Moje Ulubione Płyty: Ugorna

Fot. Materiały Prasowe
Ugorna wraz z końcem roku zamknęła erę swojego debiutanckiego albumu “Nowa Herstoria” energicznym remiksem utworu “Dupa”. Zanim jednak nastąpiło zwieńczenie tego etapu w jej karierze, mieliśmy przyjemność zaprosić artystkę do naszego cyklu, w którym odsłoniła swoich muzycznych ulubieńców. Przeczytajcie, do jakich albumów najchętniej wraca Ugorna.

Alabama Shakes – “Sound & Color”
Jako że jestem sentymentalna i dość emocjonalna, większość albumów zapadła mi w pamięć ze względu na przełomowy muzyczne lub życiowe. Tutaj zadecydowała fascynacja różnorodnością gatunków. Konserwatywna Marzena odkrywa, że mimo różniących się od siebie gatunków, album dalej ma własny nieokreślony smak.

Arctic Monkeys – “AM”
Kocham za lekko przyduszony, ale dalej soczysty męski rock’n’roll. Byłam wtedy zakochana w latach 70. i w sumie jeszcze mi nie przeszło. Gitarowe tło zawsze robi mi dobrze na sercu.

Michael Kiwanuka – “Love & Hate”
Cały czas utrzymuje mnie w napięciu. Ma coś, przy czym tkwię od lat. Proste, ale niebanalne melodie, ekspresyjności wokalu z wykorzystaniem chórków, które dają spore ukojenie. Gitara dogrywa tylko frazy, akompaniując im delikatnie lub wchodząc w swego rodzaju muzyczny dialog z resztą instrumentów. Uwielbiam tę przestrzeń.

The Teskey Brothers – “Run Home Slow”
Muzyka buja, a chropowaty wokal uspakaja. Jak tak brzmi Australia, to chcę tam w końcu dotrzeć. Lubię po prostu piosenki. Zwłaszcza bluesowo-soulowe z głębokim brzmieniem i autentycznymi tekstami. Przepadłam.

Black Pumas – „Black Pumas”
Produkcja jak najbardziej wpisująca się w obecne trendy. To nie jest kolejny materiał retro! Miękkie funky, alternatywny rock i psychodeliczne stopniowanie napięcia. W dodatku ich sound nie jest sztuczny, przefiltrowany, ani pozbawiony naturalności. Koniecznie sprawdźcie też ich najnowszą płytę „Chronicles of a Diamond”.