NewsroomWywiady

Black Radio & Łukasz Wasielewski w rozmowie z WLKM.pl: “Mając w ręce winyl albo CD można w pełni docenić wartość pracy artystycznej”

Fot. Materiały Prasowe

Fot. Materiały Prasowe

Black Radio po świetnym debiucie z albumem “Gasoline Planet” wydanym w 2014 roku, a następnie po równie dobrej EP-ce “Holy Mountain”, przygotowuje się do wydania kolejnego krążka. Zanim jednak to nastąpi, zespół wypuścił do sieci singiel “Ona” w duecie z Łukaszem Wasielewskim, którego możecie kojarzyć z 10-tej edycji programu Top Model. Porozmawialiśmy zarówno o nowym utworze, jak i o tym, co w ciągu najbliższych miesięcy trafi w ręce słuchaczy.

“Ona” to Wasz najnowszy singiel, który powstał z Łukaszem Wasielewskim – w jaki sposób doszło do tej współpracy?

Dawid Wajszczyk: „Ona” to taki koleżeński colab, do którego doszło bardzo spontanicznie. Po skończeniu prac nad płytą Black Radio spotkałem się z Łukaszem na „pogaduchy” i żeby pokazać mu kilka naszych nowych nagrań, ale skończyło się napisaniem piosenki. Łukasz pokazał mi szkic utworu, nad którym pracował, a ja zaproponowałem melodię, refren i riff gitarowy. Następnego dnia mieliśmy skończony aranż, po tygodniu byliśmy w Studio Okolitza, żeby nagrać gotowy utwór. Parę dni później, prosto z koncertu w Krakowie, jechaliśmy już na plan klipu, który powstał w jeden dzień pod okiem reżysera Piotra Osaka. Duży spontan i bardzo intensywna praca, ale wszyscy byliśmy podekscytowani – my cieszyliśmy się, że od razu po nagraniu płyty robimy już coś nowego, a Łukasz miał okazję pierwszy raz pracować w prawdziwym studio ze świetnym producentem –
Michałem Wasylem.

Fot. Materiały Prasowe

Co chcieliście przekazać słuchaczom za pomocą tego utworu?

Pisząc „Ona”, wykorzystaliśmy fakt, że ja i Łukasz mamy bardzo różne charaktery i to nam daje możliwość opowiedzenia wspólnej historii z punktu widzenia dwóch odmiennych bohaterów. Piosenka opowiada o tym jak wiele może być przyczyn rozpadu relacji, a przede wszystkim jak trudno jest stworzyć trwały i szczęśliwy związek. Chcieliśmy przez to powiedzieć, że o każdą szansę należy walczyć, niezależnie od tego czy osobom trzecim podoba się to jak i kogo kochamy. To bardzo ważne, żeby poprzez muzykę walczyć o wolność w miłości i o wolność w
podejmowaniu prób, ponieważ ta wolność jest według nas w Polsce poważnie zagrożona.

Łukasz, jesteś świeżo po udziale w programie Top Model. Myślę, że wielu fanów zaskoczyłeś tym szybkim skokiem do branży muzycznej i pokazaniem się z innej strony. Czy to właśnie w tym kierunku chcesz iść i się rozwijać, czy planujesz dzielić swoje dwie pasje?

Łukasz: Szczerze mówiąc, to nie wydaje mi się, aby działania muzyczne były czymś, co specjalnie zaskoczy ludzi, którzy gdzieś tam mnie śledzą. W samym domu modeli też było bardzo muzycznie, naprawdę sporo jamowaliśmy z Adasiem a wraz z Mikołajem napisaliśmy kilka piosenek. Muzyka to coś, w czym postanowiłem się rozwijać już dawno temu.

Co jest bliższe Twojemu sercu: modeling, czy muzyka?

Łukasz: Kocham modę i staram się spełniać jako model. Wszystkie takie działania dają mi dużo satysfakcji, natomiast muzyka jest czymś bardziej… hmm. Intymnym? Nie wiem jakby to inaczej nazwać. Tak czy inaczej, uważam, że modeling i muzyka nie wykluczają się nawzajem a wręcz przeciwnie. Jedno nakręca drugie.

Utwór “Ona” to nie tylko singiel, ale także zapowiedź Waszej nadchodzącej płyty. Co możecie nam na jej temat zdradzić i przede wszystkim – kiedy może się spodziewać premiery?

Dawid: Obecnie szukamy wydawcy, także do premiery całej płyty może upłynąć jeszcze kilka miesięcy. Jeśli chodzi o jakiś mały spoiler, to myślę, że dla wielu osób będzie sporym zaskoczeniem, że na albumie znajdzie się kilka utworów po polsku. Mogę powiedzieć też, że ta płyta podsumowuje bardzo ważny etap w życiu zespołu, wydając „Gasoline Planet” byliśmy jeszcze dziećmi, które szukały swojej artystycznej ścieżki, a na nadchodzącym albumie słychać zespół, który ma swoje własne brzmienie i styl. Całą płytę nagraliśmy metodą „na setkę”, czyli wszyscy na raz w jednym pomieszczeniu, dokładnie tak jak gramy na koncertach – oznacza to absolutny brak poprawek i edycji ścieżek, w miksie słychać żywy zespół i całe brzmienie jest bardzo organiczne.

