Kiedy nagle przyszłość zespołu zawiśnie na włosku, ciężko jest się pozbierać i zrozumieć decyzję jeszcze do niedawna współczłonkini świetnie prosperującego girlsbandu. Czy to zdrada, czy po prostu chęć rozwijania się w innej kategorii? Takie mocne załamanie przeżyły niespełna pół roku temu dziewczyny z Fifth Harmony – kiedy to jedna z nich – prawdopodobnie najlepsza – postanowiła opuścić zespół. I wielu z nas zadawało sobie pytania – co teraz? Czy zespół się rozpadnie? Czy czeka ich los podobny do chłopaków z One Direction? No cóż… Mocno chciałabym wierzyć, że nie, ponieważ mało mamy uroczych girlsbandów – i tutaj przynajmniej się wyróżniają.


Weź udział w konkursie i wygraj atrakcyjne nagrody


Niestety ostatnie propozycje dziewczyn mocno spaliły na panewce – dwa single promujące trzeci studyjny album, zostały odebrane dość… słabo. Pierwszy z nich – Down – coś na kształt próby odświeżenia sprawdzonego hitu Work From Home czyli taneczny teledysk, prosty, powtarzający się refren, tekst o niczym. Niestety, drugi raz się to nie sprzeda. A do tego ta beznadziejna kolaboracja z Gucci Mane. Serio dziewczyny? Proszę, nie idźcie w tym kierunku. Co to za głupia moda nastała na wtrącanie w każdą piosenkę rapera? Tak samo jak w drugim – Angel. Dziewczyny, pop wychodzi Wam w miarę dobrze i przy tym zostańcie. Zrozumiałe jest to, że chciały pokazać się od innej strony, spróbować czegoś nowego – niestety, tym razem bez fajerwerków. Single spaliły na panewce, stawiając sukces całego albumu pod znakiem zapytania.

Ale czy naprawdę wyszło tak źle? Może te zaledwie 10 utworów wcale nie świadczy o braku pomysłu na siebie, a może o tym, że chciały postawić na jakość, a nie ilość? No bo jak dużo można napisać takich samych popowych kawałków w podobnym klimacie i przeciętnie ambitnym tekście? Całkiem dobrze zapowiada się z początku He Like That, usilnie próbując nie być kolejną porażką. Niestety, teledysk do niej wydany oglądamy z domieszką lekkiego zniesmaczenia na twarzy. Jedni mówią – dobrze, bo śmiały, erotyczny, dojrzały i kobiecy a inni? Porażka, jak można było coś takiego nagrać? Aż kipi seksem i totalną pustką w przekazie. Bo o czym właściwie jest ta piosenka? Podobnie jak Sauced Up. Piosenka o miłości w stylu Fifth Harmony.


Kup płytę Fifth Harmony


Sytuację ratuje nieco Make You Mad – a przynajmniej się stara. Przyznaję, melodia ciekawa i różnorodna, i szybko wchodzi w głowę. Jedna z najciekawszych pozycji na albumie. Ale tylko kiedy nie zwracamy uwagi na tekst, bo od początku klepiemy ten sam, tylko przerobiony przez inne akordy i synonimy. Zostańmy na chwile przy tej “dobrej” passie. Można do niej zaliczyć Don’t Say You Love Me i Bridges. Ciekawa melodia, już typowo popowa – czyli to w czym dziewczyny są (były?) dobre – no i wplecione charakterystyczne chórki a’la Fifth Harmony. A ta druga brzmi trochę jak, no cóż… wyciągnięcie ręki na zgodę do Camilii?

We build bridges, no, we won’t separate (…), bridges not walls

No cóż, tekst nieco ambitniejszy w porównaniu do pozostałych, zobaczymy co dziewczyny z nim zadziałają, bo to jest ich szansa na wykrzesanie z tego materiału… czegokolwiek.

Niestety to by było na tyle. Reszta kawałków takich jak Deliver czy Messy, próbując usilnie wyróżnić się na tle pozostałych zmyślną melodią – niestety, ale nie tędy droga. Coś się popsuło w szeregach Fifth Harmony, i zamiast co rok wydawać nowy krążek – powinny nieco poszukać ciekawszej inspiracji jak to było w przypadku 7/27 gdzie korzystały z inspiracji Kygo czy BloodPop i nawet nie-single wyszły fantastyczne. A dziewczyny usilnie starają się udowodnić, że nic się nie stało, że nadal są tym samym girlsbandem jak za czasów kiedy Camilla była ich częścią. Niestety, jej głos jest na tyle charakterystyczny, że od razu słychać, że czegoś tu brakuje – na pewno różnorodności. Nie ma tu wyróżniających się piosenek tak jak było w przypadku 7/27, płyta nie przyciąga, za pierwszym lub drugim przesłuchaniem nic nie zapada w pamięć wystarczająco dobrze, by móc dodać to do swojej playlisty. Jeśli nadal będą brnąć w tą stronę, nie zdziwię się jeśli ich istnienie stanie pod znakiem zapytania.

Moja ocena – 4/10

Dominika Tarka