd. I chyba sama kwestia tego, że w muzie jestem najbardziej sobą… czasami tak jest, że idąc na jakieś spotkanie trzeba się trochę ograniczać, stłumić to co się ma w sobie – żeby nie popsuć innym humoru, a czasami jest wręcz w drugą stronę: trzeba jakąś maskę założyć i podejść jeszcze mocniej i energiczniej do tematu… Dlatego ta muzyka jest taka zróżnicowana, że pozwalam sobie na żart np. w Mam gorszy dzień i to jest absolutnie jeden wielki dowcip a nie numer. Są też takie kawałki jak Interpretacje, które są jakimś wyrzygiem emocjonalnym i czymś co bardzo ciężko się pisało i jeszcze ciężej śpiewało. Ta energia jest zewsząd i znikąd, z całego świata, z każdej emocji i to jest coś napędzającego mój kołowrotek, staram się nie tłumić tych emocji, bo to one dają tą energię. 

A właśnie – nawiązując do tych śmiechów – dodajesz do piosenek takie wstawki, na początku, w środku, na końcu… skąd się wziął taki pomysł? Czy to ma jakiś związek z tym, że jesteś mocno konceptualny czy to jest jakiś żart, żeby mieć taką swoją cząstkę wyróżniającą się?

Jedno i drugie, bo to zależy od numeru. Na Alla Primie jest ten motyw i on jest stricte konceptualny, jest na Wschodzie dużo takich wrzutek bardziej żartobliwych, aczkolwiek one też się koncepcyjnie łączą, bo na samym końcu tego utworu mówię „dobra wyłącz to, bo mam gorszy dzień chyba”. Najlepsze jest to, że ten numer jest w zupełnie innym miejscu na trackliście niż Mam gorszy dzień, więc de facto to, że ja to mówię na Wschodzie jest pewnego rodzaju follow-upem do tego co się działo wcześniej. Zresztą… na albumie to jest troszeczkę taki motyw retrospekcji w całej historii albumowej i on też się będzie powtarzał. Jest numer, na którym jest sampel z intra, więc to wszystko zależy odon konceptu i konwencji. Co nie zmienia faktu, że najczęściej jest to wpisane w pomysł i poprowadzenie tej narracji. 

Wspomniałeś też w jakimś poście o easter eggach. Dawno nie spotkałam się z polskim artystą, który bawiłby się w takie zabiegi, a jedną z osób która mi się najbardziej z tym kojarzy to Taylor Swift. 

Oczywiście, że tak! I ja to za każdym razem powtarzam, że ona jest nie tylko fantastyczną songwriterką, ale samo to, że ona spopularyzowała określenie „ery” i poprowadzenie czegoś takiego… Każdy album ma inny kolor, każdy projekt ma inny motyw, to są historie na podstawie jej życia, ale nie tylko – jeśli mówimy tu o folklore czy evermore, to jak sama mówiła, pozwoliła tu sobie na tworzenie postaci i historii o nich. Ja podchodzę podobnie np. często piszę teksty pod obrazy, które widzę – pod Stańczyka, pod Gwieździstą Noc… U mnie te easter eggi są bardzo intensywnie rozrzucone wszędzie. Są na przykład sytuacje, gdzie na dwa tygodnie przed dodaniem Dwa Tygodnie byłem na Openerze… wróciłem, dodałem z niego filmik i podpisałem „Opener mógłby trwać dwa tygodnie lub całe życie”. To są takie małe rzeczy, ale osoby, które mnie obserwują wyhaczą to. I dostałem nawet kilka wiadomości pt. „Naprawdę podstawiłeś nam tytuł pod nosem, nienawidzę Cię” (śmiech) Nawet w wywiadzie, którego ostatnio udzielałem była zajawka, którą tam wrzuciłem w trakcie rozmowy. Bardzo je lubię, a przez to, że jest to konceptualne to mogę sobie pozwolić, żeby się tak bawić i układać te klocki, dawać jakieś zagadki. Dużo też było easter eggów na moim koncercie debiutanckim, cały następnym album będzie o ćmach – na postawie, że jest ona metaforą młodego człowieka, który poszukuje satysfakcji i siebie. Czasami odbijamy się od żarówek, czasami się sparzymy i trzeba znaleźć jakiś sposób, żeby dotrzeć do tego światła, które jest nasze, mimo przeszkód na naszej drodze. Dalej – na wernisażu – czyli tym koncercie debiutanckim – pojawił się projektor, który na suficie wyświetlał ćmy. Na wiele miesięcy przed, zanim powiedziałem, że album będzie nawiązywał do motywu ćmy. Dokładam wszelkich starań, żeby rozłożyć takie smaczki w czasie i rozpuścić takie wici, które potem połączą się w całość… 

