Karaś/Rogucki to świeży projekt, który wywołał wiele skrajnych emocji. Wszystko zaczęło się od zawieszenia działalności najpierw legendarnego zespołu Coma z Piotrem Roguckim na czele, a następnie The Dumplings, w którym 1/2 sprawował Kuba Karaś. Jak się szybko okazało Panowie nie znikają z rynku muzycznego, a wręcz przeciwnie. Będą tworzyć w duecie, gdzie pomimo wielu różnic nie tylko pokoleniowych, stworzyli Ostatni Bastion Romantyzmu, który na ten moment jest jednym z najciekawszych albumów, jakie miałam okazję przesłuchać w tym roku. Nie zamykając się na publiczność, Karaś/Rogucki wyruszyli w trasę koncertową, gdzie jednym z przystanków zostało miasto Poznań.
Klub Tama pękał w szwach, publika była zdecydowanie podekscytowana, ale wciąż bardzo niepewna tego, co za moment się wydarzy. Pomimo, że Rogucki to nazwisko, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, a Karaś to producent muzyczny z dużym uznaniem, pomimo młodego wieku, to jednak był to ich debiut i nowe dziecko. Niezależnie jak długo jest się na scenie, prezentacja nowego materiału wiąże się zawsze z nutką niepewności.
Panowie pewnym krokiem wkroczyli na scenę poznańskiego klubu Tama z utworem Taka Ilość Słońca. Publika przywitała ich bardzo gorąco, a od samych muzyków można było wyczuć pozytywną energię i chęć na wspólną muzyczną przygodę.
Zważając na to, że projekt na ten moment jest jednoalbumowy to oczywiście podczas koncertu wybrzmiała każda z piosenek, co wiązało się z całkowitym zaspokojeniem potrzeb słuchaczy. Między utworami czy to Rogucki czy to Karaś uchylali rąbka tajemnicy na temat historii, która się kryje za danymi kompozycjami.
Ostatni Bastion Romantyzmu to płyta buntownicza, bezkompromisowa, dosadna i taki właśnie był ten koncert. Muzycy nie stawiali granic, podczas koncertu podchodzili tak blisko publiczności, jak tylko się dało. Rozmawiali z nimi, utrzymywali kontakt wzrokowy oraz słali uśmiechy.
Nie obyło się również bez niespodzianek jakim było zagranie utworu “Mała” z solowego repertuaru Piotra Roguckiego. Karaś, który był inicjatorem tego pomysłu, by włączyć tę kompozycję w repertuar trasy koncertowej przyznał, że jego zdaniem jest to jeden z najpiękniejszych utworów o miłości.
Trasę oraz płytę Ostatni Bastion Romantyzmu odbieram jako starcie pokoleń. Karaś/Rogucki pokazali, że pomimo różnicy wieku, wiele ich łączy i nie jest to wyłącznie miłość do muzyki. Panowie nie kryli na scenie ogromnej do siebie sympatii, czy wspólnej wizji tego, jak powinien wyglądać świat. Może to znak, że częściej powinno dochodzić do tego typu współprac? Po cichu liczę na to, że w przypadku tego projektu na jednej płycie się nie skończy.