NewsroomRecenzje

NAJLEPSZY BAL OD LAT, CZYLI RECENZJA “BALU U RAFAŁA” RALPHA KAMINSKIEGO

Chociaż album Bal u Rafała miał swoją premierę ostatniego dnia sierpnia, to tak naprawdę artysta wkroczył w nową erę w swojej karierze muzycznej już wcześniej. Dokładnie na festiwalu Open’er, gdzie zagrał koncert z całkowicie nowym, wtedy jeszcze przedpremierowym materiałem. W tamtym momencie całkowicie pokochałam nowy album artysty i z niecierpliwością wyczekiwałam płyty oraz na kolejne Bale! Mieliście podobnie? Niezależnie od odpowiedzi zapraszam Was do dalszego czytania!

Chociaż Ralph Kaminski przyzwyczaił już swoich odbiorców, że nowa płyta, to nie tylko nowe piosenki, ale też, chociażby wizerunek, to tym razem dużo osób zaskoczyło się brzmieniami Balu u Rafała. Artysta bowiem po raz pierwszy stworzył elektroniczny album, a dodatkowo zrobił go w swoim własnym domu! Warto też dodać, że tym razem to sam Ralph był producentem płyty i w ten sposób spełnił swoje kolejne marzenie. Mimo elektronicznych brzmień i nawiązań do lat osiemdziesiątych krążek nadal jest bardzo różnorodny muzycznie i emocjonalnie.

Dokładnie pamiętam chwilę, gdy pierwszy raz usłyszałam i zobaczyłam teledysk do singla, czyli Balu u Rafała, wręcz zaniemówiłam. Taneczny teledysk, wesoła muzyka, a jednak nadal dość smutny tekst, czyli coś, co kocham. Potem okazało się, że to właściwie zamysł na całą płytę, aby wytańczyć wszystkie złe emocje. Nie wiem jak Wy, ale ja w to wchodzę, a właściwie to już weszłam i nie zamierzam nigdzie odchodzić.

Z niektórymi utworami jest tak, że ciężko cokolwiek o nich powiedzieć, bo zawierają w sobie tyle emocji. Tak jest właśnie z Duchami, a więc z drugim singlem Ralpha. Podczas słuchania ciężko nie uronić łzy, zwłaszcza na koncercie, gdy emocje są jeszcze większe. Opowieść o młodych osobach, które zbyt szybko odeszły z tego świata w połączeniu z wrażliwością i głosem artysty, potrafi zacisnąć gardło i wlać do naszej głowy wiele przemyśleń.

Trzeci singiel- Krystyna to jedna z moich ulubionych piosenek z płyty, nie było tak od początku, ale koncertowe wersje to zmieniły. Dodatkowo jestem największą fanką klimatu teledysku, który jej towarzyszy. Ralph w garniturze, koszący trawę wyłączona kosiarką? To wszystko właśnie tam! Jednak to, co najbardziej wzrusza, to relacja artysty z rodziną, a zwłaszcza z jego babcią ukazana poprzez ten numer.


Pamiętam, że na wcześniej wspomnianym przeze mnie festiwalu, doznałam szoku, gdy Ralph stanął na tej wielkiej scenie i sam z gitarą, zabrał publiczność do swojego świata. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam “Planeta i ja”. Spokojna ballada, która zamyka usta z wrażenia i otwiera serca na ból, który się z niej wylewa. Ostatecznie ukazuje jednak pogodzenie się z utratą i rozstaniem. Minimalistyczny jest też teledysk do tego utworu, gdzie ukazany jest występ artysty, jednak z dość nietypową publicznością (koniecznie to sprawdźcie).

Moim początkowym faworytem z płyty było “Małe serce”. To opowieść o niekoniecznie łatwych latach szkolnych chłopca z podstawówki. Wzrusza tekstowo, ale przede wszystkim muzycznie. Do dzisiaj często nucę sobie kawałek tekstu z refrenu-” Nie jest łatwo, nie jest łatwo…”, gdy napotykam na jakieś przeszkody dnia codziennego. Polecam to i Wam, trochę pomaga, ale koniecznie z tańcem!
Pora na najbardziej kontrowersyjny utwór, czyli “Pies”. Zaskoczenie budzi tutaj głównie naśladowanie “szczekania” przez muzyka. Piosenka ta opowiada o głodzie miłości i dla mnie jest to bardzo mocna, ale też jakże trafna metafora. Po reakcjach publiczności na koncertach mogę też stwierdzić, że jest to chyba jedna z bardziej lubianych pozycji z płyty Ralpha, co potwierdza też liczba jej odtworzeń na Spotify.
Na albumie znajduje się też motyw przemijania, upływu lat. Zawiera się on w Latkach, które są moim aktualnym faworytem, nie wyobrażam sobie dnia bez ich przesłuchania. Artysta opowiada o pragnieniu młodości, zatrzymaniu czasu. Tekst jest właściwie wierszem, trochę nostalgicznym, ale jednak pozostawiającym w poczuciu nadziei.

Bal u Rafała to kolejna bardzo osobista opowieść artysty, gdzie otwiera się przed każdym słuchaczem z osobna. Ciekawe jest też to, że w tytule znajduje się imię Rafał, a nie znane nam z pseudonimu artystycznego- Ralph. To tylko utwierdza, że artysta wpuszcza nas poniekąd do swoich myśli i przeżyć, co jest ogromną odwagą.
Dla mnie ta płyta, to coś więcej i jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, to koniecznie wybierzcie się na któryś z jesiennych Balów u Rafała, bo w połączeniu z choreografiami i scenografią, zyskuje jeszcze bardziej!