WLKM.pl w rozmowie z Kasią Lins: “Odzew w przypadku Wiersza Ostatniego jest dla mnie zaskakująco duży”
Z Kasią Lins, jedną z najbardziej oryginalnych i inspirujących młodych artystek rozmawiamy o… poszukiwaniu inspiracji. Co popycha do tworzenia autorkę jednego z najciekawszych debiutów tego roku? O tym i nie tylko dowiecie się poprzez lekturę naszej rozmowy.
W booklecie Twojej płyty, przeczytać można bardzo uderzającą sentencję: “Dziękuję wszystkim ulubionym Twórcom, którzy pobudzają moje zmysły i sprawiają, że mogę korzystać z Ich wrażliwego świata, w którym czuję się najlepiej”. To Twoje podziękowanie jako odbiorcy? Odbiorcy, który by egzystować potrzebuje inspiracji, jaką daje sztuka, nawet na co dzień?
To sentencja, która właściwie podsumowuje wszystko to, co daje mi energię do tworzenia. Specjalnie użyłam określenia Twórcy, bo chodzi mi nie tylko o muzyków, którymi się inspiruję, ale również o kinematografię, literaturę… Właściwie wszystkie dziedziny sztuki, które oddziałują na to, co robię. Chciałam zaznaczyć, że to jest dla mnie bardzo ważne.
Inspiracja jest dla Ciebie przymiotem najważniejszym jeśli chodzi o tworzenie?
Nie najważniejszym, ale po prostu naturalnym. To naturalne, że wszystko, co robimy jest zbiorem i wypadkową wszystkiego tego, czego słuchamy, co oglądamy i czytamy. Tak jest też w moim przypadku. Poczułam potrzebę, podziękowania tym wszystkim twórcom, którzy potrafią coś we mnie uruchomić i sprawić, że chce mi się tworzyć, że mam ochotę podjąć jakiś temat.
Agata Kulesza powiedziała, że kształcenie artystyczne nie polega na niczym innym, jak przebywaniu z osobowościami, “żeby człowieka, brzydko mówiąc, rozepchać w środku, dać mu inspirację”. Jakie osobowości były lub są dla Ciebie inspirujące?
Taką postacią przewodnią podczas czteroletniego procesu pisania płyty Wiersz Ostatni, był dla mnie David Lynch. Odnoszę się do jego twórczości czasem dość bezpośrednio. Już nie raz więc, zdarzyło mi się spotkać z wymownym skojarzeniem mojej muzyki czy teledysków z jego działalnością. Bardzo zależało mi na tym, żeby na Wierszu Ostatnim też stworzyć jakąś własną przestrzeń, wykreować własny świat. Poza tym jest mnóstwo artystów którzy mnie inspirują, bo właściwie większość mojego czasu spędzam z ich twórczością. Jeśli chodzi o muzyków, to ważną dla mnie postacią jest Fiona Apple. Lubię kobiety, które tworzą, jednocześnie mając nad tym pełną kontrolę – nad tekstem, nad warstwą instrumentalną, nastrojem, a przy tym udzielają się instrumentalnie. Zawsze mnie to pociągało. Fiona również w niezwykły sposób interpretuje, lubię tę jej posępność
Czego jeszcze poza inspiracją potrzebujesz do tego, żeby móc wyrazić się artystycznie?
Potrzebuję fortepianu i dobrego momentu, najlepiej samotnego, żeby w ogóle naszkicować piosenkę, harmonię, melodię. Odpowiednia przestrzeń i instrument to jest moja baza.
Jak ważny jest dla Ciebie późniejszy feedback od ludzi dotyczący Twojej twórczości?
Bardzo ważny. Piosenki piszę dla ludzi. Dla siebie, żeby zmaterializować emocje, zapisać je, wypowiedzieć coś na głos. Nie zdarza mi się słuchać własnej płyty, więc jedyna nadzieja w słuchaczach (śmiech). A odzew w przypadku Wiersza Ostatniego jest dla mnie zaskakująco duży i bardzo pozytywny. Słuchaczy wciąż przybywa i to mnie bardzo cieszy.
Ostatnio dużo mówi się o legalności sięgania po muzykę ze względu na dyskusję o dyrektywie w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, która miałaby zwiększyć odpowiedzialność właścicieli portali internetowych za umieszczane na ich witrynach pirackich treści przez użytkowników, z których strony te nierzadko czerpią korzyści materialne. Z badania przeprowadzonego na 1500 respondentach dla Stowarzyszenia Kreatywna Polska wynika, że blisko 40 procent użytkowników Internetu, korzystając z nielegalnych źródeł nie zdaje sobie sprawy, że działa na niekorzyść twórcy. Ty spotkałaś się kiedykolwiek z ignorancją związaną z podejściem do szanowania Twojej twórczości?
Nie za bardzo. Chyba od kilku lat, muzyka ma to szczęście, że omija nielegalne źródła dzięki portalom cyfrowym, które coraz szybciej się rozwijają i upowszechniają. Wydaje mi się, że dzięki temu korzystanie z nielegalnych źródeł zanika. W przypadku filmu wygląda to odrobinę inaczej. Kupowanie filmów na nośnikach jest chyba jeszcze mało powszechne, choć również portale z cyfrową bazą filmów i seriali udowadniają, że widzowie chcą korzystać i korzystają z legalnych źródeł. Myślę, że jeśli chodzi o muzykę, to cyfrowe portale teoretycznie rozwiązują ten problem – teoretycznie, bo to legalne źródło, ale artyści na tym nie zarabiają.
Ty sama w jaki sposób sięgasz po muzykę?
Staram się kupować płyty. Nie kupuję wszystkich płyt muzyków, których słucham, bo musiałabym mieć mieszkanie zapełnione jedynie płytami. Jak większość z nas również korzystam z portali cyfrowych, ale z kolei to prowokuje mnie do tego, żeby kupić płytę danego artysty, a co za tym idzie wybrać się na koncert. Kompulsywnie kupuję również książki i filmy na dvd, ale w moim przypadku to już chyba rodzaj natręctwa (śmiech).
Jesteś więc zwolenniczką portali streamingowych?
Lubię portale streamingowe, bo jestem wygodna. Nie kupuję winyli, bo korzystanie z nich wymaga pewnego obrządku, a ja jestem niecierpliwa.
Wywiad przeprowadził: Bartosz Grześkowiak