NewsroomRelacje

Relacja: “Żadnego końca świata dziś nie będzie” – LemON w Poznaniu

Fot. Materiały Redakcyjne

Fot. Materiały Redakcyjne

Hasło “Żadnego końca świata dziś nie będzie”, które niesie za sobą jubileuszową trasę koncertową zespołu LemON jest idealnym podsumowaniem 10-lecia grupy w branży muzycznej. Pomimo różnych roszad w składzie muzycy nie zwalniają tempa i na swoim koncie mają cztery długogrające płyty: “LemON”, “Scarlett”, “Etiudę Zimową” oraz “Tu”, a podczas koncertu mogliśmy usłyszeć, że piąty krążek jest już w drodze. Słuchając Igora Herbuta i kilku słów na temat nowego wydawnictwa, a następnie wsłuchując się w premierowo zagrane “Ptaki” (tytuł roboczy) śmiem twierdzić, że zespół ponownie zabierze fanów w podróż po dźwiękach przepełnionych pozytywną energią, która napawa optymizmem i zachęca do zatracania się w marzeniach. Jedno pozostaje więc niezmienne – LemON to zespół, który swoją muzyką chce czynić dobro. Trzymają się tego konsekwentnie. Osobiście uważam, że to jedyny polski zespół, który aż na taką skalę sprzedaje pozytywną energię, w każdym aspekcie swojej kariery muzycznej – czy to na płycie, czy to podczas koncertów.

Cała jubileuszowa trasa koncertowa została owiana wieloma nostalgicznymi elementami, jednym z nich jest także hasło: “Take What You Need”, które zakładam, że jest bliskie fanom grupy LemON, którzy przyglądają się ich twórczości od samego początku. W ramach przypomnienia – podczas promocji albumu “Scarlett” Panowie wpadli na pomysł genialnej akcji kontynuowanej pod wspomnianym wcześniej hasłem, która pojawia się w jednym z teledysków. Zadaniem fanów było rozwieszanie po całej Polsce kartek z głównym hasłem “Take What You Need”, a tuż pod nim znajdowały się gotowe do wyrwania mini-karteczki, wyrażające różne pozytywne uczucia: np. miłość, nadzieję, czy spokój. Idąc dalej tym sentymentalnym akcentem, zespół przygotował także koncertowy merch, a w nim znajdziemy m.in. koszulkę oddającą hołd właśnie tej inicjatywie. 

Doceniam ten jubileuszowy koncert za to, że pojawiły się na nim wszystkie utwory, których oczekiwałam. Igor Herbut wraz z zespołem przypomniał nam twórczość z debiutanckiego albumu, następnie przeszliśmy do kultowego materiału ze “Scarlett”, ale nie zabrakło także kilku kawałków z najnowszego “Tu”. Wokalista często podkreśla, że nie należy do osób, które lubią się afiszować ze swoimi poglądami – i ja to jak najbardziej szanuję. Uważam, że czasem te drobne, ciche gesty znaczą więcej niż zdjęcie profilowe z flagą. Takim cichym akcentem, który z pełną gracją został wpleciony pomiędzy jeden, a drugi utwór, było wykonanie “Bez Boju” z debiutanckiego albumu, które zostało nagrane w języku ukraińskim i tym samym zostało dedykowane ludziom właśnie z tego kraju. 

Ucieszył mnie bardzo także zlepek filmików przypominających początki grupy LemON, o których nie każdy mógł pamiętać. Zespół przeszedł naprawdę długą i imponującą drogę przez te ostatnie 10-lat, które doprowadziły ich do momentu, w którym są teraz – i do zagrania jubileuszowego koncertu na sali mieszczającej przeszło 6 tys. ludzi. Tuż po nostalgicznym nagraniu grupa płynnie przeszła do wykonania tych najstarszych utworów i to, co było uderzające prosto w serce to wyświetlające się za nimi dokładnie te same animacje, które były puszczane podczas ich występu w programie “Must Be The Music”. LemON potrafi grać na emocjach. 

Myślę, że wielu zgromadzonych tuż pod sceną było zaintrygowanych występem wraz z gośćmi specjalnymi. Pierwszą z nich była Mery Spolsky, która ku zaskoczeniu wykonała z Igorem swój własny utwór “Ups!” i tym samym na moment mogliśmy usłyszeć wokalistę w roli… rapera! Bardzo doceniam ten muzyczny eksperyment, który wypadł genialnie. Pozytywna i niezastąpiona energia Mery Spolsky wiele tutaj zdziałała i nadała dodatkowej wartości temu występowi, który na długo pozostanie w naszych sercach.

Teraz już wiem, że wisienką na torcie tego przedsięwzięcia był absolutnie magiczny duet z… Ralphem Kaminskim. Tym razem został zaprezentowany repertuar grupy LemON, a był nim utwór “Po” z płyty “Tu” wydanej w 2017 roku. Jeśli bym siedziała, to wbiłoby mnie w fotel, a z racji tego, że stałam, to wpadłam w totalne osłupienie. Ten utwór brzmiał, jakby został napisany i stworzony dokładnie dla tego duetu. Magia wydobywała się z gigantycznych głośników, a w mojej głowie zapętliło się zdanie: Oni muszą wydać wspólną płytę. To takie moje całkowicie nowe małe… albo i duże marzenie. 

Koncert, jak na jubileusz przystało, trwał przeszło 2 godziny, a publiczność skutecznie nie pozwalała zejść zespołowi ze sceny. W tym momencie chciałam podziękować Igorowi Herbutowi, za to, że aż dwa razy prosił słuchaczy o zgromadzenie pozytywnej energii i wyrzucenie jej w świat. To bardzo ważne, by przypominać ludziom o tak drobnych elementach, które skutecznie potrafią zmotywować do kroczenia z głową ku górze przez kolejne dni. Wspominam o tym, bo takim też akcentem zakończył się ten koncert, gdzie Igor leżał na scenie, publiczność kucała, a później wszyscy razem, ku górze wyrzucaliśmy zgromadzoną kulę energetyczną, wypełnioną pozytywnymi myślami.

I właśnie taka jest kwintesencja grupy LemON – to zespół jakich mało. Ta grupa tworzy dla większego celu niż czyste wydawanie muzyki. Oni się nie spieszą. Oni robią wszystko we własnym tempie. Za każdym razem zachwycają. Nowe “Ptaki” z ich nadchodzącej płyty, to absolutna sztuka i wiem, że taki również będzie ten album. Pozostaje mi więc życzyć zespołowi co najmniej kolejnych 10 lat na scenie muzycznej i żeby na następny jubileuszowy koncert przyszło jeszcze więcej słuchaczy zarażonych pozytywnym przesłaniem grupy LemON. 

Tagilemon