Fot. Materiały Prasowe / Universal Music Polska
Przyznam szczerze, że nie sądziłam, iż kiedyś nadejdzie dzień, w którym z wypiekam na twarzy będę oczekiwała nowego album Willow. Jej poprzednie dokonania muzyczne absolutnie do mnie nie trafiały, a kropką nad “i” był duet z Avril Lavigne, który wzbudzał u mnie wielkie nadzieje w kierunku polubienia się z Willow, ale finalnie podobała mi się partia wokalna wyłącznie starszej artystki. Sporym więc zaskoczeniem jest dla mnie album “<CopingMechanism>”, który przyciągał mnie do siebie z każdym kolejnym singlem i doszło aż do takiej sytuacji, że mogę spokojnie powiedzieć, że był to jeden z nielicznych albumów tego roku, na które czekałam z tak ogromną ekscytacją.
Czwarty w karierze – ale czy pierwszy z potencjałem?
Nic dziwnego, że dopiero teraz nadszedł moment, w którym jestem w stanie spojrzeć na Willow jako na dojrzałą artystkę i znaleźć z nią wspólny język, bo w końcu jeszcze do niedawna nie była nawet osobą pełnoletnią. Mimo wszystko to, co najbardziej mnie zaskakuje, to jej diametralna zmiana w dosłownie chwilę. Myślę, że wielu z nas również nie do końca potrafi złożyć ze sobą tak różnych puzzli. W ramach przypomnienia: poprzedni album Willow zatytułowany “Lately I Feel Everything” ukazał się zaledwie rok wcześniej od tego, o którym dziś rozmawiamy, a mowa oczywiście o “<CopingMechanism>”. Porównując ze sobą te dwa wydawnictwa, odnoszę wrażenie, że rozmawiamy o zupełnie dwóch artystkach, znacząco różniących się wiekiem, idących w zupełnie innym kierunku i zdecydowanie chętniej sięgam po twórczość z bieżąco roku.
Willow kolejną artystką, która kłania się nisko pop-punkowi
Mówiłam to już niejednokrotnie, ale zrobię to po raz kolejny – ogromnie się cieszę, że tak wielu artystów przyczyniło się w ostatnich latach do odrodzenia pop-punk-rocka i tym samym dało nam powiew lat 00’. Nie sądziłam jednak, że nadejdzie moment, w którym to młodzi muzycy, którzy urodzili się w latach, o których dziś rozmawiamy, będą przyczyniali się do odrodzenia się gatunku muzycznego, z którym tak naprawdę niewiele do tej pory mieli wspólnego. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak bić im brawo. Willow zalicza się do tego elitarnego grona artystów, którzy postanowili wziąć gitarę w swoje ręce i zmienić popkulturę w… punkkulturę?
Na tej płycie nie ma kompromisów
Willow na “<CopingMechanism>” pokazała, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Pozwoliła sobie także na upust emocji, a czasem nawet – wykrzyczenie ich. Możemy w utworach znaleźć doskonałe odniesienia do okresu młodzieńczego, czy też czasów dorastania i odkrywania siebie. Willow także nie pozwoliła sobie na “banowanie” słów i otwarcie śpiewa o uczuciach także do osób tej samej płci, co doskonale podkreśliła również w wideoklipie do “ur a <stranger”, w którym możemy zobaczyć jej relację z kobietą, której rolę odgrywa Paris Jackson, czyli córka króla popu – Michaela Jacksona.
To nie tylko punkowa, ale także pełna emocji płyta
Słuchając tej płyty miotają mną różnorodne emocje – po chęć włożenia glanów i skoczenia na koncert Willow, podczas którego bez wątpliwości będzie energicznie, a z drugiej strony mam ochotę sięgnąć po paczkę chusteczek, zwłaszcza przy utworze “curious/furious”, który pokazuje, że artystka świetnie radzi sobie z przekazywaniem tego, co czuje poprzez muzykę. Świetnym posunięciem, było umieszczenie tuż za tym utworem kawałka “WHY?”, który pomimo swojej dynamiczności posiada również bardziej spokojne momenty, które budzą w słuchaczu nostalgię i zadumę.
To płyta, która nigdy nie straci na wartości
Jestem pewna, że Willow wydała płytę, która nawet po wielu latach wciąż będzie ponadczasowa. Myślę, że wielu skatuje mnie w myślach za to, co właśnie przeczytają, ale śmiało położyłabym ją na półce tuż obok Nirvany, czy innej świetnej pop/rockwej płyty.
Aktualnie panuje tendencje na wydawanie bardzo podobnych do siebie albumów – Willow poszła inną drogą i postawiła na siebie. I za to jej chwała!
Gorąca Was zachęcam do tego, by wejść do świata Willow i poznać jej “Coping Mechanism” oraz środka.