Na dwa tygodnie przed dodaniem utworu “Dwa Tygodnie” byłem na Openerze. Wróciłem, dodałem z niego filmik i podpisałem „Opener mógłby trwać dwa tygodnie lub całe życie”. To są takie małe rzeczy, ale osoby, które mnie obserwują wyhaczą to. I dostałem nawet kilka wiadomości pt. „Naprawdę podstawiłeś nam tytuł pod nosem, nienawidzę Cię” (…) Bardzo je lubię, a przez to, że jest to konceptualne to mogę sobie pozwolić, żeby się tak bawić i układać te klocki, dawać jakieś zagadki.

~ Zaleś o konceptach i easter eggach

Skąd taki pomysł na wejście w konceptualizm? Ktoś Cię zainspirował – może Taylor? (śmiech)

Na pewno Taylor, Beyonce, Lana… też Ethel Cane – wydała w 2022 świetny album Preacher’s Daughter, który też jest częścią trylogii. Niesamowicie opowiedziana historia z klimatem i przede wszystkim z fantastycznymi tekstami. Zawsze ciągnęło mnie do takich rzeczy – może to jest kwestia mojej przeszłości teatralnej? Tak naprawdę większość mojego życia spędziłem na deskach teatru. Pracowałem z poezją, postacią, scenariuszami, tworząc koncepty. Jeździliśmy na warsztaty teatralne, gdzie trzeba było samemu wyreżyserować spektakl, znaleźć motyw – dostawaliśmy tylko suchy scenariusz i trzeba było to dalej poprowadzić, poszukiwać. Nigdy się nad tym szerzej nie zastanawiałem, raczej to wyszło naturalnie. Czasami dostaję od moich znajomych i przyjaciół takie wiadomości: „Przestań…”, „uspokój się…”, „jesteś chory…”, „kto tak myśli?” A ja sobie tak myślę – to nie jest dla Was normalne? Nie spędzacie każdej wolnej sekundy na myśleniu? Masakra… jakiś taki osamotniony jestem w tym… (śmiech)

Myślę, że w Polsce jesteś jednym z niewielu i wyróżniasz się dzięki temu. Jest to na pewno powiew takiej świeżości.

Dziękuję pięknie. Bo wiesz, czasami też jest tak, że jak się za bardzo chce to się może przesadzić, a u mnie to jest serio naturalne, więc tym bardziej doceniam te słowa. 

A czy przez to, że masz to wszystko zaplanowane, jest sobie ten koncept, nie boisz się, że w pewnym momencie przekroczysz granicę i staniesz się produktem? Nie chcę tu wspominać żadnych konkretnych nazwisk, ale mamy kilka takich polskich artystów, którzy też idą w koncept, który na początku był naturalny a teraz ludzie czują się już przesyceni i uważają, że stał się już sztuczny, wymuszony i poszło to już za daleko. 

