NewsroomRelacje

Igor Herbut zabrał Poznań w magiczną podróż po dźwiękach z albumem “Chrust”

Fot. Materiały Redakcyjne

Fot. Materiały Redakcyjne

Album “Chrust” długo musiał poczekać, aż przyjdzie jego kolej i w końcu wyjedzie w trasę koncertową. W międzyczasie w mojej głowie zdążyła już zakiełkować myśl, jak cudowne będzie to wydarzenie. Igor Herbut jest jednym z tych artystów, którzy nagrywają genialne płyty, ale to, co robią potem z nimi na żywo to totalna magia. Ciężko opisać słowami emocje, które czuło się na całym ciele, podczas właśnie tego koncertu. 

Tuż po przekroczeniu progu sali koncertowej w Auli Artis zwróciłam uwagę na niesamowitą scenografię –  ekipa Igora Herbuta ponownie zadbała o każdy najmniejszy szczegół, tak samo, jak w przypadku trasy “Lwia Część”, która również urzekła mnie swoją pomysłowością. Tym razem scena miała imitować pokój. Zawisły na niej piękne lustra, w których podczas występu odbijali się muzycy, a ich stanowiska były ułożone w kształt litery “U”, po to, by zachować iluzję czterech ścian. W celu nadania temu pomieszczeniu szczypty magii zadbano także o grę świateł, która urzekała przez cały czas trwania koncertu.

Czujnie obserwuję karierę Igora Herbuta i myślałam, że widziałam już wszystko i doskonale wiem, czego się spodziewać – nic bardziej mylnego. Koncert z trasy “Chrust” był dla mnie totalnie nowym doświadczeniem, powiedziałabym nawet, że “słuchowiskiem na żywo”, w centrum były jedynie instrumenty i wokal artysty. Każdy ze słuchaczy mógł po prostu zamknąć oczy i pozwolić swojemu ciału odpłynąć. Intymności temu wydarzeniu nadawała także zgromadzona publika, która tym razem nie wyśpiewywała utworów i nie zdzierała gardeł, lecz postawiła na błogą ciszę. Zaangażowanie słuchaczy było odczuwalne po zakończeniu każdego z numeru z zaplanowanej setlisty, kiedy to nagradzali muzyków oklaskami i włączali się w dyskusję, gdy nadeszła na to chwila.

Ciężko z ponad godzinnego show wspomnieć o kilku najważniejszych momentach, ale postaram się zabrać Was w tę podróż najlepiej, jak potrafię. Zacznijmy od wykonania “Tańczmy”, na które tym razem spojrzałam z zupełnie innej strony. Zapewne jest to konsekwencją komentarza Igora, który dodał, że zawsze chciał stworzyć utwór na pierwszy taniec. W tym momencie puściłam wodzę wyobraźni i pomimo tego, że centrum sceny było puste – stały tam wyłącznie lampiony odgrywające magiczną grę świateł – w mojej wyobraźni pojawiła się tam tańcząca para młoda tuż naprzeciw Igora Herbuta, który grał i śpiewał specjalnie dla nich. Czy “Tańczmy” jest idealnym kandydatem na pierwszy taniec? Zdecydowanie tak, zwłaszcza jeśli chcecie nadać tej chwili trochę magii. 


WLKM.PL W ROZMOWIE Z IGOREM HERBUTEM: „POTRZEBUJEMY SZTUKI, MUZYKI I EMOCJI”


Nawet jeśli dzień byłby pochmurny to utwór  “Wdzięczność” sprawiłby, że słońce na nowo by wzeszło. Tuż przed jego wykonaniem artysta dopowiedział kilka słów o tym, jak pandemia przewartościowała wiele w jego życiu i jak przestał czekać na “duże” rzeczy, które mają znaczenie, tylko zaczął doceniać te małe. Dodał także, że ma nadzieję, że słuchacze również coś wyciągnęli z tego czasu. Jako osoba, która chodziła regularnie na koncerty, a aktualnie dopiero do tego wróciła, przyznam, że zdecydowanie odczuwam ten stan. Każdą chwilę doceniam mocnej i bardziej. Warto posłuchać utworu “Wdzięczność” właśnie po to, by przemyśleć, co tak naprawdę jest dla nas ważne.

Co więcej, jest to jeden z tych utworów, które kojarzą mi się z Igorem i jego startem w zespole LemON. Gdy zaczęłam namiętnie słuchać twórczości Herbuta, to zawsze była ona dla mnie takim promyczkiem na gorsze dni, który podnosił mnie na duchu. Swoją drogą, naprawdę doceniam to, jak różnorodna jest twórczość tego artysty – z jednej strony mamy utwory, które momentalnie wprawiają o dreszcze, a z drugiej takie, dzięki którym dosłownie chce się latać, a uśmiech sam maluje się na twarzy.


Wesprzyj twórczość Igora Herbuta i zamów album “Chrust”

Doskonałym zwieńczeniem koncertu był cover utworu “Krakowski Spleen”, który wprawił mnie w osłupienie. Przelewanie emocji poprzez muzykę, Igor Herbut ma opanowane do perfekcji. Osobiście uważam, że jest to jedna z najlepszych odtwórczych wersji tego utworu.  “Krakowski Spleen” w tej odsłonie chwyta za serce, ściska je mocno, by za moment odpuścić i dać słuchaczowi wziąć głębszy oddech. 

Chętnie cofnęłabym się w czasie, by raz jeszcze pozwolić swojemu ciału wsłuchać się w magiczny “Chrust”, bo był to niesamowity wieczór, do którego zapewne będę wracać myślami. Przepięknym gestem dla zgromadzonych fanów, były karteczki z kawałkiem podejrzewam, że właśnie chrustu, na których były napisane różne sentencje z utworów pochodzących z najnowszego albumu Igora Herbuta. Gorąco zachęcam Was do posłuchania tego magicznego krążka i do wysłuchania go na żywo w ramach jednego z koncertów z trasy, bo mało jest takich artystów, którzy serwują takie muzyczne emocje.


Czym jest chrust? Mogłoby się wydawać, że to tylko niepotrzebne pozostałości po drzewach. Jednak rozpalając je, możemy otrzymać ciepło i błysk ognia. I ten album daje właśnie takie ciepło, które może nas ogrzać wewnętrznie w tym trudnym czasie, który ostatnio zastaliśmy.

[PRZECZYTAJ RECENZJE ALBUMU CHRUST]