NewsroomRelacje

Tymek z zaskakująco mroczno-tanecznym show w Stodole – relacja

Krótka, ale nie słaba na jakości trasa Tymka Autumn Tour zaliczyła ostatniej soboty przystanek w warszawskiej Stodole. Było to piękne, mroczno-taneczne show, pełne wzruszeń, tańca, szaleństwa, przeszywające do głębi. Pomyślicie pewnie, czy koncerty raperów w ogóle mogą takie być? Owszem, sama byłam ogromnie zaskoczona. Czy doczekamy się kontynuacji Autumn Tour na wiosnę? Czy warto? Czym zaskakuje Tymek? Czytajcie!

Tymek zawsze kojarzył mi się z rapowym światkiem, i jak wielkie było moje zaskoczenie gdy na scenie Stodoły zobaczyłam rozstawione instrumenty zespołu. Nigdy nie przepadałam za raperami, zawsze mój gust muzyczny oscylował bardziej w pop-rock-alternatywę i tego typu klimaty. To że wylądowałam na tym koncercie, jest efektem postanowienia które złożyłam sobie na początku 2021 roku – poszerzanie horyzontów muzycznych. Nadal moje serce skłania się w większości w stronę popową, ale cieszę się, że wreszcie przestałam ignorować sporą część dobrej polskiej sceny tylko dlatego, że to rap. A jeśli chodzi o Tymka, myślę że to bardzo dobry wybór na delikatne przejście między popem a rapem, bo łatwo zauważyć, że mocno aromatyzuje on i lawiruje pomiędzy rapem a popem.

Wiem też jedno, to na pewno pierwszy ale nie ostatni mój koncert tego artysty. Zaczarował mnie swoim delikatnym, romantycznym, mrocznym stylem. Pełny parkiet Stodoły również jest na to mocnym dowodem. Zebranych fanów obserwowałam z balkonu i bawili się wyśmienicie. Zachowywali spokój na wzruszających balladach takich jak Ostatni, rozgrzali parkiet podczas Pa’lante, Sophia Loren, Marylin Monroe czy 80′. Prawdziwym odlotem był również zagrany podwójnie numer Poza kontrolą – ogromne pogo w środku i dosłownie latający po scenie, zdzierający gardło Tymek. Jestem pewna, że gdyby nie trudne czasy pandemii, z chęcią rzuciłby się pomiędzy ludzi.

Nie zabrakło również prawdziwych klasyków i największych hitów takich jak Oczko w głowie, Język ciała czy Anioły i demony. Pojawiła się też przepiękna ballada Ostatni, która jest coverem nieśmiertelnego hitu Edyty Bartosiewicz – przearanżowana na cele promocji drugiego sezonu Rojsta ’97. Niestety, nie udało się doświadczyć wspólnego wykonu na żywo, tak jak na koncercie Brodki początkiem listopada. Mimo wszystko, było to piękne wykonanie i jestem bardzo wdzięczna, że miałam szanse usłyszeć to na żywo! Trochę szkoda, że nie pojawiły się równie świetne Rainmain czy Semantyka, ale oczywiście, nie można mieć wszystkiego i to jest też okej.

Podsumowując, to był naprawdę świetny koncert! Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że pozostawił mi niedosyt, i to jest dobre, bo dzięki temu będę wyczekiwać kolejnego spotkania z Tymkiem. Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie: lekkim półmrokiem na scenie, dobrą energią, mocnymi możliwościami głosowymi i przede wszystkim tym zespołem! Jeżeli macie chęć poszerzyć swoje horyzonty muzyczne i doświadczyć czegoś innego – zdecydowanie polecam. Myślę, że pozytywnie się zaskoczycie 🙂