#77 Muzyczny Alarm: czerwiec 2025

fot. Materiały Prasowe
Na scenie muzycznej dzieje się dużo: Lorde, Yungblud, Badflower, Dawid Grzelak i Benson Boone zapowiadają nowe albumy, a ich najnowsze utwory pokazują, że to będą bardzo osobiste i szczere wydawnictwa. Artyści nie boją się mówić o stracie, tożsamości czy dorastaniu – a my słuchamy tego z wypiekami na twarzy.
Dawid Grzelak – “does it better”
Data premiery: 6.06.2025

Dawid Grzelak od początku tworzył na własnych zasadach i nie ograniczał się do jednej dziedziny. Zajmuje się sztuką na wielu poziomach, ale dopiero teraz nadchodzi moment, który można nazwać jego muzycznym debiutem w całym znaczeniu tego słowa. Do tej pory wydał dwie solowe EP-ki (Rok od wydarzeń w Londynie, Who the f** is Dawid Grzelak?) oraz wspólny projekt z Davidem Kaletką (Warszawa Dawidy). 6 czerwca ukaże się jego pierwszy, wyczekany przez fanów, długogrający album — Dawid Grzelak does it better. Pierwszy singiel – Bluza – poznaliśmy już w sierpniu ubiegłego roku. Ma w sobie coś lekkiego, nostalgicznego i mimo upływu miesięcy, wciąż pachnie latem. Później pojawiły się kolejne utwory: Zabiję Cię, Nadal, Co mam zrobić. Do tych trzech wracam regularnie i trudno mi wskazać faworyta, bo najlepiej słucha się ich razem. Ostatnie dwa single to duety: klimatyczne Nie widać gwiazd z mopem oraz pełne emocji Spojrzenia z Ralphem Kaminskim. Przed nami jeszcze siedem premierowych utworów, które czekają na odkrycie na płycie. Ale po tym, co już usłyszeliśmy, jestem pewna, że to będzie jeden z lepszych i bardziej oryginalnych debiutów tego roku. No bo w końcu — Dawid Grzelak does it better!
Premierę poleca: Karolina Szumlak
Yungblud – “Idols”
Data premiery: 20.06.2025 r

Yungblud nie zwalnia tempa – i całe szczęście!
Choć wciąż nie przekroczył trzydziestki, Yungblud konsekwentnie udowadnia, że nie zamierza spocząć na laurach. Artysta właśnie zapowiedział swój czwarty album studyjny zatytułowany “Idols”, który – co ciekawe – będzie pierwszą częścią dwuczęściowego projektu. Druga odsłona ujrzy światło dzienne jesienią, kiedy to muzyk ruszy również w trasę koncertową, zahaczając o Polskę.
Już same zapowiedzi nowego materiału sugerują, że będzie to punkt zwrotny w jego karierze. Yungblud prezentuje dojrzalsze, bardziej introspektywne oblicze, pokazując drogę, którą przeszedł jako artysta i człowiek. Nowe utwory są porównywane do twórczości takich legend jak Radiohead, a całość przywodzi na myśl ducha brytyjskiego rocka lat 90. Choć stylistycznie to ukłon w stronę przeszłości, w dzisiejszym muzycznym krajobrazie brzmi to zaskakująco świeżo.
Już pierwszy singiel “Hello, Heaven Hello” wyraźnie zarysował nową erę w twórczości Yungbluda. Potem przyszło “Lovesick Lullaby”, które tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nadchodzi coś naprawdę wyjątkowego. Teraz z niecierpliwością wypatruję premiery jednego z najbardziej intrygujących – sądząc po fragmentach – numerów: “Zombie”. Nowa era Yungbluda właśnie się zaczyna. Ja jestem gotowa – serwuj, Dom!
Kup płytę w jednym ze swoich ulubionych wydań tutaj
Badflower – “No Place Like Home”
Data premiery: 20.06.2025 r

