Daria ze Śląska właśnie kończy swój tour Pierwsza. Mimo że to jej debiutanckie kroki na scenie muzycznej, po toruńskim koncercie trudno nie zauważyć, że ta artystyczna podróż nabiera szybkiego tempa. To było coś więcej niż kolejne wydarzenie – to moment, w którym Daria potwierdziła, że ma nie tylko talent, ale i wyjątkowy sposób przekazywania emocji przez muzykę.
W tym roku Daria ze Śląska bez wątpienia podbiła muzyczną scenę i może wykrzyczeć: tu byłam! Chociaż jej debiutancki album pojawił się dopiero w kwietniu, to artystka już zdążyła podbić serca miłośników dobrej muzyki. W tym roku pojawiło się tak wielu wspaniałych, nowych artystów i artystek, że czasami ciężko mi ich nazywać debiutantami, bo po prostu ciężko mi uwierzyć, że są na scenie muzycznej tak krótko. Daria zdecydowanie jest jedną z nich, nie tylko hipnotyzując swoim głosem, ale także przekazując w swojej muzyce głębokie emocje.
Mimo że trasa Pierwsza Darii jest jej debiutanckim krokiem w świat koncertów, przez ostatnie miesiące mieliśmy szansę doświadczyć jej muzycznych brzmień na różnych festiwalach. Każdy z tych koncertów pozostawił miłe wspomnienia, ale szczególnie ciepło wspominam kwietniowy występ na Next Fest. Tam, w kameralnej atmosferze klubowej, energia Darii o wiele lepiej przenikała przez publiczność. Właśnie taka przestrzeń podkreśla intymność i pozwala artystce zabrać publiczność do swojego świata. Tak było również podczas koncertu w Toruniu, gdzie atmosfera klubu zdecydowanie dodatkowo uwydatniła magię występu Darii.
Artystka wraz ze swoim zespołem stworzyła niezwykłą, tajemniczą atmosferę. Uwielbiam momenty, kiedy podczas koncertu całkowicie zapominam o rzeczywistości i zanurzam się w zupełnie innym świecie, niekoniecznie zawsze bardziej optymistycznym, po prostu innym. W takich chwilach, nawet jeśli nie identyfikujemy się z każdym tekstem, potrafimy zdobyć dystans lub spojrzeć na pewne sprawy z nowej perspektywy. Daria doskonale wprowadziła toruńską publiczność w taki właśnie stan. Jej melancholijne, często głęboko poruszające utwory przeniosły mnie w zupełnie inne miejsce przez cały koncert.
Setlista zadowoliła chyba wszystkich zebranych pod sceną, bo oprócz singli, ale też tych mniej znanych utworów, pojawił się też niewydany jeszcze Taras. Mam nadzieję, że usłyszymy go w streamingach już niedługo, bo jest to kolejny przepiękny utwór spod skrzydeł Darii.
Kiedy myślę o moim ulubionym momencie z tego koncertu, to w głowie przylatuje mi naprawdę sporo chwil. Jednak najbardziej złapało mnie za serce Pamięć do złych słów. Może to dlatego, że jest to najnowsza piosenka, a może dlatego, że okazało się, że jest ona w stanie wzruszyć jeszcze bardziej, niż myślałam.
Nie mogłabym też nie wspomnieć o bisie, który był jednym z najbardziej zaskakujących, jakie kiedykolwiek przeżyłam! A dokładnie chodzi mi o bisowe wykonanie utworu Gambino, który kocham całym sercem i jest moim najczęściej słuchanym utworem tego roku. Takiej wersji jednak totalnie się nie spodziewałam! Finałowe outro bez zbędnych ozdobników czy skomplikowanych przenośni, było po prostu genialne!
Jedynym powodem, dlaczego nie będę Was namawiać do zdobycia biletów na kolejne przystanki z trasy, jest to, że dobiega ona końca. Mam jednak nadzieję, że już niedługo pojawią się nowe okazje, byście mogli doświadczyć koncertów artystki po raz pierwszy albo kolejny!