To jest ciekawe bardzo, bo znalezienie tego balansu jest mega trudne z perspektywy artysty. Z jednej strony, wymagane jest, żeby dawał rozrywkę a z drugiej wymaga się autentyczności. Moim zdaniem, dużo zależy od tego z jakiego miejsca to wychodzi. Bardzo chciałbym poznać się np. z sanah i porozmawiać z nią o tym, czego ona dokonała i jak ona widzi proces pisania i powstawania płyt. Bo jednak nie można jej odmówić, że jest artystką, która dokonała bardzo dużo w bardzo krótkim czasie. U mnie to koniec końców obraca się wokół emocji, które wychodzą ze mnie i rzeczy, które ja bym chciał opowiedzieć. Jedno wiem na pewno, nigdy nie zrobiłbym czegoś wbrew sobie tylko po to, żeby się sprzedawało. Myślę, że tu leży taka ideologiczna różnica między byciem produktem a czymś co jest fajną sztuką i wyrazem artystycznym – czy ja to zrobiłem, to jest moje? Czy zrobił to ktoś, a ja tylko przedstawiam, bo świetnie będzie to wyglądać i się sprzeda. No właśnie. Jak się zadzieje, jak się sprzeda – przy okazji – to będzie jeszcze większa satysfakcja. 

“Instalacja I” opowiada o poszukiwaniu idealnej miłości, delulu, pragnieniu zakochania się. To czemu mam wrażenie, że Mam gorszy dzień tam nie pasuje? Czy to specjalny zamysł? Bo to raczej nie jest piosenka o miłości.

Nie, w kontekście albumu jest on humorystycznym przerywnikiem, ale w tej pierwszej instalacji jest nawiązaniem do Bajek. Bo w Bajkach na brigde’u śpiewam „nie śpie po nocach, piszę bajki o Tobie, myślę o Tobie”. I wtedy wchodzi Mam gorszy dzień, w którym śpiewam dosłownie o tym, że się nie wyspałem i miałem zarwaną nockę. Tam jest dużo humoru, ale jest on jest specyficzny trochę ukryty za bólem i łzami. Czasami człowiek się śmieje z pewnych rzeczy, że dostaje od kogoś bare minimum, nie dostaje tego na co zasługuje. Ten numer jest też trochę o tym w kontekście Instalacji I a potem przechodzi to do historii z Dwóch Tygodni, czyli akceptowania rzeczy, których nie powinniśmy akceptować w relacjach romantycznych. Dajesz z siebie 100% a w zamian nie dostajesz nic, a wręcz przeciwnie – jest jeszcze gorzej. Możemy więc nazwać to takim bridgem pomiędzy piosenkami. 

Nauczyłeś się już odpoczywać wedle tego co wyśpiewujesz w Mam gorszy dzień?

Nie, absolutnie. Jestem pracoholikiem i jak się dużo dzieje to ja kwitnę, choć padam często na twarz i jestem bardzo zmęczony, ale nie przeszkadza mi to, bo towarzyszy mi satysfakcja. Uwielbiam rozmawiać i jeśli jeszcze mogę i mam przestrzeń, żeby rozmawiać o muzie… to to jest koniec świata. Nikt mi buzi nie zamknie, ja idę jak czołg przed siebie! (śmiech) A ten konkretny wers jest czymś zbliżającym mnie do odbiorcy, bo faktycznie w tej patetycznej narracji w muzeum obrazów uczuć i sztuki, powiedzenie czegoś takiego, że „mam gorszy dzień” – absolutnie ludzkiego, jak nawinięcie o tym, że się nie wyspałem, jest kwintesencją autentyczności, na której mi bardzo zależy. 

No tak, czasami takie proste piosenki też są potrzebne, a nie tylko o miłości… 

Oczywiście! A ile razy było tak, że jesteś w relacji z kimś i ten ktoś swój gorszy humorek przerzuca na Ciebie? Nawet w tym kontekście można przekminić sens tego utworu. To jest bardzo szerokie pole do interpretacji, ale jak się zestawi te trzy utwory ze sobą i zrozumie, że to są utwory o człowieku i o jego ludzkich normalnych relacjach to sobie myślisz… wow. Tak faktycznie jest. Mega często mam tak, że się po prostu nie wyśpię i mam ochotę wszystkich zagryźć… (śmiech)

Czasami dostaję od moich znajomych i przyjaciół takie wiadomości: „Przestań…”, „uspokój się…”, „jesteś chory…”, „kto tak myśli?” A ja sobie tak myślę – to nie jest dla Was normalne? Nie spędzacie każdej wolnej sekundy na myśleniu? Masakra… jakiś taki osamotniony jestem w tym… (śmiech)

~ Zaleś o overthinkingu

Często zarywasz nocki? Coś powstaje wówczas kreatywnego? 

