Bardzo często podkreślam, że polska scena w ostatnich latach przeżywa rozkwit i dzieje się coraz więcej rzeczy, które niczym nie odbiegają od światowego poziomu. Jest wielu artystów, którzy sięgają po niebanalne rozwiązania i oferują wiele muzycznych zaskoczeń. Do tego grona należy między innymi duet Bass Astral x Igo.
Mimo, że poziom muzyki jest bardzo wysoki to wśród polskich artystów niewielu może sobie pozwolić na takie szaleństwo, jak powyżej wspomniany duet. Mam tutaj na myśli dwie sprawy – przede wszystkim miejsca, w których odbywają się koncerty, a także zjawiskową oprawę wizualną.
Początkowo, gdy usłyszałam, że mają zagrać w tak dużych obiektach, nie byłam przekonana, czy to ma szansę się udać. W takich miejscach przecież występują największe gwiazdy i czasem nawet oni mogą mieć problem z zapełnieniem sali. Zdawało mi się, że duet Bass Astral x Igo chociaż już trochę czasu jest na rynku, to jeszcze nie ma aż tak dużego grona odbiorców. I tutaj trzeba przyznać, że panowie za sprawą “It’s Dark Tour” wkroczyli na nowy etap kariery, który zapewne przyniesie kolejne niespodzianki w przyszłym roku za sprawą nowej płyty.
Trzeba wspomnieć o oprawie wizualnej, bo oprócz tego, że zaserwowali nam świetną ucztę muzyczną to jeszcze wzbogacili ją o efekty specjalne – wizualizacje, które nie zbyt często można zaobserwować na koncertach polskich artystów. Słowa w żaden sposób nie oddadzą tego, co zobaczyliśmy w piątek na Ergo Arenie i zapewne we wszystkich innych miejscach trasy – to po prostu trzeba samemu przeżyć.
Skoro już wcześniej wspomniałam o nowej płycie to należy dodać, że w trakcie koncertu usłyszeliśmy namiastkę tego, czego możemy się spodziewać. Zagrali kilka kawałków, które znajdą się na nadchodzącym albumie. Oczywiście pojawił się utwór „It’s Dark”, ale także „Bikini”, które zapewne niektórzy fani mogą kojarzyć z poprzednich koncertów oraz nowy „Crush”. Każdy z nich jeszcze bardziej utwierdzał w przekonaniu, że warto wyczekiwać płyty, bo niewątpliwie będzie obfitowała w intrygujące dźwięki.
Pojawiły się także klasyki z ich dotychczasowej twórczości, m.in. w postaci „It’s Only Emotion”, „Feeling Exactly” czy „Pussy Cock & God”. Ostatnia piosenka z wymienionych okazała się kolejną niespodzianką – mianowicie zespół postanowił sam zorganizować akcję koncertową. Zwykle jedną z najpopularniejszych jest użycie przez publiczność latarek w telefonach. Jednak tutaj też postanowili odróżnić się od wszystkich i już przy wejściu rozdawano publiczności czerwone naklejki na lampę błyskową. I właśnie w ten sposób cała Ergo Arena na kilka chwil rozbłysnęła czerwonym światłem.
Koncert zakończył się bardzo urokliwymi dźwiękami piosenki „Free World”, pochodzącej z ich debiutanckiego albumu. Takie melancholijne melodie w połączeniu z nieprawdopodobnie niskim głosem Igora brzmią doskonale. Jednak szybko okazało się, że to jeszcze nie koniec, bo po oficjalnej części publiczność domagała się małej powtórki. W ramach bisu usłyszeliśmy niedawno wydany „Planets” oraz cover „Would” z repertuaru Alice in Chains.
Emocje towarzyszące takim koncertom, jak ten trudno zamknąć w słowach – najlepiej przekonać się o tym samemu. Na pewno nie pożałujecie! Miejcie na uwadze, że trasa powoli dobiega końca, zostały jeszcze trzy koncerty – w Poznaniu, Szczecinie i Krakowie. Jeśli tylko macie taką okazję to polecam się wybrać!