Badflower zapowiada nowy album – emocje gwarantowane
O nadchodzącej płycie Badflower na razie wiadomo niewiele, ale zespół skutecznie podsyca atmosferę kilkoma opublikowanymi już singlami. Najnowszy z nich – “Sniff” – to kolejny sygnał, że panowie nie spuszczają z tonu i szykują coś, co ponownie poruszy emocje. Jesienią ruszają również w trasę koncertową, która obejmie Polskę. Niestety – tym razem zobaczymy ich jedynie jako support przed Three Days Grace.
Jednym z najbardziej przejmujących momentów tej płyty zapowiada się utwór “Paws”. To osobista, emocjonalna kompozycja napisana przez frontmana Josha Katza dla jego ukochanej suczki Maggie. Josh – znany z miłości do zwierząt i swojego wegańskiego stylu życia – napisał ten kawałek, obserwując jak z Maggie powoli uchodzi życie. Tuż przed premierą albumu jego najwierniejsza towarzyszka odeszła, a “Paws” stało się swego rodzaju muzycznym pożegnaniem.
Badflower od lat dostarcza solidne gitarowe brzmienia z ładunkiem emocji, który trafia prosto w serce. Ich utwory są jednocześnie surowe i wrażliwe – i to właśnie za tę szczerość cenię ich najbardziej. Kolejny album bez wątpienia znajdzie miejsce w mojej kolekcji.
Lorde – “Virgin”
Data premiery: 27.06.2025 r

Lorde wraca w wielkim stylu – czy to będzie jej lato?
Powrót Lorde z singlem “What Was That” zaskoczył wszystkich – i to od razu z przytupem. Utwór błyskawicznie stał się viralem, a sama artystka zaprezentowała się w nowym, szczerze emocjonalnym świetle. W wywiadach towarzyszących premierze po raz pierwszy tak otwarcie mówi o swojej tożsamości, seksualności i wewnętrznych przeżyciach, co sprawiło, że wiele osób poczuło z nią głęboką więź.
Muzyka w wykonaniu Lorde od zawsze była czymś więcej niż tylko brzmieniem – to osobiste opowieści, które rezonują na wielu poziomach i budują pomosty między pokoleniami. Dziś artystka zaprezentowała kolejny utwór – “Man of The World”, spokojniejszy i bardziej refleksyjny niż poprzedni singiel, ale równie intrygujący. To kolejny rozdział jej nowej ery, który sprawia, że coraz więcej osób zadaje pytanie: czy to będzie najgłośniejszy powrót w jej karierze?
Jedno jest pewne – Lorde znów ma coś ważnego do powiedzenia i robi to w swoim unikalnym stylu. A jeśli chcecie usłyszeć te emocje na żywo, przypominamy: jesienią artystka wystąpi w Polsce.
Kup płytę w wybranym przez siebie wydaniu tutaj
Premier płyt poleca: Sara Migaj
Benson Boone – “American Heart”
Data premiery: 20.06.2025 r

Benson Boone to niewątpliwie jeden z większych fenomenów ostatniego roku. W przeciągu kilku miesięcy, za sprawą jednego hitu wieść o uzdolnionym chłopaku z Ameryki rozniosła się po całym świecie. Niewątpliwie, jest to jedna z najszybciej rozwijających sie karier w historii. Niesamowite jak w ciągu zaledwie roku ten chłopak urósł ze skali koncertów w klubach do występów na największych światowych festiwalach takich jak chociażby Coachella. I to nie byle jakich występów – bo z powrotem na scenę gitarzysty legendarnego zespołu Queen! wielu dopatruje się w nim podobieństwa do Freddiego Mercurego naszych czasów – i ciężko się z tym nie zgodzić, bo performerem i wokalistą jest nieprzeciętnym. Jego występy przechodzą do historii, bo ewidentnie znalazł sobie znak rozpoznawczy w postaci backflipów na scenie. Dużo. Wszędzie. Nagle. Niebezpiecznie. Ale jak widać – nic sobie z tego nie robi, no – może poza marką własną. Autor hitu “Beautiful Things”, który rządził na Tiktoku, Instagramie, w radiach, na playlistach i w weselnych pierwszych tańcach w 2024 roku, wydaje właśnie swoją drugą płytę. Szczerze polecam tego skromnego i śmiesznego gościa i mogę być kiedyś dumna, że jak juz wyprzeda nam w Polsce jakąś wielką arenę, to ja będę wspominać jego “kameralny” koncert w Stodole w 2024 roku, który był jednym z lepszych i piękniejszych w życiu. Poznałam tam również na supporcie świetnego Daniela Seavey’a, który bawił się jakby to był jego solowy koncert! Nie mogę się doczekać co takiego jeszcze skrywać będzie “American Heart’, które premieruje już za 3 tygodnie, bo jego pierwszy album “Fireworks and Rollerblades” długo miałam na zapętleniu i uwielbiam do niego wracać. Z utęsknieniem wyczekuję też jego kolejnego koncertu w Polsce!
Premierę płyty poleca: Dominika Tarka