Palaye Royale, Huddy, I See Stars i Hot Milk porwali Poznań na trasie ‘Death or Glory’
fot. Materiały Redakcyjne
Poznań to jedno z nielicznych miast w Polsce, które rzadko gości zagranicznych artystów na swoich scenach. Tym bardziej wyjątkowym wydarzeniem było ogłoszenie europejskiej trasy zespołu Palaye Royale, w której znalazło się także miejsce dla Poznania. Wczorajszy wieczór w klubie B17 był prawdziwą ucztą muzyczną, a niezwykłą atmosferę podkręciły fenomenalne supporty, za które należą się szczere wyrazy uznania. Przed głównym występem zagrali Huddy, I See Stars oraz Hot Milk, tworząc mieszankę wybuchową, która dosłownie porwała publiczność i rozniosła klub w drobny pył.
Zacznijmy od Huddiego, który rozpoczął swoją karierę jako TikToker, wykorzystując zdobywaną popularność, by wkroczyć na scenę muzyczną. Moją uwagę zwrócił już przy premierze debiutanckiego singla “21st Century Vampire”, od którego regularnie śledzę jego muzyczne poczynania. Trzeba przyznać – radzi sobie świetnie! Huddy jako support był jednym z głównych powodów, dla których postanowiłam wziąć udział w tym koncercie, i muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Jego twórczość przypomina mi moje nastoletnie lata, kiedy subkultura emo była na topie. Choć wciąż widać, że potrzebuje czasu, aby w pełni odnaleźć się na scenie i swobodnie wyrażać emocje przed tłumem, muzycznie jest już na bardzo dobrym poziomie. Cieszę się, że mogłam zobaczyć go na żywo na tak wczesnym etapie kariery i usłyszeć utwory takie jak nowe “Addicted to You” czy niemal debiutanckie “The Eulogy of You and Me”.
Usłyszenie na żywo zespołu I See Stars, który działa na scenie muzycznej od 2006 roku, było doświadczeniem wręcz ikonicznym. Już od pierwszych sekund dało się poczuć, że to prawdziwi muzycy z pasją i talentem, którzy potrafią w okamgnieniu porwać publiczność, a frontman zachwyca zdolnością wyciągania każdego dźwięku z niezwykłą precyzją. Ich występ dosłownie mnie oniemiał – to prawdziwa sztuka grać swoją muzykę na tak wysokim poziomie na żywo, jednocześnie eksplodując niespożytą energią. Było to czystą przyjemnością – doświadczyć ich kunsztu w pełnej krasie!
Jeśli znacie i lubicie zespół Paramore, to z pewnością zakochacie się w grupie Hot Milk. Ten zespół opiera się na dynamicznym duecie męsko-damskim, który wspólnie dzieli wokale, serwując przy tym niesamowitą energię. Wokalistka, pełna pewności siebie i z energią, która niemal rozsadziła klub B17, przypomina mi moją ulubienicę – niezastąpioną Hayley Williams. Na ich koncert czekałam od dawna, planując zobaczyć ich na moim ulubionym festiwalu Rock For People, jednak wtedy się nie udało. Na szczęście nadrobiłam to we własnym mieście – takie niespodzianki to zdecydowanie coś, co uwielbiam!
Najchętniej zakończyłabym ten artykuł jednym słowem: uwielbiam. Palaye Royale to zespół, który po prostu nie ma sobie równych. Ich wyjątkowość uświadomiłam sobie podczas Rock for People, gdzie jako specjalni goście zaprezentowali się na żywo, zostawiając mnie z pewnością, że ich koncerty będą stałym punktem w moim kalendarzu. Przed występem w poznańskim B17 zastanawiałam się jednak, jak tak energiczna grupa poradzi sobie w tak niewielkiej przestrzeni. Odpowiedź? Ograniczenia dla nich nie istnieją.
Podczas koncertu nie zabrakło klasycznego pogo, rzucania się w tłum na pontonie, ogromnych piłek wędrujących przez publiczność, a nawet żywego ognia na scenie. Każdy członek Palaye Royale to artysta kompletny – od wokalisty, którego głos dosłownie przeszywa słuchacza, po gitarzystę, dla którego kontakt z publiką jest absolutnym priorytetem.
Jeśli kiedykolwiek pojawią się ponownie w Polsce, nie będę się zastanawiać ani chwili – bilety kupuję w ciemno. A dobra wiadomość jest taka, że w grudniu zagrają jeszcze dwa koncerty w naszym kraju: w Gdańsku i we Wrocławiu. Nie zwlekajcie, kupujcie bilety – naprawdę warto!