Bardzo często. Powiem więcej – cały mój licencjat na studiach, powstał między północą a godziną czwartą rano… i większość tekstów też. 

Czyli jesteś nocnym markiem?

Absolutnie. Jestem chodzącą sową. Kocham noc, to co się wtedy dzieje. To jest też bardzo intensywny motyw, jeśli chodzi o album – bardzo dużo dzieje się po zachodzie, po północy, potem wschód i tak dalej. 

A Szczęśliwa Wina jest częścią nowej Instalacji?

Tak, i to jest część, która rozwija bardzo mocno ten tytułowy motyw. Szczęśliwa Wina jest na środku tej Instalacji, przed nią jest chyba najtrudniejszy tekst jaki do tej pory napisałem, jeszcze niewydany. Jest to numer o bardzo trudnych przeżyciach związany z wykluczeniem na konkretnej płaszczyźnie. Potem pojawia się właśnie wspomniana wina, gdzie nie przez przypadek jest tam motyw chrześcijański, a na samym końcu jest kawałek, który podsumowuje, że ktoś u góry miał taki plan. 

Muszę przyznać, że Szczęśliwa Wina brzmi trochę agresywnie. Czy to w takim kierunku będzie szła kolejna Instalacja

Tak, bo ja zawsze chciałem, żeby mój album był momentem i pokazywał bardzo szeroki wachlarz rzeczy, na temat których ja mam opinię. Dlatego też tak starannie dbamy o to, żeby ta narracja i komunikacja była tak dopasowana. Przed premierą płyty usłyszymy na pewno jeszcze jedną Instalację – nie będzie jednak związana ze Szczęśliwą Winą tylko innym numerem, który już wyszedł. Będzie opowiadała może bardziej o relacjach platonicznych niż romantycznych. Jest na albumie też Instalacja związana z moim komentarzem na temat sytuacji na świecie, jest też Intro i Outro, więc będzie z czego wybierać. Będzie bogato w treść i brzmienia najróżniejsze. To co teraz wyszło to jest wierzchołek góry lodowej (śmiech). Dopiero te numery będą miały sens jak wyjdzie całość, gwarantuję to. 

Nie boisz się jako młody artysta podejmować takich trudnych tematów? Bo mam wrażenie, że część obejmuje taki kierunek na początku, że bezpiecznie, spokojnie a dopiero potem jakby sięga głębiej, odważniej. 

Od tego jest artysta. Szczególnie, że piszę od wielu, wielu lat. Pierwsze teksty pisałem już w gimnazjum. A tworzyć muzycznie i wydawać te rzeczy zacząłem jakoś od 2021 roku. To już jest kilka lat, gdzie ja już się nauczyłem mojego pióra i narracji, którą chcę prowadzić. Najlepsze teksty jakie powstały, to moim zdaniem są na Obrazach uczuć i na tym projekcie, który będzie w tym roku. Jednocześnie już próbuję pisać nowe rzeczy, próbuję nowych kolorków i staram się pisać o cięższych rzeczach, ale bardziej w sposób wizualny, żeby to było bardziej – jest takie ładne określenie… o, turpistyczne! Ale to będzie jeszcze dalej i później. Chcę wchodzić w te ciężkie tematy, ale też nie chcę wiadomo… zasmucić i straumatyzować całego polskiego społeczeństwa, bo to nie na tym polega. Muzyka też ma dawać zrozumienie i fun. Tu nie ma ograniczeń żadnych, ale absolutnie uważam, że artysta jest od tego, żeby mówić o ważnych rzeczach. Przełamywać tabu – bo wszystko stało się zbyt bezpieczne. Rozumiem to, bo wszyscy chcemy żyć, zarabiać z naszej pasji i aby to trwało jak najdłużej, ale z drugiej strony to te odważne kroki definiują ikony, legendy, divy w popkulturze na wiele lat. Ostatnio widziałem taki cytat: „W tej branży trzeba być potworem, dopiero wtedy stajesz się gwiazdą” – to było akurat w kontekście branży filmowej, taki cytat, który wyświetlił się na ekranie przed filmem Maxine. Oczywiście nie dosłownie, potworem-tyranem, ale na jakimś etapie przejść wewnętrzny ostracyzm i wykluczyć samego siebie, być bezwzględnym w dążeniu do celu i w tym co chcemy powiedzieć. Nie mam zamiaru cenzurować się w muzie. 

