
Mikromusic konsekwentnie realizują styl, którym podążali przez ostatnie lata, a „Kraksa” jest płynnym przejściem z poprzedniego albumu pt. „Tak Mi Się Nie Chce”. To już siódmy album studyjny w ich dyskografii. Mimo tego, że jest kontynuacją ich muzycznej drogi, nie powielono schematów. Słychać, że są wierni swoim ideałom, ale nadal potrafią zaskoczyć.
Jesienią 2019 roku ukazał się album pt. „Mikromusic z Dolnej Półki”. Był to projekt, do którego zespół podszedł w kreatywny sposób – jak sami przyznają, zagrali na instrumentach złej jakości, ponieważ nie sztuką jest grać na tych najlepszych. Krótko mówiąc, udało im się wydobyć piękno z gitary wykonanej z miski dla kota czy też akordeonu otrzymanego w dzieciństwie. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji posłuchać to naprawdę warto!
Tymczasem skupmy się na najnowszej płycie, która ukazała się po roku od wydania wspomnianego wydawnictwa. “Kraksa” niewątpliwie jest kontynuacją tego, co usłyszeliśmy na poprzednim albumie studyjnym, czyli “Tak Mi Się Nie Chce”. Zachowali swój styl obfitujący w delikatne, rytmiczne melodie oraz interesujące teksty, często napisane z pewnym przymrużeniem oka. Doskonale słychać to m.in. w utworze pt. “A ja co?”, w którym starają się przełamać różnego rodzaju stereotypy lub w utworze pt. “Nie odchodź”, w którym w ciekawy sposób pokazują, jak pochłania nas wirtualny świat.
Przy okazji premiery płyty miałam przyjemność przeprowadzić wywiad z Natalią Grosiak, podczas którego przyznała, że „Kraksa” jest dla niej synonimem miłości, ponieważ właśnie tak miała na imię długoletnia psia przyjaciółka liderki zespołu. Tytuł płyty, okładka i ostatni utwór są zadedykowane właśnie jej. I tutaj muszę powiedzieć, że bardzo mnie to rozczuliło, ponieważ sama mam wielkie serce dla zwierząt. Piosenka jest pewnego rodzaju podziękowaniem za wspólnie przeżyte lata, co m.in. ma odzwierciedlenie w słowach: „za te piętnaście lat, wspólnie poznawany świat, miłość bez żadnych nazw dziękuję Ci”. Bardzo wzruszyłam się również, czytając dedykację na okładce, która brzmi: „Płytę dedykuję Kraksie, mojej kochanej psinie, która nagrała za mną wszystkie płyty Mikromusic, była na wielu koncertach, a także wywiadach. Kraksę adoptowałam, gdy miała 3 lata. Towarzyszy mi już od 15 lat, jest świadkiem biegu mojego życia i rozwoju zespołu. Żyj kochana, w zdrowiu jak najdłużej – Twój Grosiak”. Moje poruszenie dodatkowo spotęgował fakt, że czytając te słowa, już wiedziałam, że Kraksa odeszła dzień po premierze. To piękne, że do końca była otoczona taką miłością i zdecydowanie czuć jej obecność na tej płycie.
To nie jedyny utwór, który został poświęcony czworonogom. W jednej z piosenek opowiedziano także historię Łajki, która nie miała tyle szczęścia, co Kraksa. Wszyscy niewątpliwe znamy jej historię, choć wiemy, że to wcale nie powinno się wydarzyć. Odzywa się tutaj ludzka ignorancja i brak empatii i właśnie taki przekaz niesie za sobą ten utwór, w którym padają słowa: „Kto Cię żegnał i patrzył Ci w oczy? Kto Cię tam w samotność wieczną wysłał?”. To bardzo poruszająca piosenka i bardzo podoba mi się pomysł zwrócenia uwagi na tę już dawną sytuację, w której znalazła się tak popularna, lecz nieszczęśliwie wykorzystana Łajka.
Jednym z bardziej poruszających utworów jest „Operacja na otwartym sercu”. To wzruszająca ballada, którą uzupełnił swoim wokalem lider zespołu Coma. Początkowo mogłoby się wydawać, że głosy Natalii Grosiak i Piotra Roguckiego mogłyby do siebie nie pasować. Okazuje się, że to tylko pozory i wspólnie udało im się stworzyć piękny duet.
Chciałabym również zwrócić uwagę na utwór pt. „Winna”, ponieważ był to jeden z singli zapowiadających płytę. Jednak wersja, którą usłyszeliśmy przed premierą znacznie różni się od tej, która znalazła się na „Kraksie”. Podczas wywiadu z Natalią Grosiak dowiedziałam się, że był to pomysł Dawida Korbaczyńskiego, który nie był przekonany do pierwotnej wersji i nie chciał umieszczać jej na płycie. I tutaj muszę przyznać, że podzielam zdanie Dawida i cieszę się z tego, że poczyniono kroki, by odszukać inne, piękniejsze, brzmienie tego utworu. Pierwotna wersja była napisana na potrzeby reklamowe firmy Lidl (utwór promował sklep z winami) i mam wrażenie, że nieco odbiega od stylistyki, do której przyzwyczaił nas zespół Mikromusic.
Mimo tego, że mamy czas niesprzyjający branży artystycznej, w ostatnich miesiącach ukazało się wiele wartościowych płyt i taką niewątpliwie jest „Kraksa”. Mam wrażenie, że ta muzyka daje pewnego rodzaju spokój ducha i masę pozytywnej energii. Prawdopodobnie wynika to z tego, że w warstwie muzycznej jest lekka i bardzo melodyjna, z kolei warstwa tekstowa pozwala na wiele różnych refleksji – a takie połącznie brzmi jak idealny kompromis, co może być kluczem do sukcesu. Bardzo chciałabym usłyszeć ten materiał na żywo, dlatego uparcie wierzę w to, że wkrótce sytuacja się polepszy i będziemy mogli wybrać się na koncerty! A tymczasem polecam zasłuchać się w dźwiękach „Kraksy”.