Newsroom

Moje Ulubione Płyty: Marta Bijan

Fot. Materiały Prasowe

Marta Bijan po świetnym debiucie z albumem “Melancholia” przymierza się do premiery swojego kolejnego wydawnictwa, które promuje takimi utworami, jak: “lato smakuje”, “szczelina” oraz “disneyend”. Zastanawialiście się jednak, jacy muzycy inspirują artystkę? Marta Bijan postanowiła opowiedzieć nam o swoich ulubionych płytach.

So Tonight That I Might See” – Mazzy Star

Ten album towarzyszy mi już od czasów licealnych, kiedy dosyć ciężko znosiłam okres dojrzewania. Wypłakiwałam oczy na Into Dust i bujałam w obłokach przy Fade Into You. Dopiero po czasie odkryłam jak ogromną wartość ma dla mnie cała twórczość Mazzy Star. Rozmarzone, miękkie dźwięki przepełnione melancholią podszyte czymś niepokojącym i mrocznym to coś, co najbardziej pociąga mnie w muzyce. Cieszę się, że Hope Sandoval i David Roback (który niestety odszedł z tego świata w 2020 roku) – dwójka marzycieli i introwertyków, odklejonych od rzeczywistości – mogła się kiedyś spotkać i swój smutek połączyć, a potem przekuć w coś tak pięknego. 

Kid A” – Radiohead

Gdybym miała wybrać jeden album, będący moim wymarzonym soundtrackiem do wymarzonego filmu, byłby to właśnie Kid A. Nie zliczę, ile twórczych pomysłów  zrodziło się w mojej głowie na przestrzeni lat przy akompaniamencie Everything in its right place, How to Disappear Completely czy Motion Picture Soundtrack. Wprawdzie Yorke mógłby mi śpiewać instrukcję pralki i byłabym równie zachwycona, to ten krążek na tle całej twórczości zarówno solowej Thoma, jak i Radiohead, uplasował się na honorowym miejscu w mojej głowie.

Ultraviolence” – Lana del Rey

Bez zaskoczenia, ale Lana nie mogłaby się nie znaleźć w tym zestawieniu – wpływ jej muzyki na mnie i moje piosenki był i chyba wciąż jest dość wyraźny. Ta płyta ukazała się dwa tygodnie po naszym finale X-Factora w 2014 roku. Do dziś pamiętam jak wyszłam ze sklepu z tym krążkiem w rękach, a potem wsłuchiwałam się tygodniami, w międzyczasie pracując profesjonalnie nad pierwszymi numerami, prowadząc pierwsze poważne rozmowy z wytwórnią. To był bardzo intensywny i ekscytujący czas w moim życiu, dlatego z sentymentem wracam do tych dźwięków, mimo że na co dzień Lany słucham coraz mniej.

“Garlands” – Cocteau Twins

Wstyd przyznać, że dopiero niedawno, bo jakiś rok temu, odkryłam Cocteau Twins i wpadłam po uszy. Ich muzyka towarzyszyła mi cały 2020 i osłuchałam się na tyle, żeby stwierdzić, że jest to jedna z moich życiowych, muzycznych pereł. Akurat debiutancki Garlands najbardziej skradł moje serce, ta muzyka brzmi, jakby nie miała nic wspólnego z rzeczywistym światem. Jest misteryjna, zimna i odległa, tak samo jak wokal Liz Fraser i przesterowane gitary. Odpływam.

Soundtrack from Twin Peaks – Angelo Badalamenti

Myślę, że ten wybór nie wymaga komentarza. Powąchajcie te drzewa.


“disneyend” to trzeci utwór zapowiadający nadchodzący album Marty Bijan.

MARTA BIJAN W ROZMOWIE Z WLKM.PL: “MELANCHOLIA CAŁY CZAS WE MNIE REZONUJE”