Newsroom

Maria przed ołtarzem? Maria rozwódka? A może jedno i drugie?

Fot. Materiały prasowe

Maria stając przed ołtarzem zapewnia, że da Ci rosół, da Ci dupy, da Ci wszystko o czym marzysz. Ale czy aby na pewno? Nowy singiel Mery Spolsky zatytułowany „Maria przed ołtarzem” zapowiada kolejną w dorobku artystki płytę długogrającą. Po wyzwolonej, pewnej siebie „Suce” przeszedł czas na pokorną Marię. Choć… no właśnie, jednak nie do końca.

Mery jak zawsze lubi zaskakiwać, lubi być przekorna i zawsze przez swoje utwory przekazuje swoim słuchaczom coś ważnego. Tym razem jak mówi sama artystka „Wyznaję sobie miłość i idę do ołtarza w stroju różowej waginy, bo chciałabym się wreszcie nauczyć kochać siebie”. I mimo, że pozornie tekst piosenki staje w wyraźniej kontrze do przywołanego cytatu to jak głębiej się nad nim zastanowimy to faktycznie okazuję się, że Maria w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że wcale nie chce być czyjaś, nie chce się podporządkowywać i być przykładną żoną lecz chce należeć wyłącznie do samej siebie i samą siebie kochać. Właśnie ta wolność wyboru jest w tym utworze najważniejsza. Mery chce nam przekazać, że to my mamy się czuć dobrze i żyć w zgodzie ze sobą dlatego jeśli mamy dość tkwienia w jakiejś określonej roli to zawsze możemy z niej zrezygnować i wszystko zmienić.

Nowy utwór Mery to hołd dla wszystkich kobiet, manifest, którym sprzeciwia się patriarchatowi i powszechnie przyjętym rolom społecznym. Tytułowa Maria pod koniec utworu staje się wyzwoloną rozwódką pijącą wino i żyjącą według własnych reguł. A wszystkie wymieniane wcześniej w utworze obietnice zdają się nie mieć już znaczenia. Z nowego singla piosenkarki bije energia #girlpower i właśnie to jest wspaniałe!

Warto zwrócić również uwagę na bardzo ciekawy teledysk w reżyserii Michała Sierakowskiego. Klip nawiązuje do ślubu i wesela wyjętych rodem z lat 70. Uwagę zwraca sztuczność zaproszonych gości jak i samej panny młodej. Mery w stroju różowej waginy uśmiecha się szeroko podczas gdy w utworze padają uprzedmiatawiające kobiety słowa wypowiedziane kiedyś przez księdza na jednym z kazań. Artystka wplatając fragmenty kazania w piosenkę i podbijając je scenami z teledysku demaskuje zawarty w nich patriarchalny przekaz pokazując swój sprzeciw i niezgodę dla takiego stanu rzeczy.

W teledysku wystąpiło wiele ciekawych postaci między innymi: Ralph Kaminski, Wiktor Dyduła, Qczaj czy znane polskie Drag Queens: Shady Lady, MaRyja de Mon i Himera. A także tata artystki oraz jej piesek Lolek.

„Maria przed ołtarzem” to zdecydowanie jeden z najbardziej wyczekanych singli przez fanów wokalistki, którym mam nadzieję, że zdobędzie serca jeszcze większej ilości słuchaczy. Mery nowym utworem zrobiła wszystkim jeszcze większy apetyt na nową płytę i udowodniła, że za każdym razem potrafi nieźle zaskoczyć i przekazać coś ważnego. Nie wiem jak Wy, ale ja staję razem z Marią przed ołtarzem i mogę powiedzieć tylko jedno: „Ave Marija, niech to nie mija”!