Jan Rozmanowski, który stoi za pseudonimem Jann, jest w ostatnich tygodniach najgłośniejszym nazwiskiem pojawiającym się w mediach w Polsce, ale nie tylko. To wszystko za sprawą udziału artysty w preselekcjach do Konkursu Piosenki Eurowizji. Nie dziwi mnie to jednak w żadnym stopniu, bo jego występ był zdecydowanie najbardziej oryginalną propozycją, która z każdą kolejną sekundą wprawiała w jeszcze większy podziw. 

Jann jest związany z muzyką od swoich dziecięcych lat, teraz jako 24-letni artysta ma już wiele doświadczenia. Między innymi śpiewał w Operze Narodowej, uczęszczał też do szkoły artystycznej Flynn Performing Arts w Newry oraz studiował wokal na prestiżowej londyńskiej uczelni BIMM. W jego sercu jednak gra pop i muzyka alternatywna. Prawie rok temu Jann wydał swoją pierwszą Epkę zatytułowaną – “Power”. Jest to bardzo intensywne i emocjonalne dwadzieścia minut muzyki, która opowiada o dotychczasowym życiu i przemyśleniach Janna
 

“Power” to album, który zaczyna się zdecydowanie z przytupem. “LOOKATME” od razu łapie w swoje sidła fanów i oddziela osoby nie do końca lubiące taki typ muzyki. Gdybym miała określić ten numer jednym słowem, byłoby to- INTENSYWNOŚĆ. Na szczęście nie muszę tego robić i chętnie opowiem o nim nieco więcej, bo jeden z moich ulubionych utworów Janna. “LOOKATME” już podczas zwykłego słuchania na słuchawkach czy głośniku budzi energiczność i ekspresywność. Ja jednak dopiero podczas koncertu w pełni pokochałam ten numer, bo to właśnie w połączeniu z temperamentem i sceniczną ekspresją Janna, ujawnia on swoją doskonałość i siłę! Ciężko jest mi to dokładnie opisać, ale naprawdę dawno występ kogokolwiek nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia. Pamiętam, że w mojej głowie pojawiało się pytanie: “To my mamy w Polsce takich artystów?!”. 

“Met the God” jest zachowany w podobnym klimacie do pierwszej pozycji, chociaż jest nieco spokojniejszy. Wydaje mi się, że po pierwszym przesłuchaniu EPki, to właśnie on najczęściej pojawiał się w mojej głowie i to go najczęściej słuchałam. Bardzo podoba mi się efekt chórków, który jest użyty w dużej części utworu i nadaje mu bardzo hipnotyzującego charakteru. 

“Emperor’s New Clothes” to utwór, który rozpoczyna lekko operowy styl, ale po chwili przechodzi w bardzo mocne brzmienie. To kolejny utwór, z którego tytułowa “siła” przebija się do nas z każdej możliwej strony. Ta piosenka ma w moim odczuciu coś w rodzaju podniosłego stylu, który pasuje idealnie do przekazu, który Jann zawarł w tekście. 
 
Czwarty utwór jest przejściem do czegoś spokojniejszego, choć zdecydowanie nie mniej emocjonalnego od poprzednich utworów. Z “Promise” wręcz wylewa się ból i rozpacz. Naprawdę dawno żadna piosenka nie poruszyła mnie tak mocno. Tekst, melodia i głos Janna stworzyły tutaj coś niepowtarzalnego, co zostaje jeszcze długo po przesłuchaniu. Utworem zamykającym “Power” jest “eren”. Jest to utwór, którego słucham najrzadziej. Jednak swoim nieco łagodniejszym brzmieniem i delikatnością idealnie dopełnia tę EPkę. 

Ciężko mi uwierzyć, że “Power” to dopiero pierwsze wydawnictwo Janna. Tak dobre debiuty nie zdarzają się często! Jest to bardzo różnorodny, a mimo to nadzwyczajnie spójny krążek ukazujący wielkie możliwości artysty. Jann jest też odpowiedzialny za całą warstwę tekstową i muzyczną, co zawsze bardzo doceniam. Nie mogę się doczekać, gdy do naszych rąk trafi dłuższy album muzyka!