Moje Ulubione Płyty: Filip Mizia
Fot. Leszek Gorski
Filip Mizia to muzyk, którego twórczość to brzmienie z gatunku hip-hop / elektro. Określa siebie jako singera-songwritera. Jego utwory: “ul. Kamienna”, “Anima”, czy “Pije do Lustra”, trafiły w ciągu ostatnich kilku miesięcy na legalne streamingi i pomimo świeżego debiutu, szybko dotarły do szerokiego grona odbiorców, które doceniło twórczość artysty. Jak się okazuje, Filip uwielbia płyty muzyczne w formie “namacalnej” i za dzieciaka namiętnie powiększał swoją kolekcję, wydając na nią całe swoje kieszonkowe, czy też pieniądze, które udało mu się zarobił. Przyznał, że wybór pięciu ulubionych to dla niego nie lada wyzwanie, ale dokładając wszelkich starań – udało się to zrobić!
Guns’N’Roses – ”Appetite for Destruction”
”Appetite for Destruction” jest zalążkiem mojej duszy, która ma ochotę roznieść równowagę i zastąpić ją chaosem, zburzyć każdy porządek polityczno-społeczny, zgwałcić konwenanse i zdeprawować ocean kobiet. Za każdym razem, gdy słyszę ‘’Welcome to the jungle’’ budzę mojego wewnętrznego zwierzaka i mogę przenosić góry. Ta płyta jest niczym supernova naszpikowana (pozytywną) agresją, testosteronem, seksem i rock’n’rollem w najczystszej postaci. Po kilkunastu sekundach słuchania już wiesz, że to jest zespół, który jest nie do zatrzymania i ”za chwilę podbije świat”.
Megadeath – ”Rust in Peace”
”Rust in Peace” usłyszałem mając 14 lat. Słuchałem wtedy ton płyt w Media Markcie i któregoś razu mój tato podsunął mi ten krążek mówiąc ‘’zostaw to i lepiej posłuchaj tego’’. W wieku 14 lat człowiek nie do końca pojmuje znaczenie słowa ‘’orgazm’’ ale z całą pewnością był to jeden z moich pierwszych i najprawdziwszych. Słuchałem tej płyty non stop i byłem kilkakrotnie zgłaszany na policję za zakłócanie spokoju. Gdy słuchasz ”Rust in Peace” granica bólu zanika. Riffy takich utworów jak ‘’Holy Wars… the Punishment Due’’ i ‘’Hangar 18’’ wybijają zęby, solówki to shredding w najczystszej postaci, a Nick Menza (perkusista) jest chwilami niczym Dave Lombardo (perkusista Slayer) x2 – szybki, wściekły i nie do zatrzymania. Megadeth i ”Rust in Peace” to dla mnie definicja Trash Metalu.
O.S.T.R – “Tylko dla Dorosłych”
O.S.T.R jest jednym z moich muzycznych idoli, a ‘’Tylko dla Dorosłych’’ to moim zdaniem ukoronowanie jego twórczości. Ta płyta jest niczym fenomenalny film, który wciąga Cię bez reszty. Rewelacyjne wykorzystanie sampli, dobrze wyprodukowane bity, ale przede wszystkim niepowtarzalny klimat i historia. Płyta towarzyszyła mi, gdy byłem na rozdrożach mojego życia i podejmowałem najważniejszą decyzję. W takich chwilach refren ‘’nie wszystko, co złe zawsze się kończy dobrze, nie wszystko dobre zawsze się kończy źle’’ nabiera zupełnie innego znaczenia. To chyba jedyna płyta hip-hopowa, którą przesłuchuję od początku do końca.
Queen – “Innuendo”
Queen to jeden z moich ulubionych zespołów, a Freddie Mercury jest moją największą inspiracją. To dzięki niemu pokochałem muzykę, wszedłem na scenę i sięgnąłem po mikrofon. W wieku czterech lat mój tato dał mi pierwszą płytę – ‘’Innuendo’’. Mam wrażenie, że Freddie nigdy nie śpiewał z taką energią, barwą i pełnią życia. Może to dlatego, że umierał, gdy Queen nagrywał ich ostatni album w pełnym składzie. Ta płyta jest dla mnie popisem i zwieńczeniem umiejętności zjawiskowych muzyków. Jest kompletna i nieobliczalna, zaskakuje swoją progresywnością, rozwiązaniami, a jednocześnie zawiera fenomenalne melodie. Jest niczym Queen, wymyka się wszelkim klasyfikacjom.
Republika – “Masakra”
Grzegorz Ciechowski to moja wielka miłość, a Republika miała i prawdopodobnie już zawsze będzie miała wpływ na moją twórczość. Słowa Ciechowskiego zostają z Tobą na zawsze, a jego awangarda jest moim zdaniem niedościgniona w polskiej muzyce rozrywkowej. “Masakra” to nie tylko elektroniczne oblicze Republiki, ale również rockowe, ostre, charakterne i zawierające jedne z moich ulubionych kompozycji takich jak: ‘’Mamona’’, ‘’Masakra’’, ‘’Strażnik snu’’, ‘’Odchodząc’’ i ‘’Przeczekajmy noc’’. Słuchałem tej płyty stosunkowo niedawno, będąc już nie tylko wolnym słuchaczem, ale również muzycznym zboczeńcem i płyta nadal wzbudza mój podziw. Upłynęły 23 lata od jej wydania, a na polskim rynku nadal brzmi świeżo. ‘’Nie pytaj mnie, dlaczego jestem z nią’’, ‘’Nie pytaj mnie, co ciągle widzę w niej’’…