W tym wszystkim jest też Wschód, który jest zgoła odmienny, raczej szczęśliwy, radosny. On też się znajdzie na albumie?

Tak jest. Najlepsze jest to, że album jest skończony tekstowo od stycznia/lutego a materiał wychodzi w listopadzie, także było trochę czasu na dojrzewanie tych treści i dopasowywanie tego do siebie. Wschód będzie trochę takim momentem jak Mam gorszy dzień – humorystyczny, przerywnik, przełamanie. Swoją drogą – nawiązując do poprzedniego pytania – myślę, że odwagą jest nie tylko wyrażanie się na poważne tematy, ale też chociażby takie wyśpiewanie „mam gorszy dzień i będzie to Twój problem”. To są takie momenty, które pokazują szerokość ludzkich emocji i na tym też mi zależało przy powstawaniu tego albumu. 

Ostatnio widziałem taki cytat: „W tej branży trzeba być potworem, dopiero wtedy stajesz się gwiazdą” (…) Oczywiście nie dosłownie, potworem-tyranem, ale na jakimś etapie przejść wewnętrzny ostracyzm i wykluczyć samego siebie, być bezwzględnym w dążeniu do celu i w tym co chcemy powiedzieć. Nie mam zamiaru cenzurować się w muzie.

~ Zaleś o podejmowaniu niewygodnych tematów w tekstach

Wróćmy na chwilę do poprzedniego albumu, tutaj po raz pierwszy mieliśmy okazję szerzej doświadczyć tego konceptu. Piosenka otwierająca Interpretacje, przywodzi mi na myśl trochę recytację wiersza. Teraz zaś połączyłam kropki, bo wcześniej wspomniałeś, że byłeś związany z teatrem. Muszę przyznać, że dzięki tej prostocie i czystemu akompaniamentami pianina to miałam ciarki słuchając tego pierwszy raz. Pobudza emocje, bez większych dodatków. 

Ten tekst w ogóle powstał na początku jak zbiór wersów i bardzo długo zastanawiałem się, czy w ogóle robić z tego numer. Jak już go zrobiliśmy – równie długo zastanawiałem się, czy go wypuszczać. Stwierdziłem jednak, że rozpoczęcie Obrazów Uczuć Interpretacjami, które de facto miały się tam nie znaleźć – bo o dziwo, bałem się troszeczkę reakcji przy jego premierze – ale wówczas to był moment, kiedy powiedziałem sobie „O stary, nie ma takiej opcji… jeśli Ty się boisz to tym bardziej trzeba to wydać!” Okazało się, że to największy utwór z Obrazów Uczuć, ponad 400 tys. streamów! A co ja myślałem wypuszczając go? W sam raz na raz. Ktoś sobie posłucha i pójdzie dalej, bo przecież jest tyle bangerów. Jakież było moje zdziwienie (śmiech) Absolutnie się nie spodziewałem i to też jest pocieszające na przyszłość, że mogę pozwolić sobie na takie szaleństwa. Jeżeli się boisz, to jest TA decyzja. A tak naprawdę dopiero Alla Prima jest „oficjalnym” intrem do albumu, tam jest ten motyw otwierania muzeum. Interpretacje są czymś co się dzieje jeszcze za zamkniętymi drzwiami. 

W tym utworze mówisz, że najtrudniejsze zrozumienie, to zrozumienie siebie. Jak z tym u Ciebie?

