Nowa płyta Dody zszokowała wielu fanów że względu na nową odsłonę artystki. Piosenkarka, która jest krytykowana za swój cięty język, wybuchowy charakter i wulgarny niegdyś wygląd nagle pokazuje nam się z innej strony. Mało kto wiedział, że Doda ma potężny, operowy głos. Jako 12-letnia dziewczynka uczęszczała do teatru Buffo. Obycie ze sceną ma więc od zawsze.
Nowa płyta miała być jej terapią po śmierci babci Pelagii, która zawsze chciała usłyszeć wnuczkę w aranżacji symfonicznej. Na płycie znajduje się wiele znanych coverów oraz dwie nowe piosenki. Pierwszy utwór „Nie wolno płakać” mogliśmy usłyszeć tuż przed przed wydaniem płyty. Został on zaprezentowany w programie The Voice of Poland. Jest to utwór dający mocnego kopa po śmierci bliskiej osoby oraz mówiący o nie poddawaniu się, o iskierce nadziei, o spotkaniu się już w innym świecie.
Kolejnymi piosenkami są covery wielkich mistrzyń wokalnych Maryli Rodowicz oraz Kory. W tych piosenkach artystka udowadnia, że ma naprawdę potężny głos i naprawdę umie śpiewać, w co wielu śmiało wątpić.
O ile Doda zna bardzo dobrze język angielski i umie się porozumieć nawet ze słynnym Slashem, tak piosenki w jej wykonaniu są trochę liche. Niestety słychać brak akcentu. Myślę, że może mieć na to wpływ wymowa Dody, która całe życie bardzo podkreślała w polskie ‘ogonki’, które są dosyć twarde i mogło mieć to związek z późniejszym problemem wyuczenia się angielskiego akcentu. Momentami ciężko się nawet słucha „Im with you” czy „Sign of the times”.
Na płycie również usłyszymy starą piosenkę zespołu Virgin “2 bajki” w nowej aranżacji. Odświeżona wersja nadaje smaczku temu hitowi.
Niestety na krążku nie doczekaliśmy się więcej autorskich piosenek Dody. Podobnie było z ostatnią płyta Virgin, która została przyjęta dosyć chłodno. Myślę, że powodem tylu coverów był czas, który chciano skrócić, by wydać jak najszybciej album.
Cała płyta jest odsłoną pięknej niesamowitej wrażliwości oraz ogromnego talentu, czego do końca nie było dane nam usłyszeć na poprzednich albumach. W niektórych piosenkach możemy ku uwadze rzucają się nawet 3 różne tonacje, co przyprawia o przysłowiowe ciary. Na płycie nie znajdziemy rockowej Dody. Tą płytą mamy ukołysać duszę. Zdecydowanie brakowało takiej płyty w całej karierze Rabczewskiej-Stępień.
W środę 12-nastego lutego artystka ogłosiła, że utwór „Nie mam dokąd wracać”, to kolejny singiel z nowej płyty. Czekamy na teledysk który ma się ukazać na dniach. Nowej płyty Dody, takiej z pazurem za którą uwielbiamy artystkę podobno wciąż możemy się jeszcze spodziewać, a więc czekamy!
Na chwilę obecną album “Dorota” uplasował się na 4 pozycji na liście OLiS.
Autor: Marlena Stankiewicz