Nie ma co odkładać tej płyty na później. Recenzja: Patrick The Pan: „To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi”.
Nieczęsto dziś słyszy się, żeby ktoś wydawał płytę sam, bez wsparcia wytwórni, a jednak Patrick the Pan zdecydował się ponownie na taki ruch po 11 latach. Jego najnowszy album, “To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi”, jest całkowicie niezależny, wydany na własnych zasadach. Ta wolność twórcza jest wyczuwalna w każdej piosence. Widać ją już nawet w długich, nietypowych tytułach, które dla jednych utrudniają promocję płyty, a według innych (mnie też) dodają utworom głębi i dodatkowego znaczenia, kontekstu.
Pamiętam, jak rok temu na koncercie w Poznaniu Patrick the Pan śpiewał przedpremierowo utwór i zastanawiał się, czy nie zmienić dość długiego tytułu: Nie ma co trzymać najlepszych talerzy dla gości. Cieszę się, że tego nie zrobił! 😉 Ostatecznie piosenka otrzymała nawet podwójny tytuł: Ty Wiesz (Nie ma co trzymać najlepszych talerzy dla gości) i stała się pierwszym singlem promującym nową płytę. Trudno mi wskazać inny utwór, który w tym roku wzbudził we mnie większe emocje. To wzruszająca opowieść o pięknej, dojrzałej miłości, wspólnym życiu aż po starość. Patrick uchwycił te uczucia w sposób niezwykle prosty, a zarazem piękny, co jest charakterystyczne dla całego albumu. Wracając do singla, warto zauważyć, jak subtelnie, a zarazem bezpośrednio oddaje on temat przemijania. Zwłaszcza że jest to temat trudny i często wypierany – unikamy go, gdy tylko pojawia się w naszych myślach. Piotr Madej jednak zdołał przedstawić go w taki sposób, że zamiast wywoływać lęk, wzbudza on głębokie wzruszenie. To niezwykła umiejętność, przekuć tak ciężką tematykę w coś, co skłania do refleksji bez wywoływania nagłego niepokoju.
Po tak świetnym pierwszym singlu, nie mogłam się doczekać kolejnej piosenki Patricka. Kiedy w końcu ukazał się utwór O bzdurach, tatuażach i miłości, tylko upewnił mnie, że cała płyta będzie pełna emocji i wzruszeń. Ten utwór emanuje nostalgią, nie tylko poprzez muzykę i tekst, ale także dzięki teledyskowi, który jest moim absolutnym faworytem spośród ostatnich wideoklipów artysty. Za jego koncepcję i montaż odpowiada Dominika Kubeczka, a materiał pochodzi z nagrań z dzieciństwa Piotra oraz jego bliskich. Nie ma nic piękniejszego niż powrót do tych chwil beztroski, które przywołują najcieplejsze wspomnienia. Jednak to, co naprawdę mnie uderza, to kontrast między tą radosną estetyką teledysku a tekstem, który dotyka trudów, jakie niesie ze sobą dorosłe życie. Pod względem muzycznym, utwór zachwyca delikatnymi zwrotkami z subtelnymi chórkami oraz intensywnym refrenem, w którym szczególnie wyróżnia się partia instrumentu dętego. Choć na pierwszy rzut ucha wydawało mi się, że to trąbka, w rzeczywistości to flugelhorn, który wnosi głębsze, bardziej eleganckie brzmienie. Jego dźwięk dodaje utworowi szlachetności, unikając typowej ostrości trąbki, idealnie dopełniając całą kompozycję i tworząc piękną całość.
Nie wiem, czy wiesz, w Tobie, we mnie i w tym znanym też, pod warstwami bzdur, tańczy sobie, cicho strach i ból.
Kolejny singiel – Po świetle (wiem, że znów jest 4:00) – tytułem nawiązuje do Toronto z albumu „Miło Wszystko ”. Jest to zdecydowanie jedna z bardziej melancholijnych opowieści na tej płycie. Ale kto nie lubi czasem zatopić się w takich smutniejszych kawałkach, zwłaszcza jesienią, kiedy nastrój sprzyja refleksji? Ja uwielbiam. Po świetle to utwór, którego uwielbiam słuchać podczas wieczornych przejażdżek samochodem. Z kolei następny singiel, Nie chcę być w Twoim życiu przejazdem, nie raz towarzyszył mi podczas podróży pociągiem – potrafiłam mieć go na pętli przez pół godziny. Pięknie oddaje życie w ciągłej podróży, które często bywa trudne i pełne tęsknoty. Muzyka idealnie to odzwierciedla – dźwięki są magiczne, pełne melancholii, nadające całej podróży wyjątkowy, refleksyjny nastrój.
Single to jedno, ale to cała płyta, składająca się z 10 utworów, oddaje pełnię tego, co Patrick the Pan chciał przekazać. Każda piosenka dotyka czegoś istotnego, często trudnego, ale bliskiego codziennym zmaganiom wielu z nas. Szczególnie podziwiam Patricka za utwór Czego chcemy my (a czego chcą oni). Już sam tytuł doskonale oddaje jego treść. Porusza temat presji, zwłaszcza tej od najbliższych, która jest najbardziej bolesna. Często sprawia, że trudno nam rozróżnić, czego tak naprawdę chcemy, a czego oczekują od nas inni. To piosenka, która wyjątkowo trafia w sedno, bo chyba każdy z nas choć raz poczuł, że presja ze strony otoczenia może nas przytłoczyć. Patrick przepięknie zamyka te trudne emocje w delikatnej melodii otulonej piękną grą skrzypiec.
Muzycznie najbardziej zaskoczyła mnie Ballada dla sąsiada z góry. Ma w sobie mroczne, tajemnicze brzmienie, które wyróżnia się na tle reszty płyty. To kompozycja pełna niedopowiedzeń, z każdą sekundą budująca coraz większe napięcie, trochę jak muzyka z dobrego horroru. Uwagę przyciągają też efekty nałożone na wokal – brzmi on trochę, jakby była to wiadomość nagrana na dyktafon dla sąsiada albo mówiona przez domofon, co dodaje całości jeszcze większej zagadkowości.
„To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi” to niezwykle piękna, choć smutna płyta. Piotr Madej z pewnością jest osobą głęboko wrażliwą jak niewątpliwie duża część z nas (strzelam, że jeśli to czytasz, to należysz do tego grona ;)). Patrick the Pan ma dodatkowo wyjątkową umiejętność wyrażania emocji zarówno słowem, jak i dźwiękiem. Jeśli czujecie, że ten okres nie jest dla Was najlepszy, z całego serca polecam oddać się jego muzyce. Słuchanie o czyichś zawirowaniach i zagwozdkach daje dystans, którego wszyscy potrzebujemy. Choć płyta obfituje w smutek i ból, niesie ze sobą także moc ukojenia. Czasami wystarczy usłyszeć, że nie jesteśmy sami w swoich problemach, aby poczuć się trochę lżej. Dla mnie to najważniejszy album roku. Jak nigdy, czekam na listopad, by usłyszeć nowe utwory podczas zbliżającej się trasy koncertowej!