Mam bardzo duży głód wiedzy. Ja nie mam czegoś takiego jak hobby, bo coś mi sprawia przyjemność. Ja jak się zajaram czymś to muszę być najlepszy. Uzależnienie od razu. Jeżeli oglądam Ród Smoka to ja chcę mieć smoka… W TYM MOMENCIE! (śmiech). Jeśli się wkręciłem w tarota… to stawiam tarota DZIEŃ W DZIEŃ! Ostatnio kupiłem nawet książkę o tarocie. „Ale po co? Ale na co Ci to?” – „No bo ja muszę wiedzieć…”. Tak sam ze sobą rozmawiam. Jest we mnie potrzeba takiej ogólnej świadomości i wiedzy, doszukiwania się. Mam świadomość, że momentami te teksty wbijają się jak szpilka, bo staram się jak najlepiej zrozumieć daną emocję. 

To trochę brzmi jak takie ADHD things… takie wchodzenie w zajawki…

No właśnie nie jestem zdiagnozowany! Chociaż… ostatnio miałem tak, że jak zacząłem układać klocki Lego to ja w ciągu miesiąca byłem trzy razy w tym sklepie. Przecież to jest absurd. Mało tego… ja nie mam pieniędzy na takie zabawy! (śmiech) Wracając do tego zrozumienia siebie, to to jest najtrudniejsze. Dlaczego ja się tak czuję? Dlaczego to sprawiło mi przykrość? Dlaczego ktoś tak mógł do mnie powiedzieć? Dlaczego ja tak zareagowałem? I to jest kwintesencja tego wersu. 

Walczysz z takim overthinking?

Absolutnie. Ja chcę wiedzieć, żeby drugi raz nie popełnić tego błędu, żeby się nie nadziać na tęą sytuację. Wyciągnąć wnioski, chociaż czasem się nie da. I tego też mnie uczy terapia, którą polecam absolutnie każdemu. Bardzo bym chciał, żeby to wybrzmiało, że terapia jest ekstra. Ja wracam i ona uczy mnie: „ktoś tak zrobił, bo po prostu taki jest” I to nie są moje emocje i mam nie wchodzić w to – bo po co? To nie dotyczy mnie, nawet jeżeli jest mówione o mnie, to ta osoba mówi i to jest JEJ projekcja, JEJ perspektywa. Pozwalam sobie trochę na nierozumienie niektórych rzeczy w kontekście tych relacji między ludźmi. I na tym chyba też polega życie. 

Bardzo bym chciał, żeby to wybrzmiało, że terapia jest ekstra. Ja wracam i ona uczy mnie: „ktoś tak zrobił, bo po prostu taki jest” I to nie są moje emocje i mam nie wchodzić w to – bo po co? To nie dotyczy mnie, nawet jeżeli jest mówione o mnie, to ta osoba mówi i to jest JEJ projekcja, JEJ perspektywa. Pozwalam sobie trochę na nierozumienie niektórych rzeczy w kontekście tych relacji między ludźmi. I na tym chyba też polega życie. 

~ Zaleś o terapii i pomocy specjalistów

W koncepcie muzeum – poprzedniej płyty, opisywałeś różne zjawiska a w jednym tekście pada stwierdzenie „zabierz swoje obrazy z mojego muzeum”. Czy już się wyniosły, czy dalej z nimi walczysz i usłyszymy o tym na kolejnym albumie? 

Obraz własnej bezsilności to jest najbardziej polityczny utwór jaki wyszedł na Obrazach uczuć. Numer stricte o moich poglądach politycznych. W okresie, kiedy pisałem ten tekst było bardzo intensywnie w polskiej polityce jak doskonale wiemy i pamiętamy, więc jest on komentarzem do tegoż okresu. To również motyw – my jako ludzie lubimy sobie szukać bogów-idoli i osób, którym możemy faktycznie taki ołtarz z obrazem zrobić. I ja tutaj mówię „Ty nie jesteś osobą, do której ja będę wzdychał, więc zabierz swój obraz z mojego muzeum”. Nie chcę go po prostu widzieć. Nie będę akceptował i godził się na to, jako młody człowiek mieszkający w Polsce. Ten komentarz polityczny jest istotny do zrozumienia tego numeru. Sam tytuł numeru jest na podstawie wypowiedzi Marata (przyp. francuski polityk czasów rewolucji francuskiej z XVIII w.) – w okładce nawiązujemy też do obrazu z jego śmierci. Najlepiej jak mogliśmy odtworzyliśmy na współczesne czasy razem z Karoliną Małyszko (@male.szklo), która przygotowała zdjęcia do EP-ki Obrazy Uczuć jak i do sesję okładkową do nadchodzącej płyty i pracujemy cały czas. Słowa „obraz własnej bezsilności” są wypowiedziane przez Marata w kontekście obrazów Chrystusa. Ludzie, którzy modlą się do tych obrazów, nawet nie wiedzą, że modlą się do obrazów własnej bezsilności. Czasami trzeba znaleźć trochę siły w sobie niż szukać w kimkolwiek. Ja ten koncept trochę rozszerzyłem, bo dodałem właśnie te tematy polityczne. No i oczywiście pozostawiam każdemu do własnej interpretacji – droga wolna. 

