fot. Maciek Czyżewski
IG: @czyzewsky
5 marca na warszawskim Torwarze amerykańska artystka Madison Beer świętowała swoje 25 urodziny! Koncert odbył się w ramach trasy The Spinnin Tour, gdzie gościem specjalnym całej trasy jest polski wokalista Jann. Jak było? Czytajcie naszą relację!
To pierwsza wizyta Madison Beer w naszym kraju. Artystka zasłynęła z opublikowanego w wieku 13 lat coveru Justina Biebera. Wykonanie tak spodobało się muzykowi, że udostępnił je na Twitterze. Niedługo później, zaowocowało to kontraktem z Island Records oraz wydaniem wspólnej piosenki Melodies. Pierwszym zaś mini albumem, który wydała była EP-ka As She Pleases zawierająca 7 utworów w tym bardzo popularne Home With You.
Zanim jednak przejdziemy do właściwego koncertu, warto wspomnieć o dwóch supportach. Pierwszym z nich była Jillian Rossi, która rozgrzała publikę swoimi popowymi utworami. Zaprezentowała się bardzo ładnie i zebrała dobre uznanie publiczności, zwłaszcza w pierwszych rzędach. Kolejnym gościem był polski wokalista Jann, który w ubiegłym roku zaliczył swój szybki rozwój kariery za sprawą preselekcji do Eurowizji. Chociaż ostatecznie nasz kraj reprezentowała Blanka, wiele głosów rozbrzmiewało w tonie, że to właśnie on jest większym zwycięzcą. Jego EP-ka Power w szybkim tempie zdobyła serca słuchaczy, co zaowocowało wyprzedanymi trasami na wiosnę i jesień ubiegłego roku. Jann jako support zaprezentował się dobrze, chociaż myślę, że mógł wybrać o jeden wolny kawałek mniej, gdyż w środku jego występu miałam wrażenie, że publika nieco się nudziła. Rozumiem jednak, że postawił on na zaprezentowanie swoich możliwości wokalnych, co swoją drogą wyszło mu bardzo dobrze. No i oczywiście nie zabrakło “eurowizyjnego” Gladiatora oraz moich ulubionych Emperor’s New Clothes czy LOOKATME. Na koniec dodam, że cały czas z niecierpliwością czekam na album długogrający!
Koncert gwiazdy głównej rozpoczął się mocnymi punktami i piosenkami Home To Another One, Good In Goodbye oraz Sweet Relief. Od samego początku zrobiło się nastrojowo dzięki Showed Me (How I Fell In Love With You) czy 17 – to jedne z moich ulubionych. Całości dopełniała scenografia – wielki ekran w kształcie półkola na którym wyświetlały się wizualizacje oraz scena ze schodami, które skąpane były w dymie oraz synchronicznie współpracowały oświetleniowo z ruchami artystki. Mocnym punktem był utwór Dear Society, który wywołał euforię wśród publiczności. To dosyć stary utwór, więc domyślam się, że było to wyjątkowe przeżycie ze względu na możliwości usłyszenia go po raz pierwszy.
Kolejną częścią był set akustyczny – tu pojawiły się utwory takie jak Envy The Lashes, Homesick, Selfish oraz At Your Worst. W setliście znalazło się również miejsce na jeden z najstarszych utworów – spokojne Tyler Durden, pochodzące ze wspomnianej pierwszej EP-ki As She Pleases. Na zakończenie tej części spokojnych ballad na scenie pojawił się brat artystki, by wspólnie wykonać piosenkę zatytułowaną jego imieniem – Ryder. Było to iście wzruszające przeżycie, które dopełniły ekrany z wizualizacjami, a dokładniej ze zdjęciami artystki i brata z młodości.
W międzyczasie z okazji urodzin artystce wyśpiewano Happy Birthday oraz polskie Sto Lat, gdyż jak sama kiedyś przyznała w wywiadzie – ma polskie korzenie – jej rodzice byli polakami. Madison nie kryła wzruszenia i wielokrotnie dziękowała publice, że zdecydowali się spędzić z nią jej 25-te urodziny. Funfact – przy wejściu na Torwar przygotowany był stół, na którym fani zostawiali prezenty, które później zostały przekazane piosenkarce. Hala koncertowa była również ozdobiona balonami. Na koniec show artystka została zaskoczona tortem oraz kwiatami. Zdmuchniecie świeczek zwieńczone zostało wystrzeleniem konfetti.
Publiczność bawiła się świetnie, co można było zaobserwować w trakcie całego show. Wiernie wyśpiewywała teksty piosenek i dostosowała się ubiorem do artystki. Mnóstwo dziewczyn miało we włosach wplecioną kokardkę ze wstążkami, co jest pewnym znakiem rozpoznawczym Madison. Zdecydowanie największym echem odbiło się wykonanie Make You Mine, czyli najnowszego singla – z mocnym potencjałem na przebój. Cała płyta poderwała się do tańca, co świetnie obserwowało się z trybun. Kilka razy pojawiały się również światełka, zwłaszcza na wolniejszych utworach. Klimat koncertu absolutnie 10/10. Myślę, że artystka długo będzie wspominać ten punkt na trasie 🙂