NewsroomRecenzje

DEBIUT FAUSTYNY MACIEJCZUK- RECENZJA PŁYTY “BABY BLUE”

Debiuty to coś, co kocham, a tego konkretnego wyczekiwałam z wielką ciekawością! Faustyna Maciejczuk wydała swój pierwszy długogrający album 28 października. Jaki jest “baby blue”?

Czy znacie to wspaniałe uczucie, gdy słuchając jakiejś playlisty, trafiacie na prawdziwą perełkę? Ja miałam tak właśnie z Faustyną Maciejczuk! Spotify podrzucił mi kawałek “Krążę” z EPki “Przebudzenie”, który potem nuciłam non-stop przez co najmniej miesiąc. W październiku miałam też po raz pierwszy okazję usłyszeć głos Faustyny na żywo i od tamtego momentu nie mogłam się doczekać “baby blue” jeszcze bardziej.


Zamysł całej płyty bardzo mi się podoba, bo opowiada ona o poznawaniu samych siebie, próbie zrozumienia swoich emocji i wreszcie zaakceptowaniu siebie mimo wad. Artystka w tych 9 utworach zawarła naprawdę wiele ważnych myśli. Momentami mogą się one wydawać oczywiste, ale to jednak właśnie o nich często zapominamy i myślę, że warto na chwilę zatrzymać się, posłuchać tej płyty i przypomnieć sobie o tych wartościach.

Jeżeli chodzi o część tekstową to naprawdę ciężko mi wybrać faworytów, bo jestem wielką fanką całej warstwy lirycznej na tej płycie. Jest to taki album, z którym prawie każdy może się utożsamić, tak mi się przynajmniej wydaje. Początkowo myślałam, że może młodsze osoby, ale właściwie chyba każdy znajdzie tam cząstkę siebie, no bo kto nie spotyka się z problemami? Jeśli chodzi o warstwę muzyczną to tutaj mam już swoich zdecydowanych faworytów, których z chęcią Wam polecę!

“lśnienie” to utwór otwierający płytę elektronicznym, ale dość delikatnym brzmieniem, który idealnie rozpoczyna opowieść artystki. Jest też bardzo rytmiczny, przez co szybko wpada do głowy, a po kilku przesłuchaniach jesteśmy w stanie nucić go bez problemów.


Bez wątpienia aktualnie najczęściej w moich słuchawkach leci “wiatr”, którego “każdy dźwięk koi mnie”. Jest to jeden z tych numerów, który ma w sobie hipnotyzującą moc i dopiero po przesłuchaniu go 10 raz orientuje się, że już od pół godziny słucham tej samej piosenki. Nie ma to jednak znaczenia, bo nigdy nie zdążyło mi się znudzić tym utworem.
“chcę lepiej” to opowieść o próbie zmianie siebie w swoją najlepszą możliwą wersję. Artystka opowiada, by w gonitwie za tym nie zapomnieć o byciu swoim własnym przyjacielem. Brzmienie tej piosenki pięknie oddaje jej przesłanie, bo pozostawia odbiorcę z większym spokojem w sercu.
Pierwsze brzmienia “deja vu” przenoszą zapewne każdy umysł do innego, ale pięknego wspomnienia. Jestem wręcz zakochana w refrenie tej piosenki, lekka nutka nostalgii, ciepła i miłości, tak to czuję!

Faustyna Maciejczuk zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie swoim pierwszym długogrającym albumem! Jestem ogromną fanką barwy jej głosu, sposobu śpiewania, ale też tekstów, które zostały napisane przez artystkę na tę płytę. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji, by posłuchać Faustyny, to koniecznie to nadróbcie! W domu słuchając płyty lub na trasie, bo w najbliższym czasie artystka zawita do trzech miast w ramach BABY BLUE tour!