NewsroomRelacje

RELACJA: Słony kiss, słodkie wrażenia – Ofelia na zakończenie trasy w Palladium

Osiem nad nami gwiazd… ale tych dobrych. Tym razem nie z pogardą, ale z zachwytem – rozgrzało się Palladium w ten grudniowy wieczór, gdzie byliśmy częścią trasy Na przypale albo wcale. Zimowa trasa Ofelii, promująca jej najnowszy materiał “8” dobiegła końca. Było na przypale, było wcale czy…?

Jedno mogę powiedzieć już na starcie – na pewno było dobrze. Warszawski koncert zamykający trasę, był zdecydowanie tym najbardziej wypasionym, co po części jest fajne, ale zrozumiałe również dla fanów z pozostałych miast – gdzie taki atrakcji nie było. Mowa tu chociażby o tancerzach – którzy dołączyli na ten ostatni koncert. Moim zdaniem bardzo fajnie uatrakcyjnili koncert, bardzo ciekawie zinterpretowali razem z artystką temat i klimat piosenek, szkoda tylko, że jedynie Warszawa mogła tego doświadczyć (plus oczywiście najbardziej wytrwali fani którzy zjechali z innych miast Polski).

Koncert minął szybko – chociaż krótki nie był, a to świadczy dobrze o jego poziomie. W zasadzie od momentu wejścia na scenę, tempo zostało utrzymane do samego końca, co jest mocną zasługą tanecznego materiału z albumu Osiem. Ofelia zaprezentowała nam wszystkie utwory z najnowszego albumu oraz kilka z jej poprzedniego dorobku, m.in. Tu czy Zaraz. Aranżacje były wzbogacone o koncertowe udoskonalenia, aczkolwiek nie do końca spasowała mi zmiana Ariwederczi, które w oryginale jest tanecznym bangerem – tu natomiast, piosenka idealna na zakończenie (chociażby ze względu na tytuł) a moim zdaniem, została dosyć mocno spłaszczona i straciła swój klimat. Oczywiście szanuję wszelkie eksperymenty przy muzyce na żywo, ale ten aranż – kompletnie mi nie siadł. Za serce za to chwycił mocno nowy aranż Tu – i tutaj już ogromny plus. Piosenka zyskała nowe, ciekawe brzmienie, nie tracąc mocy swojego pięknego i wzruszającego przekazu.

Przywitanie dopiero po trzeciej czy czwartej piosence – no, tutaj fanką nie jestem, aczkolwiek lepsze to niż po piętnastu lub wcale (bo i takie ewenementy się zdarzają). Rozumiem pewien koncept koncertu, ale zwykłe cześć Warszawo po intro załatwiłoby sprawę – tym bardziej, że nie jestem jedyną osobą, która zwróciła na to uwagę. Bardzo miłe natomiast było wyjście do fanów po koncercie i poświęcenie im tyle czasu, ile potrzebowali. Obserwując niektóre rozmowy, odniosłam wrażenie, że były mocno emocjonalne – co jest zaiste przepiękne. Sama mocno utożsamiam się z wieloma tekstami na tym albumie i uważam, że jest to jeden z najlepszych materiałów od polskich artystów z tego roku. Na pewno znalazłby się w moim top 10.

Mimo kilku zastrzeżeń co do mojego pierwszego koncertu Ofelii – oceniam go pozytywnie, bawiłam się dobrze i nie zawiodłam się co do jej możliwości głosowych. Z chęcią wybiorę się na trasę wiosenną, by zatrzeć złe wrażenie tych kilku elementów, które tym razem mi po prostu nie siadły. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy artystki i życzę jej, żeby materiał docierał coraz szerzej, nie tylko ten najnowszy, ale również z poprzedniego albumu Ofelia. To naprawdę dobry materiał, przepiękne teksty, dobrze piętnujące i przedstawione historie!