Zespół Karaś/Rogucki w poznańskiej Tamie pożegnał się z fanami podczas trasy Znikam. Ten wyjątkowy koncert był niepowtarzalną okazją, by doświadczyć ich muzyki na żywo po raz ostatni.
Aż trudno uwierzyć, że minęło już pięć lat, odkąd zaczęli razem grać. Wydaje się, jakby dopiero zaczynali, a w tym czasie zdążyli wydać trzy świetne albumy i zebrać grono wiernych fanów. Ten koncert w Tamie pokazał, jak wiele udało im się osiągnąć. Setlista była strzałem w dziesiątkę. Zespół zagrał mieszankę starszych i nowszych utworów, co pozwoliło przeżyć całą ich muzyczną drogę. Każdy kawałek wybrzmiewał z ogromną mocą, jakby chcieli podkreślić, że to naprawdę ostatni raz. Dzięki świetnym aranżacjom koncertowym, utwory zyskały nową energię, a cały zespół współgrał idealnie, serwując ogromną emocji.
Publiczność również zrobiła swoje. Nie było mowy o staniu w miejscu czy obojętności. Od pierwszego do ostatniego rzędu, sala żyła koncertem. Ludzie śpiewali, tańczyli i naprawdę przeżywali muzykę razem z zespołem. W końcu była to ostatnia okazja, by doświadczyć takich emocji na żywo.
Ciężko mi uwierzyć, że to już koniec. Dawno nie widziałam Karaś/Rogucki na żywo, a ten koncert przypomniał mi, jak niesamowicie brzmią na scenie. To są takie momenty, kiedy zdajesz sobie sprawę, jak świetny jest ten zespół na żywo, a już nie bardzo będzie okazja, by ich zobaczyć. Mimo to, słowa „do zobaczenia” zamiast „do widzenia”, któe padły ze sceny, dają nadzieję, że może jeszcze kiedyś wrócą w tym składzie. Tak czy inaczej, dzięki temu koncertowi na pewno zapamiętam ich na maksa dobrze. To było pożegnanie, które na długo zostanie w mojej pamięci!