
Finał Letnich Brzmień na poznańskiej Malcie zakończył tegoroczny sezon wakacyjnych festiwali. Właściwie to już podczas jego trwania można było poczuć chłód nadchodzącej jesieni. Czy artystom jednak udało się rozgrzać publiczność pomimo tych niesprzyjających warunków?
Na samym początku wybrałam się na koncert Ofelii. Byłam bardzo ciekawa jej występu, ponieważ już od jakiegoś czasu jej utwory wydają mi się interesujące i oryginalne. Do tej pory jednak nie miałam okazji, by usłyszeć ją na żywo. Taki festiwal to super okazja, aby rozpocząć nową przygodę i zagłębić się nieco bardziej w czyjąś twórczość. Ja zdecydowanie się nie zawiodłam, a jeszcze bardziej polubiłam twórczość tej artystki. Wydaje mi się, że nie tylko ja mam takie odczucia, a dużo więcej osób zakochało się w bicie Ofelii.
Po energicznym koncercie Igi nadszedł czas na wcale nie mniej dynamiczny występ Julii Wieniawy. Mimo że nie jestem wielką jej twórczości, to koncert tej artystki naprawdę mi się spodobał. Wszystko było dokładnie dopracowane, zarówno choreografia, jak i część wokalna. Był to występ przyjemny i dla ucha i dla oka. Po reakcjach publiczności można stwierdzić, że ten koncert przypadł do gustu zdecydowanej większości.
Z nieco inną, ale jakże porywająca energią swój koncert rozpoczął Krzysztof Zalewski.
To nazwisko artysty, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Zagrał on swoje największe, jak i te lekko mniej (chociaż i tak głośno śpiewane przez publikę) znane utwory. Mnie najbardziej spodobał się wykon piosenki Ptaki, której ostatnio słucham prawie codziennie. Mam wrażenie, że Krzysztof Zalewski miał jakąś magiczną moc działania na fanów. Był to taki czas, gdy wszyscy byli całkowicie pochłonięci przeżywaniem koncertu.
Na zakończenie pierwszego dnia Finału Letnich Brzmień swoje show dała Daria Zawiałow. Artystka zgromadziła pod sceną tłum, który całkowicie oddał się jej energii. Mogłoby się zdawać, że na ostatnim koncercie było najchłodniej, jednak mam wrażenie, że Daria całkowicie to odmieniła i rozgrzała publiczność. Głośny śpiew, taniec i skok to chyba trzy słowa, które najtrafniej opisują ten występ, a właściwie to reakcję publiczności na niego. Daria jak nikt inny potrafiła porwać tłum.
Drugi dzień rozpoczęła młoda artystka, która jednak ma na swoim koncie już kilka radiowych hitów. Bryska, bo to o niej mowa, zaśpiewała swoje największe hity takie jak „odbicie” czy „lato”, które chętnie śpiewała z nią zebrana publiczność. Nie zabrakło też jednak tych mniej znanych piosenek artystki. Sama wcześniej nie zanurzyłam się w jej twórczość i była to fajna szansa, by usłyszeć coś więcej niż tylko single Gabrieli.
Następnie na scenie pojawiła się Zalia, którą bardzo cenię i cieszyłam się, że w końcu doświadczę jej występu na żywo. No i muszę powiedzieć, że pokochałam jej energię na scenie i kontakt z publicznością! Artystka zaśpiewała też jedną z jeszcze niewydanych piosenek i czuję, że jej kariera w najbliższym czasie bardzo mocno wzrośnie.
Bardzo dużo osób, pomimo lekkich opadów deszczu, przyciągnął Vito Bambino. Mateusz potrafi rozgrzać publikę swoim oryginalnym tańcem, ale też jak nikt inny dać poczucie całkowitego spokoju ducha. Nie wiem do końca, jak to robi, ale wychodzi mu to bardzo dobrze, bo na twarzach ludzi pojawiał się długotrwały uśmiech!
Okazało się jednak, że koncert Vito był dopiero rozgrzewką przed gorącą atmosferą, którą wprowadziła Brodka! Ten występ był nie tylko doznaniem muzycznym, ale też wizualnym. Światła, dźwięk i szalona, lecz dopracowana ekspresja! To coś, co trzeba przeżyć samemu, a żaden opis nie będzie oddawał emocjonalności tego koncertu.
No i the last, ale zdecydowanie nie least tego wieczoru, czyli Ralph Kaminski. Artysta zabrał bez wątpienia najliczniej zgromadzoną publiczność na Bal u Rafała, czyli nadal dość świeży projekt muzyka. Pierwsze rzędy przejęli fani artysty, których znakiem rozpoznawalnym jest brokat, kryształki no i kolorowe krawaty! Najbardziej emocjonalnym momentem był utwór Kosmiczne Energie, podczas którego Ralph zszedł do publiczności i właściwie wykonał go razem z nią. Energia między artystą, a jego fanami jest kosmiczna i widać, że daje radość obu ze stron, co jest chyba najważniejsze!
Finał Letnich Brzmień sprawił, że będę tęsknić i czekać na kolejne lato i festiwale jeszcze bardziej! Odpowiadając na pytanie, które zadałam na początku- artyści zdecydowanie rozgrzali publiczność, a mi nie było zimno nawet przez sekundę! Do zobaczenia za rok na Letnich Brzmieniach!