
Nie będę ukrywać, że płyta “Daria ze Śląska tu była” to jedna z bardziej wyczekiwanych przeze mnie płyt w tym roku. Mimo że to dopiero debiutancka płyta Darii, to już wcześniej zdążyłam się zakochać nie tylko w muzyce i tekstach singli, ale też w stylu bycia artystki na koncertach.

Daria latem pojawiała się jako tajemniczy gość na koncertach Korteza i to tam dała się poznać pierwszym odbiorcom. Natomiast 25 lipca 2022 roku ukazał się pierwszy singiel: “Falstart albo faul”, który okazał się strzałem w dziesiątkę i sprawił, że wiele osób zainteresowało się osobą Darii ze Śląska. Potem pojawiła się mroczna “Dziewczyna z tatuażem”, “Chinatown” i “Trója z chemii”– w wersji live.
Muszę przyznać, że debiutanckie albumy to coś, co intryguje mnie najbardziej. To pierwsza opowieść artysty, o tym, co czuje, co chce przekazać światu, dlatego tak często są to najbardziej emocjonalne i przejmujące płyty. Nie wiem, co Daria będzie tworzyć później, ale debiutancka płyta- “Daria ze Śląska tu była” właśnie taka jest. Nie tylko słychać, ale też widać we wszystkich tekstach, że artystka ma wiele do podzielenia się z odbiorcami.
Płyta zaczyna się od porażająco emocjonalnego przeżycia. Kiedy usłyszałam “Chinatown” po raz pierwszy to zastygłam na moment, a właściwie to na dłużej. Sama muzyka zadziałała na mnie bardzo przejmująco, ale to tekst wprawił mnie w jakieś poczucie zagubienia i smutku. Mimo że dotyczy problemu, który nigdy mnie nie dotknął, byłam w stanie poczuć emocje przerażonego dziecka, które musi się mierzyć z problemem alkoholowym rodzica. Daria ma niesamowity dar do wywoływania konkretnych emocji u odbiorcy, a dla mnie to jest najważniejsze w muzyce.
Jeżeli chodzi o kolejną pozycję na albumie, a więc o “Dziewczynę z tatuażem”, to potrzebowałam chwili, aby się do niej w pełni przekonać. Był to drugi w kolejności singiel, wyszedł od razu po głośnym “Falstart albo faul” i jest też w o wiele bardziej mrocznym stylu, którego nie do końca się wtedy spodziewałam. Nie przypuszczałam wtedy, że będzie to utwór w takim klimacie i po prostu myślałam, że nie będę do niego często wracała. Nic bardziej mylnego. Myślę, że właśnie ten singiel tak prawdziwie rozpoczął mój podziw dla Darii i zamiłowanie w jej mroku i tajemniczości.
Takie uczucie enigmy przerywa “Projekcja”. Wprawia w prawdziwe poczucie swobody, mimo że czuć w niej dużo melancholii, to użyte w niej instrumenty dają właśnie takie odczucia. Nie wiem dlaczego, ale jest to taki typ piosenki, przy której, gdy zamykam oczy, to w mojej wyobraźni jadę samochodem gdzieś daleko, w jakimś spokojnym, odludnym miejscu. Może to odczucie swobody i nostalgii wydaje się jeszcze większe przez dwa poprzednie utwory, które mają zupełnie inny klimat.

“Nie lubię wielkich miast i tłumów. Gdybym nie śpiewała, pisałabym teksty reklamowe albo powieści science-fiction. Jestem ufna, cierpię na niezdecydowanie, a w smutku czuję się najbezpieczniej.“
fot. Adam Słomiński
Bardzo płynnie przechodząc w kolejny dość smutny, ale jednak zostawiający nutkę nadziei numer. “Falstart albo faul” to piosenka, która wchodzi do głowy już po pierwszym przesłuchaniu, a nadal ostatnie, co można jej zarzucić to banalność.
Moim osobistym faworytem, w którym zakochałam się na wrześniowym koncercie Darii w Toruniu, jest “Kill Bill”. Lubię połączenie tutaj nadal smutnej warstwy lirycznej z jednak bardziej energiczną, weselszą melodią, która brzmi super na koncertach.
“Gambino” od początku zauroczył mnie swoim refrenem. W tym utworze ujawnia się też coś, co widać właściwie we wszystkich piosenkach, jednak tutaj jeszcze bardziej. Tekst piosenki jest napisany w bardzo obrazowy sposób, przez co w głowie każdego pojawia się konkretna, ale trochę inna historia, przefiltrowana przez daną osobę.
Jeżeli chodzi o “Tróję z chemii”, to została ona wydana w dwóch w wersjach: studyjnej i live. Gdy pierwszy raz usłyszałam wersję studyjną, to nie byłam do niej przekonana, bo byłam przyzwyczajona do tej koncertowej. Teraz sama nie umiem wybrać, którą wolę. Pokochałam grę skrzypiec, która pojawiła się na płycie w tym utworze. Dodają one jakiejś dodatkowego nastroju i charakteru, które idealnie współgrają z tym, o czym artystka śpiewa.
Nadal ciężko mi uwierzyć, że jest to album debiutującej artystki. Daria zdecydowanie wie co i jak chce przekazać. Piękna muzyka, konkretne, ale jednak nadal pozostawiające pole do interpretacji teksty i charakterystyczny, głęboki głos. Tak w jednym zdaniu podsumowałabym tę płytę. Mimo tego, że Daria w bardzo precyzyjny sposób śpiewa i przekazuje swoje myśli, to zostawia dla słuchacza pole do interpretacji. Myślę, że już za kilka chwil Daria ze Śląska znajdzie się w czołówce polskich artystów, a za moment czeka na nią wiele nagród za najlepszy debiut, a może i album roku. Tego jej życzę, bo zdecydowanie zasłużyła na to wraz z całym zespołem.