NewsroomRelacje

Relacja: Wilczy Pęd acustic/electric tour – Patrycja Markowska na scenie warszawskiej Stodoły

Fot. Materiały Redakcyjne

W czwartek 20 kwietnia miałam okazję być na kolejnym wspaniałym koncercie w klubie Stodoła. Tym razem padło na występ Patrycji Markowskiej. Charyzmatyczna wokalistka wypełniła klub po brzegi, a publiczność zgromadzoną pod sceną rozgrzała do czerwoności.

Zanim jednak to się wydarzyło na scenie zobaczyliśmy support w postaci Fabrizio Cammarata włoskiego wokalisty, który dźwiękami akustycznej gitary i idealnie współbrzmiącym z nią głosem oczarował słuchaczy i umilił czas oczekiwania na gwiazdę wieczoru.

Punktualnie o godzinie 20:45 z głośników wybrzmiało intro (przyznaję, że najdłuższe jakie w życiu słyszałam 😉 ), a zaraz po nim na scenie pojawiała się Patrycja wraz z energetycznym utworem „Jesteśmy tu by krzyczeć”, którym otworzyła koncert. Fani zebrani pod sceną wykrzyczeli razem z artystką refren utworu, będącego pewnego rodzaju manifestem. Następnie przyszedł czas na mocno gitarową „Smycz”, świetnie wszystkim znane „Hello, Hello”  i zarażającą pozytywną melodią „Niepoprawną”. Po tym secie z głośników wybrzmiały dwie piosenki, które bardzo liczyłam, że usłyszę tego wieczoru. I udało się! Poruszający do głębi „Księżycowy”, do którego mam ogromny sentyment i energetyczne „Jeszcze raz” to niekwestionowane hity Patrycji, które znała każda osoba stojąca pod sceną i to robiło ogromne wrażenie.

Z kolei „Bezczas” to jedna z ciekawszych piosenek w dorobku piosenkarki. Jak sama artystka powiedziała ze sceny cieszy się, że miała odwagę nagrać utwór, który trwa prawie 6 minut, a duża część z niego to instrumental. Faktycznie w obecnych czasach, królują krótsze piosenki, często nie przekraczające 3 minut i mocno wypełnione tekstem. Patrycja zdecydowała się wyjść poza ten schemat i zdecydowanie wyszło jej to na dobre. Utwór na żywo brzmi niesamowicie.

Koncert obfitował w wiele niespodzianek, pierwszą z nich był gość specjalny, czyli Dawid Karpiuk z zespołu „Dziwna wiosna”. Zanim jednak zobaczyliśmy go na scenie Patrycja zaśpiewała jeszcze kolejny ze swoich hitów czyli „Alterego”. Właśnie po tym utworze usłyszeliśmy duet wokalistki z Dawidem Karpiukiem w piosence „Na zakończenie dnia”, a następnie solowy występ wokalisty, który zaśpiewał utwór „Nie zrozumie nas”. Po pierwszej z niespodzianek, z głośników wybrzmiał mój ulubiony utwór z ostatniej płyty artystki, czyli „Wilczy pęd” o genialnym tekście i chwytliwej melodii, a zaraz potem poruszająca ballada „Ocean”.

I w tym momencie przyszedł czas na ten moment koncertu, na który wszyscy czekali najbardziej. Na scenie pojawił się kolejny gość. Tym razem był to Grzegorz Markowski z legendarnego zespołu Perfect, a prywatnie tata Patrycji. Zaśpiewali oni wspólnie 3 utwory „Kieszenie”, „Niewiele Ci mogę dać” oraz „Kołysanka”. Były to niezwykle wzruszające wykonania ukazujące przepiękną relację między tatą, a córką. Nie zabrakło również solowego występu Pana Grzegorza, w legendarnym utworze „Ale w koło jest wesoło”. Publiczność była oczarowana i długo nie przestawała bić braw.

Koncert zakończył się samymi przebojami, można powiedzieć, że najlepsze Patrycja zostawiła na koniec. Kto z nas nie zna takich hitów jak „Drogi kolego”, „Świat się pomylił” czy „Dzień za dniem”? Znają je wszyscy i właśnie to doskonale było widać pod sceną. Zgromadzone pod nią osoby śpiewały z wokalistką każde słowo w pięknym stylu zakańczając koncert. Nie zabrakło jednak bisu, w ramach którego wokalistka wykonała utwór „W hotelowych korytarzach”.

Muszę przyznać, że ostatnio na koncercie Patrycji Markowskiej byłam dobrych kilka lat temu dlatego byłam bardzo ciekawa jak obecnie wyglądają jej koncerty. I nie da się ukryć, że są naprawdę świetne! Artystka na scenie ma niesamowitą charyzmę i ogrom pozytywnej energii. Świetnie się na to patrzy, a jeszcze lepiej słucha. Widać, że wokalistka świetnie się bawi podczas swoich występów i to udziela się również publiczności. Z niecierpliwością już czekam na kolejny jej koncert!