To jest właśnie fajne, że można sobie w muzyce wszystko interpretować po swojemu. Czasami jak słuchasz np. w wywiadzie czy czytasz w booklecie co artysta miał do przekazania i zderzasz to z tym, co Ty usłyszałeś – mogą powstać kompletnie dwa różne światy.

W tym utworze ja bardzo lubię drugi pre-refren, który uważam za najlepszy tekstowo fragment na całej EP-ce:

Ten kraj co zakuty w beton,
padnie pode mną to mój blitzkrik,
będę strzelał póki mam pociski,
sabotaże na sobie i innych mamy już w tradycji,
wisimy wszyscy jak za Targowicy,
w naszej krwi płynie krzyż,
druga strona puszcza dym,
mają ciała, słowa, gesty by zniewolić ich,
ten kraj co zakuty w beton,
padnie pode mną to mój blitzkrik,
postrzelaj do mnie, jeśli masz pociski.

fragment tekstu “Obraz Własnej Bezsilności”

Są tu wykorzystane wszystkie metafory związane z historią Polski i tragicznymi sytuacjami z naszej historii oraz naszego kraju. Samo określenie, że ktoś jest z Targowicy jest po prostu określeniem na zdradę i jest absolutnym zdrajcą. Coś na zasadzie: dla jednej strony Ty jesteś zdrajcą, dla drugiej osoby Ty jesteś zdrajcą… No to jakoś trzeba się spotkać pośrodku, ktoś musi mieć rację… ja rozumiem, że moneta ma dwie strony, ale no…. cholera jasna! (śmiech) 

W kontrze do Spadam i niespełnionych życzeń… załóżmy, że dostajesz złotą rybkę, masz trzy życzenia. Czego sobie życzysz? Puść wodze fantazji. Może być totalna odklejka. 

Zdrówka, bezpieczeństwa na płaszczyźnie materialnej i… żebym mógł robić to co robię, do końca życia.  Żebym mógł pisać, rozmawiać z ludźmi, przekazywać im emocje, żeby mi się nigdy inspiracje nie skończyły! To jest czwarte życzenie, bo jestem chciwy! (śmiech) Więc moje pierwsze życzenie to jest: CHCĘ JESZCZE JEDNO ŻYCZENIE… nie… DWA! To pięć wtedy, Jezu…. Ale tak, żeby się inspiracje nie kończyły i żebym cały czas mógł to robić, i żeby było dla kogo to robić. Sześć! (śmiech)

A skoro wspomniałeś o tej inspiracji, to czym się inspirujesz? 

Wszystkim i wszystkim… i niczym i niczym. Najbardziej odczuwalne dla mnie inspiracje są w obrazach, aczkolwiek troszeczkę…. ups, prawie zdradziłem nazwę albumu, już prawie cisnął mi się na usta, that’s crazy! 

Spokojnie, zawiążemy obietnicę na paluszek i nic nie powiem!

