
fot. Materiały Redakcyjne
Kolejna edycja poznańskiego showcasu Next Fest przeszła do historii. Tradycyjnie, wiosna w Poznaniu nabrała zielonych barw tego wyjątkowego wydarzenia, które zaprezentowało słuchaczom nowe brzmienia, zasługujące na uwagę. Kto nas urzekł i kogo będziemy śledzić? O tym poniżej.

Victoria
Przyleciała do nas prosto z Bułgarii i od razu skradła serca swoim niesamowitym głosem. W moich oczach przypomina debiutującą Margaret, co oczywiście jest komplementem. Ma delikatny, ale mocny wokal oraz utwory, które szybko zapadają w pamięć. Jej „Sad Girl Summer” to banger, któremu zdecydowanie musicie dać szansę, ale równie wartościowe są inne kawałki, jak „Pity Party” czy najnowszy „I’ll Be There” — oba zasługują na uwagę. Co ciekawe, ten ostatni utwór powstał we współpracy z polskim artystą Patrykiem Skoczyńskim, który wystąpił jako gość specjalny podczas jej koncertu. To jedna z tych artystek, do której twórczości będę wracać z czystą przyjemnością po tym występie.

Marcin Maciejczak
Charyzmatyczny, hipnotyzujący i z ogromnym potencjałem na zostanie międzynarodową gwiazdą — mowa oczywiście o naszym rodaku, Marcinie Maciejczaku, który ma wszystko, by podbić świat. Jego głos, który z łatwością przechodzi zarówno w wysokie, jak i niskie tony, to coś, czego niejedna osoba może mu pozazdrościć. Utwory takie jak „Destroy Me, Today” czy świeżo zaprezentowane „Control” to prawdziwe single, które mogą otworzyć drzwi do wielkiego świata i międzynarodowych scen. Idąc jednak małymi krokami, trzymam kciuki za zdobycie serc rodaków przez Marcina, a potem — za podbicie całego świata. Tymczasem zachęcam do przesłuchania jego najnowszej płyty, która zabierze Was w wyjątkowy świat jego muzyki.

Livka
Z potencjałem na stadiony — Livka, która swoimi utworami nie ustępuje takim artystkom jak Zawiałow czy Sanah. Doskonale czująca się na scenie, imponująco wykonująca swoje utwory na żywo — tak doskonale, że aż ciary przechodzą po plecach. To artystka młodego pokolenia, która dopiero się kształtuje, ale już teraz ma solidne fundamenty, by zachwycać. Jeśli to Wasza pierwsza styczność z jej twórczością, nie pozostawajcie obojętni — Livka podbije nasz kraj i zrobi to całkiem niedługo.

Emily Brimlow
Pochodzi z Kanady, a przybyła do nas prosto ze słonecznego LA — Emily Brimlow, artystka, której utwory mają miliony odtworzeń, a mimo to wciąż pozwala słuchaczom w Europie na spokojne odkrywanie jej twórczości. Niebywale skromna, z gitarą w ręku i głosem, który jest jej największym atutem. Choć na scenie występuje solo, nie czuje się onieśmielona. Tworzy wokół siebie aurę, która burzy wszelkie granice i buduje wyjątkową więź ze słuchaczami. Cieszę się, że mogłam doświadczyć jej artyzmu na żywo — to artystka z najwyższej półki, której twórczości nie warto, ale należy dać szansę.

Tom Aspaul
To nazwisko może nie mówić Wam jeszcze wiele, ale powinno wyrażać sporo, bo mowa o muzyku, który od lat kształtuje branżę muzyczną. Wszystko to dzięki licznym współpracom z największymi nazwiskami na scenie i tworzeniu dla nich niezapomnianych utworów. Jeśli takie piosenki jak „Feels So Good” (Kylie Minogue), „Waiting Not Looking” (Becky Hill) czy „Melrose Meltdown” (Suki Waterhouse) są Wam znane, to Tom Aspaul na pewno również nie jest Wam obcy. Drugą ścieżką jego kariery jest jego własny projekt, z którym odwiedził Next Fest. To, co go wyróżnia, to nie tylko charyzma i otwartość na publikę, ale także łudząco podobny głos do Olliego Alexandra z Years & Years. Mimo to, jego utwory zachowują oryginalny charakter, który mógłby podbić nie tylko klubowe parkiety, ale i Wasze głośniki tego lata. Tom był dla mnie doskonałym zwieńczeniem tej muzycznej celebracji.