W związku z nowym utworem oraz z czającą się tuż za rogiem nową płytą, jakie jest aktualnie Wasze największe muzyczne marzenie?

Chcielibyśmy jak najszybciej wydać tę płytę, bo nie możemy się już doczekać reakcji słuchaczy! Równie wielkim marzeniem jest koniec cholernej pandemii – brakuje nam kontaktu z publicznością i chcielibyśmy, żeby wszyscy mogli cieszyć się uczestnictwem w koncertach i festiwalach bez obawy o swoje zdrowie, oraz bez obostrzeń które, z jakiegoś powodu, zawsze najmocniej uderzają w sektor kultury. Niezależnie od tego co się dalej stanie, nigdy nie chcemy przestać się rozwijać. Muzyka to wspaniała i niekończąca się podróż, na której nie ma punktu końcowego,
co widać na przykładzie artystów takich jak Prince czy Paul McCartney (którego ostatnia płyta to absolutny sztos).

Streaming skutecznie bierze górę z wiadomych powodów – jest to niebywale wygodna forma słuchania muzyki. Czy wyobrażacie sobie wydać Waszą nadchodzącą płytę wyłącznie w postaci digitalowej, czy jednak namacalny krążek jest dla Was istotnym elementem?

Zdecydowanie wypuścimy fizyczny krążek, a może nawet winyl. Wiadomo, że obecnie większość słuchaczy korzysta z serwisów streamingowych, ale one nie wykluczają potrzeby posiadania prawdziwej płyty, bo to zupełnie inne słuchanie. Ostatnio u Łukasza w domu słuchaliśmy „Tranquility Base Hotel & Casino”, a u Płaskiego „Post Pop Depression”. Słuchamy winyli, bo właśnie na nich nasza ulubiona muza brzmi najlepiej, do tego mają magiczny klimat – włączasz płytę i naprawdę jej słuchasz, możesz robić to z przyjaciółmi, to trochę jak wspólna medytacja – jest w tym coś pierwotnego i bardzo naturalnego. Dopiero mając w ręce winyl albo CD można w pełni docenić wartość pracy artystycznej włożonej w powstanie albumu. W autobusie albo podczas biegania streamingi zdecydowanie
wygrywają. Bardzo się cieszę, że po naszych koncertach sporo osób przychodzi po podpis na świeżo nabytej „Holy Mountain”, bo to oznacza, że ludzie widzą wartość zarówno w naszej muzyce jak i w posiadaniu prawdziwego krążka. Obecnie płyty fizyczne nie biją rekordów sprzedaży, ale dużo osób nadal chce je mieć i cieszyć się albumem w pełnym wymiarze. Z drugiej strony są osoby, którym wystarcza streaming i to też jest dla mnie ok – gramy dla jednych i dla drugich.

Na czym najchętniej słuchacie muzyki: streaming, płyta CD, winyl, czy kaseta?

Łukasz: Jestem typem zbieracza, lubię kolekcjonować różne rzeczy. Kilka lat temu wkręciłem się w winyle i obawiam się, że powrotu już nie ma.
Dawid: Kiedy tylko mogę, słucham na winylu. Wiele utworów, które w dzieciństwie poznałem przez YouTube (artystów takich jak The Doors, Led Zeppelin czy David Bowie) nabrało dla mnie nowego sensu muzycznego po przesłuchaniu ich z prawdziwej płyty. W muzyce musi być oddech, a na winylu go słychać.

A jaki jest Wasz ulubiony album wszech czasów?

Dawid: To jest najtrudniejsze pytanie wszech czasów! Ostatnio słucham „White Album” The Beatles, „Electric Ladyland” Hendrixa i „Brothers” The Black Keys… na bardzo wiele płyt byłem chory miesiącami, ale nie potrafię podać albumu wszech czasów, bo jak skonfrontować „Bitches Brew” Davisa z „Insomniac” Green Day? Spotify! Oto album wszech czasów! 😉
Łukasz: WOW!!! Tylko jeden? Ciężkie pytanie kiedy jest tyle pięknej muzyki, ale skoro muszę wybrać to będzie to David Bowie – the rise and fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars.

Jeśli moglibyście podzielić się z fanami formą wsparcia, która dodaje Wam największego kopa i energii do dalszego tworzenia, co byście wskazali, jako taki dopalacz?

Dawid: Najbardziej inspirującym przeżyciem są koncerty, podczas których dostajemy niesamowitą energię od publiczności, zwłaszcza gdy frekwencja dopisuje. Poza koncertami jest mnóstwo innych rzeczy, na przykład reakcje w internecie na nowego singla, albo to jak wiele osób zaangażowało się w zrzutkę, która pokryła częściowo koszty nagrania naszej nowej płyty. Bardzo lubimy też zostawać po koncertach i po prostu gadać z ludźmi, bo to wspaniałe uczucie być wśród osób, które wspierają nas i trzymają kciuki za Black Radio.