Tajemnica zawodowa? (śmiech) Nie no… wracając – wszystkim. Jeśli chodzi o poprzedni album to wiadomo, cały czas jesteśmy w tej przestrzeni muzyczno-muzealnej i na tym nadchodzącym albumie też. Aczkolwiek tu już inspiracje były czerpane bardziej z codzienności. Wracając do Obrazu własnej bezsilności – to jest numer, który powstał bezpośrednio w kontekście do obrazu. Czasami są też takie numery, które powstają i do których ja dopasowuję obraz. Wtedy wracam do tego tekstu jak znajdę obraz, który mi odpowiada i zacznę sobie reserchować na temat niego, bo to też jest dla mnie mega ważne. Na przykład sama śmierć Marata – na początku patrzymy na ten obraz i myślimy „Boże jaki biedny człowiek, zabity we własnej wannie” a potem czytamy kontekst i dowiadujemy się, że był on największym tyranem, bezdusznikiem, który każdą osobę jakby tylko mógł zrzucałby na gilotynę… I został bardzo wyczyszczony ze swoich brudów na tym obrazie, nie widać choroby skóry, nie widać ran… 

Wow… ale to aż tak? (śmiech)

Słuchaj… ja naprawdę siedziałem nad tym obrazem godzinami i zawsze mnie to fascynowało. Zresztą rozmawialiśmy o moich wkrętkach, tak? No, to jest ten sam case (śmiech) Poznawanie tej historii, zagłębianie się i konteksty. Natomiast tak jak już wcześniej wspomniałem, przy nowym albumie inspiracje i tematy przewodnie to ćmy w metaforze młodego człowieka poszukującego szczęścia i satysfakcji; są w nocy i w przestrzeni jaką jest muzeum sztuki. Na przykład Bajki określałem jako taki punkt w muzem, który jest sklepem z pamiątkami. Historia bardzo dramatyczna, teatralna i przekminiona, gdzie będę opowiadać historię powstawania tego Muzeum Obrazów Uczuć, żeby słuchacze wiedzieli czemu tam byliśmy poprzednio. 

Myślałeś o stworzeniu jakiegoś projektu z innym artystą czy póki co zostajesz one-man show? 

Na ten moment, jeśli chodzi o moją twórczość to zostaję tutaj sam. Bardzo dużo jednak pracuję z innymi jako tekściarz – piszę sporo numerów dla innych artystów i z innymi artystami. Fantastyczna praca, która rozwija, a ja zawsze chciałem się dzielić swoim dorobkiem z innymi. 

To też jest super, bo dzięki temu wymieniasz doświadczenia, łapiesz inspiracje od innych i to jest taka świetna synergia. Nawzajem się uczycie tego. 

Absolutnie! Mało tego, kiedy ja mogę obserwować jak inni artyści pracują. Niektórzy – najpierw wymyślają melodię, inni najpierw robią bit. Niektórzy wymyślają melodię Z NICZEGO, bo taką mają ochotę! Bo po prostu stoją po prysznicem i sobie wymyślają brzmienie… i pod to piszemy. Na pewno goście, którzy są przewidziani pod kolejne projekty – na tym albumie będzie jeden – to są też goście, których ja lubię określać jako osoby zwiedzające muzeum, albo poszerzyć koncept o osoby, które mają swoje własne wystawy w moim muzeum. To jest szerokie pole, które na pewno będę rozwijać i takie „wycieczki” organizować. 

Dzięki bardzo – czy chcesz na koniec jeszcze coś dodać od siebie? 

Album w listopadzie. 

Rzuć mi jakąś ciekawostkę, jakiś easter egg!

Hm… najstarszy utwór na albumie ma rok i powstał zanim powstał pomysł na album. Wszystko napisałem sam, wyprodukował Koder, to jest takie nasze two-man show, tak naprawdę. Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej energii z producentem. Pozdrawiam rodzinkę… pozdrawiam cały management, spotifaja… (śmiech) i bardzo się cieszę, że mogliśmy porozmawiać!

Super, dzięki wielkie i czekamy na listopad! 


Już 22 sierpnia w newonce.bar odbędzie się RELEASE & BIRTHDAY PARTY ZALESIA. Serdecznie zapraszamy na to wyjątkowe wydarzenie – wstęp wolny! Szczegóły w wydarzeniu na Facebooku! [KLIKNIJ TUTAJ] My będziemy na pewno, do zobaczenia!