NewsroomRelacje

Sonbird na micro tour rozpala do maksimum – relacja z koncertu

fot. Eris Wójcik

Sonbird wyruszył w micro tour – krótką, kameralną i wiosenną trasę, promującą ich ostatnie wydania oraz nadchodzący drugi album. W niedzielę 11 maja, wypełnili po brzegi ciasny, duszny i micro klub Hydrozagadka i przez cały koncert, uśmiech z twarzy nie mógł mi zejść.

To był jeden z tych koncertów, gdzie możesz się poczuć tak miło otulonym i niesamowicie zaskoczonym. Ale to tak, że nawet w snach się tego nie spodziewasz. To jest jak z powracaniem do ciepłego domu i talerzem pełnym pierogów babci. Dokładnie tak czułam się na niedzielnym koncercie zespołu Sonbird.

Sonbird znany jest najbardziej chyba z dwóch rzeczy – wiernej publiczności i braku podporządkowywania się w schematy. Ich peak time, przypadł na rok bodajże 2019, gdy wydali swój pierwszy album i zostali okrzyknięci odkryciem roku i nadzieją polskiej muzyki. Ale wiemy jak było, przyszła pandemia, kluby, koncerty i nas pozamykano (swoją drogą, też Wam się wydaje, że to było tak z 15 lat temu a nie 5?) – więc plany na rozwój i podbijanie list przebojów trochę przygasł. Chłopaki postanowili się nieco wycofać w cień i jak sami stwierdzili – przeczekać, dorosnąć i wrócić.

Swoją przerwę postanowili zakończyć w ubiegłym roku, kiedy to ogłosili pierwszy koncert po latach na NEXT FEST w Poznaniu. Później wydali jeszcze kilka piosenek i jesteśmy już na bieżąco. Nie ma tu fanfarów, jest micro tour, ale niech Was to nie zmyli bo emocji jest maksimum. I ten klimat tworzy przede wszystkim publika. Ludzie, którzy przyszli na ten koncert wiedzieli po co i dla kogo tu są. Pojawiły się nawet transparenty “hot girls love sonbird”. Przede wszystkim to co mnie zaskoczyło, to poziom znajomości tekstów i zaangażowania, bo dawno nie widziałam tak rozśpiewanej publiki. Chórki towarzyszyły prawie na każdej piosence, z wyjątkiem tych niewydanych, których pewnie nikt nie miał prawa znać.

Nie zabrakło największych hitów: Niepoważny, który został dosłownie – wykrzyczany, Hel – kolejny niesamowity moment, ale też nowszych piosenek – tych z epki EP25: zaspy, mimo to, wyrwij mi serce, ale też zapowiedzi drugiego albumu. Przy jednej z nich, którą zagrali na bis, padły ważne słowa:

gdy to napisaliśmy, cieszyłem się, że to my, bo gdyby wydał to ktoś inny, byłbym zazdrosny

~ Dawid Mędrzak, wokalista Sonbird

Jeszcze nie zdradzę Wam o czym jest ta piosenka i jak się nazywa, ale jestem pewna, że będziecie wzruszeni.

Jedno jest pewne – kiedy chłopaki wrócą już do regularnego grania, wydadzą swój drugi album i zaczną pojawiać się częściej – mogą liczyć na swoją publikę, która cierpliwie na nich czeka. Mimo tylu lat przerwy, nie zapomnieli o nich, wiernie wyśpiewują ich teksty i skaczą pod sceną. Jako zespół, mogą być turbo dumni, że udało im się zgromadzić wokół siebie naprawdę wierne grono, które nadaje niesamowity klimat ich koncertom. Z niecierpliwością czekam na nowy materiał i pewnie jeszcze nie raz pojawie się na ich występie, bo nawet jeśli humorek nie taki, to ludzie tam zgromadzeni odczarowują swoim zaangażowaniem wszystko i zaraz bawisz się najlepiej na świecie.