Fot. Materiały redakcyjne
W niedzielę, 24 listopada, na scenie warszawskiej Progresji wystąpiła Ewa Farna. Wokalistka obchodziła swój jubileusz. Piętnaście lat temu światło dzienne ujrzał jej przełomowy singiel zatytułowany „Cicho”, który podbił serca słuchaczy.
Ewa Farna to polsko-czeska artystka, która swoją karierę rozpoczęła w wieku zaledwie 13 lat. Jej singiel „Cicho”, który właśnie obchodzi 15-lecie, przyniósł jej rozpoznawalność zarówno w Polsce, jak i w Czechach. Młoda wokalistka nie spoczęła na laurach i od tamtej pory przez długi czas serwowała nam hit za hitem. Jestem przekonana, że każdy z Was zna takie przeboje, jak „Ewakuacja”, „Bez Łez” czy wspomniane wcześniej „Cicho”. W pewnym momencie można było zauważyć, że Ewa wycofała się trochę z polskiego rynku muzycznego i skupiła się bardziej na koncertowaniu w Czechach. Jednak aktualnie powróciła w wielkim stylu, aby świętować swój jubileusz. Artystka zagrała 3 koncerty z trasy — w Krakowie, Warszawie i Gdańsku. I trzeba przyznać, że dało się zauważyć, że polska publika tęskniła za Ewą.
Warszawski koncert, na którym miałam okazję być, odbył się w klubie Progresja. Już od wejścia można było zobaczyć ogromną kolejkę, ciągnącą się dobrych kilkaset metrów. Jak się później okazało, był sold out. Koncert rozpoczął się punktualnie. Jako pierwszy z głośników wybrzmiał „Bumerang”, a później usłyszeliśmy kilka utworów z najnowszej płyty Ewy, takich jak „Na skróty”, „Luz” czy „Mała czarna”. To, co trzeba oddać artystce, to na pewno to, że ma wspaniały kontakt z fanami, świetne poczucie humoru i z pewnością uwielbia rozmawiać z publicznością. Ewa po prawie każdej piosence opowiadała zabawne historie i widać było, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie.
Po kawałkach z nowej płyty w końcu przyszedł czas na to, na co wszyscy czekali chyba najbardziej. Druga część koncertu zbudowana była prawie wyłącznie ze starszych utworów, które pod sceną znał dosłownie każdy. Usłyszeliśmy „Nie przegap”, „La la laj”, „Wszystko albo nic”, „Znak”, „Bez Łez”, „EWAkuację” i „Na ostrzu”. Muszę przyznać, że to był cudowny powrót do przeszłości. Wspaniałe hity, których słuchałam właśnie te 15 czy 10 lat temu. Zdarłam na nich gardło jak nigdy. Nie zabrakło też oczywiście jubileuszowego „Cicho” w lekko zmienionej aranżacji. A artystka zaskoczyła nas wizytą specjalnego gościa, którym okazał się KaeN. Wspólnie z raperem zaśpiewali w duecie ich utwór „Echo”, który na żywo zrobił na mnie ogromne wrażenie. Na bis Ewa zaśpiewała „Tam gdzie ty”, będące przetłumaczonym na język polski coverem „I’m With You” Avril Lavigne. Jak opowiedziała wokalistka, to właśnie po zaśpiewaniu tej piosenki na spotkaniu z producentem podpisała swój pierwszy kontrakt fonograficzny.
Tym utworem zakończył się cały koncert. Muszę przyznać, że bawiłam się świetnie. Usłyszeć na żywo hity Ewy po tak wielu latach to cudowne doświadczenie. Nie można również nie wspomnieć o tym, jak wielki, mocny i przeszywający głos ma ta artystka. Najdłuższe dźwięki wyciągała z idealną czystością i precyzją, wprawiając w zdumienie wszystkie osoby zgromadzone pod sceną. Nie mogę się doczekać, aż Ewa znowu zawita do Warszawy!