Fot. Materiały Prasowe / Universal Music Polska
Jeśli chodzi o dorobek artystyczny Ariany Grande w postaci wydanych krążków, to trzeba przyznać, że tworzenie nowej muzyki nie stanowi dla niej większego problemu. Najnowsze “Eternal Sunshine” to już siódma pozycja w jej dyskografii. Dotychczasową twórczość Ariany zakwalifikowałabym jako poprawną i mieszczącą się w granicach przyzwoitości. Musimy sobie szczerze przyznać – sięgając pamięci ciężko przypomnieć sobie jakiś skandal na czele z artystką, czy utwór, który wprawiłby w osłupienie i mówiłby o nim cały świat. Od początku swojej kariery Ariana trzymała się kurczowo jednego stylu zarówno muzycznego, jak i wizualnego. Z czasem zaczęła dodawać do swojej twórczości szczypty pikanterii, czy też dwuznaczności, ale nic nie było tu jednosłowne. Tymczasem ścieżkę przetarło “Eternal Sunshine”, które tylko przy pierwszym, niechlujnym przesłuchaniu może wydawać się podobne na reszty, ale zapewniam, że takim nie jest.
Zapowiadając album “Eternal Sunshine” Ariana powróciła absolutnie pewna siebie z utworem w zupełnie innym stylu, który w krótką chwilę stał się światowym hitem – mowa oczywiście o “yes, and?”. W tym utworze artystka wprowadziła naprawdę wiele zabiegów – niektóre z nich są widoczne na pierwszy rzut oka, a ku innym warto się pochylić. Tymi najbardziej zauważalnymi zabiegami jest wspomniana już przeze mnie nowa odsłona instrumentalna, której do tej pory nawet w zbliżonym stylu nie było w repertuarze Ariany, natomiast drugim zabiegiem było ujawnienie nowego looku Ariany, czyli nowy kolor włosów, inne zaczesanie, czy delikatniejszy makijaż. Jak to mówią – genialna zapowiedź nowej ery!
My face is sitting, I don’t need no disguise
Don’t comment on my body, do not reply
Your business is yours and mine is mine
Why do you care so much whose – I ride?
Ariana Grande – “yes, and?”
Ariana pokazała pewność siebie również poprzez publiczne i oficjalnie stawienie czoła plotkom, które krążyły już od jakiegoś czasu na temat jej życia prywatnego i rzekomych romansów. Artystka w tym utworze używając kontrowersyjnego języka, wyśpiewała, że nikogo nie powinno to obchodzić. Cała historia zawarta w klipie pokazuje również podejście Ariany do szybko szerzących się plotek. Zwieńczeniem przekazu jest wyraźnie podkreślenie, że artystka jest świadoma tego co aktualnie jest na języku mediów na jej temat.
Czy “the boy is mine” to vol 2 “yes, and?”
Pozycja ósma na płycie, czyli “the boy is mine”, które zostało uplasowane tuż przed omawianym wcześniej “yes, and?” brzmi dokładnie jak jego siostrzana wersja. Doceniam, że ułożenie piosenek na krążku nie jest przypadkowe i jeśli słuchacz chce otrzymać składającą się w całość historię, to dokładnie tak będzie. Tutaj ponownie możecie usłyszeć nowe, świeże muzyczne beaty, te, które usłyszeliśmy po raz pierwszy w “yes, and?”. Niesamowicie przyjemnie się tego słucha.
Delikatna, prywatna strona Ariany Grande
Wydając swój najnowszy singiel “we can’t be friends” Ariana ujawniła rąbka tajemnicy, że na tej płycie pokaże także swoją wrażliwą stroną i w moim odczuciu ta płyta w całym obrazku jest po prostu szczera do bólu. Takiej Ariany jeszcze nigdy nie mieliśmy. Artystka zdjęła maskę, którą każdy z nas czasem zakłada i pokazała, jak wiele bólu i smutku się w niej kryje.
We can’t be friends
But I’d like to just pretend
You cling to your papers and pens
Wait until you like me again
Ariana Grande – “we can’t be friends”
“We can’t be friends” wraz z teledyskiem rozkłada na łopatki. Po posłuchaniu tego utworu trzeba na nowo poskładać swoje serce – zachęcam, by zagłębić się w tę historię, a może nawet poskładać puzzle z różnych etapów życia Ariany, które chcąc nie chcąc stały się elementem dostępnym dla oka publicznego.
“Eternal Sunshine” = wytwórnia hitów
Słuchając tego albumu – i nawet teraz szybko włączając krótkie migawki ku potwierdzeniu mojej tezy – odnoszę wrażenie, że każdy utwór ma szansę stać się ogromnym hitem. Zazwyczaj z albumami Ariany miałam pod górkę i odnosiłam wrażenie, że konkretne wydawnictwo zostało napisane pod jeden styl i tym sposobem nie potrafiłam odróżnić jednego utworu od drugiego. Tutaj mamy totalną mieszaninę różnorodności i mega to uwielbiam. Oczywiście zadbano o spójność, której zawsze oczekuję, i wobec tego czuć, że to mocno dopracowany album.
Posłuchajcie uważnie “imperfect for you”, w którym Ariana zdradza swoje niepewności, następnie przejdźcie do “true story”, które mocno przypomina tę klasyczną twórczość artystki, później odsłuchajcie “supernatural”, które może bez problemu stać się letniaczkiem, bo posiada vibe nostalgii i przywołuje wspomnienie uczucia, jakim jest pierwsze zakochanie. To tylko kilka utworów, które zapadły mi w pamięć, ale kocham je wszystkie, piszę to z całkowitą szczerością.
Życzę sobie i Wam, by “Eternal Sunshine” zostało z nami na dłużej, bo tego typu wydawnictw nam trzeba. Bez żadnych półśrodków.